"Rocketman" [RECENZJA]. Filmowa biografia Eltona Johna już w kinach! Lepsza od filmu o Freddiem Mercurym?

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
"Rocketman" to film, do którego podchodziłem z ogromnym dystansem. Łatwo można było tutaj wszystko zepsuć, ale Dexter Fletcher podołał zadaniu i zaprezentował światu bardzo nieszablonową biografię Eltona Johna. Nieszablonową jak sam artysta.

"ROCKETMAN" - RECENZJA

Film biograficzny to specyficzny gatunek. Na takie kino po prostu trzeba mieć pomysł, nie można tak po prostu odhaczyć kolejnych punktów z czyjejś biografii i osiąść na laurach. Dexter Fletcher, chociaż wielkiego reżyserskiego doświadczenia nie ma, doskonale o tym wiedział, dlatego "Rocketman" wymyka się wszelkim gatunkowym schematom.

Czego tutaj nie mamy! Z jednej strony biografia Eltona Johna, z drugiej poruszający dramat o wyobcowaniu i uzależnieniu, a wszystko to przeplatane musicalem oraz... cząsteczkami kina fantasy. Tak to się robi! Ten międzygatunkowy koktajl okazał się strzałem w dziesiątkę, pozwalając uciec twórcom od banału. Jeżeli liczycie na standardową opowiastkę o tym, jak Elton John został muzykiem, to się raczej rozczarujecie, ponieważ autorów interesuje znacznie więcej.

"Rocketman" to feeria barw, film tryskający przeróżnymi kolorami, pod którymi jednak często krył się smutek i ból. Tutaj na ekranie nikt nie boi się pokazać uzależnienia od narkotyków czy otwarcie rozmawiać o seksualności, przez co obraz filmowego Eltona Johna jest tak bardzo prawdziwy. I najważniejsze - Taron Egerton nie stara się go odwzorować 1:1, lecz przedstawia swoją wariację na temat londyńskiego piosenkarza.

Egerton daje czadu. O tym panu będzie coraz głośniej, nie ma innej opcji. Reszta obsady również prezentuje się solidnie, aczkolwiek największe ukłony, brawa i inne honory należą się Bryce Dallas Howard. Urodzona w 1981 roku aktorka jest bezbłędna, tworząc jedną z najbardziej charakterystycznych i niejednoznacznych kreacji w całym filmie.

Trudno nie czerpać radochy z seansu "Rocketmana". Wstawki musicalowe mają energię i moc, zresztą wszystkie muzyczne elementy filmu to uczta dla ucha i oka. Przy przebojach Eltona Johna aż trudno nie zacząć ruszać nóżką. Po prostu hit za hitem. "Rocketman" to filmowa biografia, która wymyka się konwenansom. Specyficzne i intrygujące kino, które sprawnie operuje kiczem, a do tego widać, że nad całością czuwała ręka Eltona Johna. Czasem może zbyt zachowawcza, ale nie mogę oprzeć się też wrażeniu, że angielski muzyk i tak odkrył przed widzami kawał swojego życia. To on jest tutaj gospodarzem, więc musimy grać na jego zasadach. Jest tutaj miejsce na luz, humor i wzruszenia. Czego chcieć więcej?

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 8 czerwca 2019 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn