"Sabrina". Audrey Hepburn i Humphrey Bogart w bajce lat 50-tych [RECENZJA]

Sabrina (Audrey Hepburn) jest uroczą dziewczyną, córką szofera państwa Larabree. Traktowana przez nich prawie jak członek rodziny, podkochuje się w ich młodszym synu, używającym życia Davidzie (William Holden). Ale on jej uczuć nie odwzajemnia, więc dziewczyna próbuje popełnić samobójstwo. Ojciec wysyła ją do Paryża - Sabrina ma się tam nauczyć gotować. Ale przypadkowe spotkanie wszystko zmienia i gdy kilka lat później wraca do domu, jest już zupełnie inną osobą: inteligentną, świadomą swej siły kobietą. Nagle okazuje się, że o jej względy zabiega nie tylko David Larabree, ale również jego starszy brat, dotychczas zajęty tylko interesami Linus (Humphrey Bogart)...

Minęło ponad 55 lat, od kiedy Billy Wilder nakręcił "Sabrinę" - bajkę we współczesnych (jak na tamte czasy) dekoracjach. I jak na bajkę przystało, historię ponadczasową. Z ponadczasową obsadą. Humphrey Bogart w ostatniej chwili zastąpił Cary’ego Granta, ale i tak był największą gwiazdą, więc zarobił 300 tys. dolarów, William Holden połowę tego, a Audrey Hepburn - ledwie 20 część. Bogart uważał, że jej rolę powinna zagrać jego żona, czyli Lauren Bacall. A jednak to właśnie Hepburn okazała się najlepsza, "ukradła" film dla siebie. I słusznie wśród sześciu nominacji do Oscara, jakie dostała "Sabrina", była też ta dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Ale statuetkę odebrała Edith Head za kostiumy w filmie czarno-białym.

Piotr Radecki

Komedia romantyczna USA 1954, reż. Billy Wilder

"Sabrina" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV