"Oszustki" [RECENZJA]. Miała być komediowa petarda, a jest film tonący w morzu przeciętności

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Forum Film Poland
fot. materiały prasowe dystrybutora Forum Film Poland
„Oszustki” Chrisa Addisona bazują na znanym filmowym motywie, co właściwie już na starcie powoduje, że widzowie doskonale wiedzą, czego mogą się spodziewać. Czy do tej przewidywalności debiutującemu w pełnym metrażu reżyserowi udało się coś dodać?

"OSZUSTKI" - RECENZJA

Nie. Wybaczcie brutalność otwierającą ten tekst, ale niestety Chris Addison, który do ręki dostał komplet klocków oraz szczegółową instrukcję, miał wyraźne problemy z połączeniem całości. W takich wypadkach już lepiej nie marzyć o jakiejkolwiek oryginalności, skoro autor jedyne co potrafi, to ograć po raz kolejny te same motywy.

Wbrew pozorom był w tej historii potencjał. Wiem, że opowieść o dwóch rywalizujących między sobą oszustkach, które starają się jak najmocniej „doić” naiwnych facetów z kasy, wykorzystując swoje wdzięki, brzmi banalnie, ale przecież były produkcje, które podobny motyw sprawnie przepisywały na udaną komedię romantyczną, jak chociażby „Zakochani” Piotra Wereśniaka. Niestety, w tym przypadku reżyser miał zupełnie inny pomysł na całość, a mianowicie zamarzył mu się film kumpelski, stojący w rozkroku pomiędzy humorem rodem z „Kac Vegas” a nowym „Słonecznym patrolem”. Jedno chcieć, drugie móc…

Na „Oszustki” nikt nie miał żadnego pomysłu. Mam wrażenie, że Anne Hathaway i Rebel Wilson zostały pozostawione same sobie, co nie wyszło na dobre nikomu. Już pal licho, że komediowy warsztat Hathaway zamyka się na robieniu głupich min, a Rebel Wilson po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z największych bezbeków współczesnego kina, próbując grać dokładnie tak samo i w zasadzie to samo co w kolejnych częściach „Pitch Perfect”. OK, wszyscy wiemy, że Wilson nie należy do najbardziej szczupłych kobiet oraz że ma do tego dystans i część żartów na ten temat rzeczywiście śmieszy, ale gdy na gagach dotyczących różnicy w fizyczności obydwu aktorek opiera się cały humor w filmie, to jednak coś zawiodło, a cały zespół scenariuszowy powinien mocno się zastanowić nad swoimi kompetencjami.

I tak przez całe 94 minuty. „Oszustki” momentami bywają zabawne, szczególnie gdy do gry wchodzi Alex Sharp, będący komediową petardą, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Problem w tym, że „Oszustki” nawet nie są tragicznym filmem. To obraz, który tonie w morzu przeciętności, poraża przewidywalnymi motywami, a udane żarty eksploatuje tak długo, że wyciska z nich jakąkolwiek śmieszność. Można obejrzeć, ale po co, skoro tydzień po seansie nie będziecie pamiętać o istnieniu tego obrazu?

Ocena: 4/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 22 czerwca 2019 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn