"Planeta Singli". Dobra zmiana w polskim kinie [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. Hubert Komerski / materiały prasowe
fot. Hubert Komerski / materiały prasowe
Wygląda na to, że ta słynna dobra zmiana dotknęła także polskie kino. „Planeta Singli” Mitji Okorna dowodzi, że jeżeli ma się do dyspozycji odpowiednie elementy układanki oraz szczegółową instrukcję, to po prostu nie można tego zepsuć. Udane kino rozrywkowe.

Ocena: 7/10

Ona ma na imię Ania (urocza Agnieszka Więdłocha) i jest skromną nauczycielką muzyki, która mimo nieuchronnie zbliżającej się „trzydziestki” na karku, wciąż wierzy w romantyczną miłość i rycerza na białym koniu. Chce kochać i być kochaną, dlatego nie widzi nic złego w szukaniu uczucia na różne sposoby – nawet przez Internet. I gdy pewien absztyfikant wystawia ją do wiatru, wówczas pojawia się on: przystojny, pewny siebie, obrzydliwie bogaty i niesamowicie arogancki, czyli Tomek Wilczyński (Maciej Stuhr), celebryta prowadzący jedno z najpopularniejszych talk-show w kraju.

Ich pierwsze spotkanie trudno określić mianem udanego – Tomek, jak na maczo przystało, nie lubi tracić czasu na zbędne rozmowy, więc od razu wykłada kawę na ławę. Taki podryw – delikatnie mówiąc – niezbyt przypada do gustu Ani, która przy wszystkich gościach w restauracji głośno i wyraźnie oznajmia co myśli o mężczyźnie. Tyle, że los chciał, aby para spotkała się raz jeszcze, jednak nie w celach towarzyskich, a biznesowych. Układ był prosty: Ania umawia się na randki przez Internet, ich przebieg relacjonuje Tomkowi, a on z tego robi skecze do swojego programu. W zamian Ania – a właściwie szkoła w której pracuje – dostanie nowiutki fortepian. W końcu w polskiej oświacie się nie przelewa, więc deal. Zaraz, zaraz, a co jeżeli dziewczyna dzięki aplikacji naprawdę spotka tego jedynego? Według Wilczyńskiego nie ma takiej możliwości, ale czy aby na pewno?

„Planeta Singli” jest przykładem kina, jakiego bardzo brakuje w naszej kinematografii, a mianowicie kina producenckiego, gdzie reżyser nie jest – jak to często bywa – alfą i omegą, tylko wykonawcą, realizującym film według wizji producentów. Radosław Drabik (były dyrektor Stowarzyszenia Nowe Horyzonty) oraz Michał Chaciński (krytyk filmowy, były dyrektor artystyczny Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni) zgodnie uznali, że polskie kino artystyczne ma się bardzo dobrze i o wiele większym wyzwaniem będzie realizacja komedii romantycznej, gdyż takie komercyjne przedsięwzięcia w polskim wydaniu w przerażającej większości przypadków kończyły się katastrofą. Nie tym razem, panowie od początku do końca dokładnie wiedzieli, jaki film chcą zrealizować i im się to udało.

Film Okorna nie próbuje dokonać redefinicji gatunku i czerpie garściami z rozwiązań sprawdzonych w zachodnich produkcjach tego typu. Nikogo nie powinno dziwić, że opowiadana historia w gruncie rzeczy jest piękną bajką, lecz w fabule nie brakuje również wydarzeń, które są jakby wyjęte z prawdziwego życia – nie trzeba mieć wielkiego doświadczenia w randkowaniu przez Internet, żeby wiedzieć, że można tam spotkać różnych gagatków, co twórcy bardzo barwnie portretują.

„Planeta Singli” jest szpileczką wbitą w szołbiznes, gdzie zamiast prawdy ważniejsza jest sensacja i pogoń za widzem. Im większy skandal, tym rankingi bardziej idą w górę. Jesteś warty tyle, co twój ostatni program. Jeżeli się potkniesz, to już nie istniejesz, dlatego trzeba chodzić na smyczy swoich chlebodawców – tutaj trzeba dodać, że Ewa Błaszczyk jako zimna i cyniczna dyrektor telewizji jest wyśmienita.

Zresztą całej obsadzie trudno cokolwiek zarzucić. Maciej Stuhr co prawda nie wychodzi poza swoje emploi, ale nie można powiedzieć, że nie pasuje do tej roli. Na swoje pięć minut od dawna czekała Agnieszka Więdłocha, którą widzowie prawdopodobnie do tej pory w większości kojarzyli tylko z „Czasem honoru”. O dziwo – bo kompletnie nie sugerowały tego zwiastuny – doskonale na ekranie jako para prezentują się Weronika Książkiewicz oraz Tomasz Karolak. Dwa całkowicie inne światy, które są zakochane w sobie na zabój. Równie ciekawie zaprezentowała się debiutująca Joanna Jarmołowicz. Przyznaję, że przed projekcją nie miałem pojęcia o istnieniu urodzonej w 1994 roku aktorki, a teraz chętnie obejrzę kolejny projekt z jej udziałem! A na deser wyborna kreacja Piotra Głowackiego, jakże inna od tego, co ostatnio prezentował chociażby w „Słabej płci?” Krzysztofa Langa.

Film w zasadzie zalicza jedno potknięcie – pod koniec dzieła autorzy zupełnie niepotrzebnie stosują wobec widzów zabieg, który wygląda mi na szantaż emocjonalny. Rozumiem, że miało być wzruszająco, że miały płynąć łzy, ale takich zabiegów nie kupuję ani w filmach, ani w programach rozrywkowych i uważam je za zwyczajny cios poniżej pasa. Po takim uderzeniu faktycznie można się popłakać, ale na szczęście nie zamazuje to niezwykle udanego obrazu całości.

„Planeta Singli” ma chyba wszystko, co udana komedia romantyczna mieć powinna. To opowieść o samotności w dzisiejszych czasach, którą niektórzy głęboko w sobie skrywają, połączona z satyrą na współczesne media. Autorzy potrafią wyważyć proporcje i radzą sobie z gatunkiem, więc produkcja zarówno bawi, jak i wzrusza. Do tego jest okraszona niewymuszonym humorem, dalekim od fekalnych żartów, będących wizytówką innych polskich komedii. I to jest, proszę państwa, dobra zmiana.

Krzysztof Połaski

[email protected]

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn