"Przyczajony tygrys, ukryty smok". Wschodnia filozofia Dao, wspaniałych scen walki na tle historii miłosnej i politycznej intrygi [RECENZJA]

Film od którego zaczęła się moda na chińskie kino i baletowe sceny walki, przeczące grawitacji i zdrowemu rozsądkowi.

Słynny wojownik Li Mu Bai (Yun-Fat Chow) ma już dość przemocy i zabijania i planuje porzucić dotychczasowy tryb życia. Dlatego postanawia przekazać swój miecz zwany Zielonym Przeznaczeniem dostojnemu panu Te (Sihung Lung), który mieszka w Pekinie. Dokonać ma tego Yu Shu Lien (Michelle Yeoh), która jest skrycie zakochana w Li. Jednak w noc poprzedzającą jej wyjazd mieczzostaje skradziony. Prawdopodobnie dokonała tego wyjęta spod prawa Nefrytowa Lisica (Pei-pei Cheng), która przed laty zabiła mistrza szkolącego Li Mu Baia. Teraz Li musi zapomnieć o swoim postanowieniu porzucenia życia wojownika i wraz z wierną Yu rusza, by odzyskać miecz. Wraz z rozwojem akcji dojrzewa uczucie między dwójką głównych bohaterów…

- Zrobiliśmy "Rozważną i romantyczną" z dodatkiem elementów wschodnich sztuk walki - stwierdził w jednym z wywiadów scenarzysta James Schamus (doskonale wie, co mówi: w końcu to duet Lee - Schamus trzy lata wcześniej zekranizował te powieść Jane Austen). Śmiem twierdzić, że gdyby "Przyczajonego tygrysa…" zrobił reżyser niej znany niż Ang Lee, przeszedłby on bez echa, lub zostałby odnotowany jedynie jako ciekawostka. Ale magia nazwiska robi swoje: 10 nominacji do Oscara i cztery statuetki najlepiej o tym świadczą. No i moda, która spowodowała nakręcenie "Hero", "Domu latających sztyletów" oraz dziesiątek innych, o wiele słabszych filmów.

Piotr Radecki

Film przygodowy Hongkong/USA 2000, reż. Ang Lee

"Przyczajony tygrys, ukryty smok"

WRÓĆ DO PROGRAMU TV