Oscary 2019. Oscarowa nuda, przewidywalność i zachowawczość. Dlaczego "Zimna Wojna" nie otrzymała żadnej nagrody? [KOMENTARZ]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. facebook.com/OpusFilm
fot. facebook.com/OpusFilm
Gala wręczenia Oscarów 2019 za nami i w zasadzie można określić ją jednym mianem - nuda. Czy "Green Book" zasłużył na Oscara w głównej kategorii? Dlaczego Polacy nie otrzymali żadnej statuetki? Sprawdzamy, jak zaprezentowały się Oscary 2019!

OSCARY 2019 - KOMENTARZ

Nuda, nic się nie dzieje - to zdanie doskonale opisuje tegoroczną galerię rozdania Oscarów. Co prawda brak prowadzącego, rzucającego najczęściej czerstwe żarty, okazał się strzałem w dziesiątkę, ale po raz kolejny mieliśmy do czynienia z zachowawczymi i zwyczajnie przewidywalnymi werdyktami Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.

Oscar w kategorii NAJLEPSZY FILM powędrował w ręce twórców obrazu "Green Book". To dobry wybór, chociaż film Petera Farrelly'ego to tak naprawdę żadne oscarowe kino. Aczkolwiek na tle tegorocznej konkurencji, może z wyłączeniem filmu "Vice", to była najsolidniej prezentująca się produkcja. To film, który podoba się widzom, chwyta za serce oraz śmieszy. Również nie dziwi nagroda w kategorii SCENARIUSZ ORYGINALNY, jak i AKTOR DRUGOPLANOWY, gdzie triumfował świetny Mahershala Ali. Szkoda tylko, że Viggo Mortensen nie otrzymał żadnej statuetki.

Najlepszym reżyserem został uznany Alfonso Cuarón, którego "Roma" miała aż 10 nominacji oscarowych. Finalnie produkcja meksykańskiego reżysera otrzymała 3 złote statuetki; najpierw dla FILMU NIEANGLOJĘZYCZNEGO, gdzie pokonała "Zimną wojnę" Pawła Pawlikowskiego i co już zwiastowało, że raczej nie zdobędzie nagrody w głównej kategorii, a następnie Oscara za ZDJĘCIA otrzymał... Alfonso Cuarón, który w przypadku "Romy" postanowił główny zaufać samemu sobie. Jak widać, opłaciło się.

Rami Malek za sprawą nagrody w kategorii NAJLEPSZY AKTOR wskoczył do pierwszej hollywoodzkiej aktorskiej ligi. Chociaż Freddie Mercury w jego interpretacji jest bardzo dobry, to jednak w tej kategorii konkurenci prezentowali się lepiej. Cóż, szkoda, ale widocznie wygrał sentyment, co tylko potwierdzają Oscary dla "Bohemian Rhapsody" także w kategoriach MONTAŻ (jak można tutaj pominąć "Vice"?!?), DŹWIĘK oraz MONTAŻ DŹWIĘKU. W pewnym momencie bałem się, że podobnie jak w przypadku Złotych Globów, i tutaj wygładzonej historii lidera Queen przypadnie główna nagroda, ale na szczęście tak się nie stało. Lubię ten film, dobrze mi się go oglądało, ale to jeszcze nie czyni z niego dobrego kina. Na szczęście akademicy się opanowali i udowodnili, że jednak mają rozum i godność człowieka.

Małym przegranym tegorocznych Oscarów jest film Barry'ego Jenkinsa pt. "Gdyby ulica Beale umiała mówić". Nagroda dla AKTORKI DRUGOPLANOWEJ, gdzie triumfowała Regina King, cieszy, ale autor "Moonlight" zapewne miał chrapkę na więcej. Z drugiej strony to nie aż tak dobry film, aby spadł na niego deszcz Oscarów.

Jeszcze bardziej cieszy nagroda za SCENARIUSZ ADAPTOWANY dla Spike'a Lee za film "Czarne bractwo. BlacKkKlansman". Ten film to powrót Spike'a Lee do formy, z którą w ostatnich latach bywało różnie. Tutaj przedstawił widzom prawdziwą historię, która zarówno śmieszy, jak i przeraża, a poza tym niestety wciąż jest szalenie aktualna. No i wejście autora "Crooklynu" na scenę wielu zapamięta na długo.

"Narodziny gwiazdy" nie miały szans na wiele nagród. Jedyne słuszne wyróżnienie produkcja otrzymała za PIOSENKĘ "Shallow". To jest mocarny utwór, który na długo zostaje w człowieku, więc nagroda ogromnie cieszy. Powody do zadowolenia może mieć też Marvel, bo chociaż "Czarna Pantera" nie liczyła się w walce o główne nagrody, tak Oscary za MUZYKĘ, SCENOGRAFIĘ oraz KOSTIUMY wydają się w pełni zasłużone. Nagrodę za CHARAKTERYZACJĘ wyszarpał film "Vice" i to jedyny Oscar na koncie tej produkcji. Szkoda, bo zdecydowanie należało się więcej.

Wielkim przegranym jest również "Faworyta" Jorgosa Lantimosa. Mimo, że Olivia Colman odebrała statuetkę w kategorii NAJLEPSZA AKTORKA, to na pewno apetyty były większe. Przecież jeszcze kilka chwil przed galą dużo mówiło się o tym, że to jeden z tegorocznych faworytów. Trzy oscarowe nominacje miała "Zimna Wojna" Pawła Pawlikowskiego, ale polska ekipa nie otrzymała żadnej nagrody. Pawlikowski miał pecha, że trafił na przehajpowaną "Romę", ale nie zapominajmy, że już same nominacje to ogromny sukces dla polskiego kina. Paweł Pawlikowski, Tomasz Kot i Joanna Kulig już teraz się o tym przekonują.

Oscary 2019 przeszły do historii. Czas rozpocząć nowy filmowy sezon i przy okazji trzymać kciuki, aby i w 2020 roku w Dolby Theatre pojawiła się liczna polska reprezentacja.

Krzysztof Połaski

[email protected]

Źródło: Agencja TVN/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn