"Pompeje". Tragedia romantyczna z wulkanem w tle [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Wybuch Wezuwiusza jest w tym filmie taki, że aż chciałoby się uczestniczyć w tym katastroficznym widowisku, oczywiście pod warunkiem, że znaleźlibyśmy się wśród garstki ocalałych.

NASZA OCENA: 6/10

Rok 79 naszej ery. Do Pompejów z Rzymu wraca Cassia, córka bogatego notabla, która uciekła stamtąd przed potężnym, ale natrętnym adoratorem, senatorem Corvusem. W drodze poznaje Milo, gladiatora, którego wkrótce zobaczy wkrótce w swym domu i którego zaczyna darzyć uczuciem. Niestety w ślad za nią przybywa również Corvus, w którym milo rozpoznaje oprawcę swych rodziców. Podczas igrzysk z udziałem gladiatorów wybucha Wezuwiusz…

Po obejrzeniu "Pompejów" przemyka przez głowę myśl, że przyrodnicze filmy BBC są bardziej ekscytujące niż wysokobudżetowy film Andersona z dużymi nazwiskami i romansem w tle. Najbardziej daje się we znaki wątek psychologiczny, który jest zupełnie nie przekonuje. No jak na Boga potężny rzymski senator ma być na tyle głupi, by nie bacząc na to że zaraz zmieni się w garstkę popiołu, uganiać się za chudą dzierlatką (bynajmniej nie seksbombą), która na pewno nie rozpala żądzy i chuci. I jak uwierzyć, że główny bohater lawirując między spadającymi z nieba płonącymi głazami goni za tym pierwszym, by się zemścić za śmierć rodziców. Gdzie instynkt samozachowawczy? No i gdzie logika? Niestety, te motywy wygrywane są w filmie od spektakularnego wejścia na scenę Wezuwiusza, czyli mniej więcej od połowy filmu. I wtedy zaczyna się, z racji rozpętania żywiołu, i tak ta ciekawsza część filmu. Wcześniej mamy bowiem do czynienia z nędzną kopią „Gladiatora”, a wręcz jego plagiatem, bo począwszy od dialogów po motywy wizualne wszystko zostało żywcem niemal ściągnięte (chodź ciśnie się na usta mniej delikatne słowo) z filmu Scotta. Bo czegóż my tu nie mamy? Są i ciała bliskich wiszące na drzewie i czarny towarzysz-gladiator + czczonymi przez niego figurki i motyw zamachu na arenie i gladiator-gwiazda areny i itd…

Tak naprawdę w całym filmie najlepiej gra Wezuwiusz i to ratuje „Pompeje” przed zaklasyfikowaniem ich do byciem kiczem Katastrofa jest pięknie pokazana; są godne uwagi fajerwerki ognia, zasłaniające niebo kłęby dymu, widowiskowe rozpękiwania się Ziemi, buchające pożary i majestatyczne tsunami, (no może motyw statku na ulicy lekko tylko przypomina „Speed 2”). No i pięknie film się zaczyna – od zbliżenia zastygłych w agonii splecionych ze sobą ciał ludzi pokrytych pyłem wulkanicznym, które powoli kontempluje oko kamery... Szkoda, że to jedyne czym można się tak naprawdę w "Pompejach" zachwycić. Bo aktorzy grający zakochaną parę się nie sprawdzili, bardziej iskrzy rodzicami Cassi niż młodymi. Świetna jako Wioletka w „Lemonym Snickecie…” Emily Browning i ciekawy w „Grze o tron” Kit Harington zupełnie do siebie nie pasują i chyba zostali po prostu źle obsadzeni, stąd trudno uwierzyć w całą historie miłosną, a ta zaraz po katastroficznym aspekcie filmu jest w nim niestety najważniejsza.

Beata Cielecka

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn