"Rojst" [RECENZJA]. Martwe prostytutki i działacze partyjni, ubecy i przeboje lat 80., czyli serialowa petarda od Showmax. Netflix, HBO i CANAL+ mają konkurencję

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe Showmax
fot. materiały prasowe Showmax
„Bycie dobrym człowiekiem w tym mieście naprawdę nie jest łatwe. Być może nawet niewykonalne. Coś tutaj, ku**a, wisi w powietrzu.”. Tymi słowami w świat serialu „Rojst”, w prologu do produkcji, wprowadza widzów bohater kreowany przez Piotra Fronczewskiego. Doskonale oddaje to klimat serialu autorstwa Jana Holoubka – mroczny, duszny, ale jednocześnie też ironiczny i kolorowy. Oto nasza recenzja dwóch pierwszych odcinków nowego serialu Showmax pt. „Rojst”.

"ROJST" RECENZJA ODCINKÓW 1 I 2 NOWEGO SERIALU SHOWMAX

"ROJST"

Jest rok 1984, a my za sprawą „Rojsta” przenosimy się do małego miasta na południowym zachodzie Polski, gdzie trudno cieszyć się życiem. W zasadzie można tylko kolejnymi flaszkami wódki zagłuszać ból istnienia lub planować wyjazd do lepszego świata za naszą zachodnią granicą, jak chociażby główny bohater tej opowieści, dziennikarz Witold Wanycz (Andrzej Seweryn). Stały bywalec hotelu pełniącego rolę domu publicznego nie mówi wiele o sobie, ale też nie musi – wszystko ma wypisane na twarzy.

I gdy już wydaje się, że Wanycz będzie mógł spokojnie wyjechać, a w redakcji „Kuriera Wieczornego” zastąpi go młody i ambitny przybysz z Krakowa, Piotr Zarzycki (Dawid Ogrodnik), to małą mieściną wstrząsną dwa zabójstwa oraz dwa samobójstwa. Nic już nie będzie takie samo jak wcześniej, a koledzy redaktorzy zdecydują się na dziennikarstwie śledztwo, w którym połączenia pomiędzy lokalnymi politykami, prostytutkami, bezpieką oraz opozycjonistami będą coraz wyraźniejsze.

Oglądaj serial ROJST na Showmax.com! Załóż konto, odbierz 14 dni darmowego dostępu!

„Rojst” to pierwszy, zrealizowany z tak dużym rozmachem, serial, który platforma Showmax prezentuje swoim widzom. Oczywiście, wcześniej była dwa seriale Patryka Vegi, ale dopiero produkcja wyreżyserowana przez Jana Holoubka to serial z prawdziwego zdarzenia, a nie serialowe puzzle zrobione z filmu oraz niewykorzystanych scen. Swoją drogą to także pierwszy duży projekt w reżyserskim CV Jana Holoubka i patrząc na dwa pierwsze epizody – czapki z głów, bo to przemyślany, dojrzały i misternie zrealizowany debiut.

Już na poziomie scenariusza, który Holoubek napisał wraz z Kasperem Bajonem, mamy do czynienia z kawałem świetnej roboty. Jeżeli początkowo będzie wam się wydawać, że fabularnie jest tutaj zbyt dużo wątków, to możecie być spokojni, bo wszystko zmierza w dobrą stronę i liczę, że otrzymamy zgrabny oraz logiczny finał. Ta historia trzyma w napięciu i potrafi zainteresować widza, bo chociaż akcja rozgrywa się w scenerii roku pańskiego 1984, to jednak poruszane problemy są na tyle uniwersalne, że można je odnieść do współczesności. Bo w gruncie rzeczy to opowieść o moralności i mimowolnym chłonięciu zła. Zachowasz honor czy dasz się zeszmacić, aby mieć święty spokój? Każdy z bohaterów we własnym sumieniu wykona bilans zysków i strat.

Już teraz niektórzy mówią o „Rojście” per „mroczny” i po części jest to prawda, bo demonicznego klimatu produkcji odmówić nie można, ale to też serial legitymujący się ogromnym humorem oraz ironią godną Polski Ludowej. Kąśliwe dialogi, mocne kwestie i brak fałszu – właśnie tak brzmi „Rojst”. Z jednej strony mrok, ale z drugiej też cała paleta barw i kolorów! „Rojst” wręcz pływa w wizualnej kwintesencji lat 80. i pod względem scenograficznym oraz kostiumowym jest dopracowany w najmniejszym calu. Doskonale się to ogląda, a do tego jeszcze naszpikowana ówczesnymi przebojami ścieżka dźwiękowa, do której bankowo niektórzy będą chcieli potupać nóżką.

Na ekranie w głównych rolach oglądamy duet Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik. Widać, że między panami jest duża chemia; zwyczajnie się rozumieją oraz dopełniają. Patrząc na postać młodego Zarzyckiego, jeszcze pełnego nadziei, ideałów, pasji, ambicji, chęci osiągnięcia czegoś samemu, odnoszę wrażenie, że Wanycz jest jego starszą wersją, już po przejściach, gdzie pozbawiono go złudzeń, że z systemem da się wygrać. Poddał się i dał założyć sobie systemową obrożę. Równie ciekawa jest relacja Zarzyckiego z ciężarną żoną (Zofia Wichłacz), która początkowo wydaje się bardzo oddana mężowi, nawet służalcza wobec niego, ale coś mi podpowiada, że w tym wątku jeszcze dojdzie do emocjonalnej eksplozji... Odkryciem serialu „Rojst” jest młodziutka Nel Kaczmarek; mimo małego doświadczenia, aktorka dobrze radzi sobie w trudnych scenach i jest bardzo świadoma ciężaru swojej postaci. Pominąć nie można też Piotra Fronczewskiego, który w otwierających serial epizodach może nie ma dużej roli, ale i tak mocno zaznacza swoją obecność. Z taką charyzmą nie mogło być inaczej.

„Rojst” to jeden wielki hołd dla lat 80. XX wieku. Podczas konferencji prasowej serialu dowiedziałem się, że Jan Holoubek przez kilka lat szukał wsparcia dla tego projektu, więc gratulacje dla Showmax, bo postawili w gruncie rzeczy na debiutanta i mają prawdziwą serialową petardę! A wszyscy ci, którzy do tej pory skreślali ten tytuł, niech plują sobie w brodę. „Rojst” po dwóch pierwszych odcinkach wygląda wybornie – i to zarówno jeżeli chodzi o fabułę, jak i stronę wizualną. Mam nadzieję, że ta forma zostanie utrzymana do ostatniego odcinka. HBO, CANAL+, Netflix – od teraz macie naprawdę godnego konkurenta na półce z serialami premium.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"ROJST" JUŻ JEST DOSTĘPNY NA SHOWMAX

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn