"Sala samobójców. Hejter" [RECENZJA]. Hejtowanie rąk nie brudzi? Oscarów nie będzie

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. Jarosław Sosiński / materiały prasowe dystrybutora Kino Świat
fot. Jarosław Sosiński / materiały prasowe dystrybutora Kino Świat
Jan Komasa ma teraz swoje (kolejne) pięć minut. Dokładnie przed chwilą ze swoim bardzo dobrym "Bożym Ciałem" otarł się o Oscara, a na koniec zgarnął 11 Orłów. To robi wrażenie, a sam Komasa jest na ustach wszystkich, więc to najlepszy moment, aby wypuścić kolejny film. Czy "Sala samobójców. Hejter" podtrzyma dobrą passę? Nie byłbym tego taki pewny...

"SALA SAMOBÓJCÓW. HEJTER" - RECENZJA

Pamiętam swoje emocje, gdy podczas festiwalu w Gdyni skończył się seans "Bożego Ciała"; pulsowało we mnie, wiedziałem, że obejrzałem nie tylko dobry film, ale przede wszystkim dzieło bardzo wyważone i z ogromnym szacunkiem podchodzące do swoich bohaterów oraz historii. Zero śmiemy, tabloidowości, jedynie czysta brudna prawda o naszym małym tu i teraz. Niestety, żadnego z tych określeń nie mogę zastosować odnośnie do "Sali samobójców. Hejter". To film o kilka klas gorszy niż "Boże Ciało".

Hejt to dzisiaj bardzo modne słowo. Niestety nie bez przyczyny, ponieważ wystarczy chociaż na moment wejść na dowolne media społecznościowe, żeby przekonać się, iż wielu użytkowników Internetu często poczuwa niepohamowaną potrzebę obrażenie w sieci innej osoby, niezależnie od tego, czy jest to ktoś znajomy, znienawidzony, osoba publiczna czy anonimowy dyskutant na grupie bądź forum dyskusyjnym. To jest rzeczywisty problem, na dobrą sprawę wystarczy kilka kliknięć, aby zrobić komuś distroj życia. W czasach, gdy naszym jestestwem coraz mocniej sterują media społecznościowe, jest to jeszcze łatwiejsze. Problem w tym, że Jan Komasa traktuje ten arcyciekawy i jeszcze niewykorzystany przez nasze kino jedynie jako pretekst do kompletnie innej opowieści.

Połączcie sobie puzzle: morderstwo Pawła Adamowicza, zamachy na meczety w Christchurch oraz nieszczęśliwie zakochany młody chłopak. Witajcie w świecie tvnowskiego glamouru, poglądów drukowanych na Czerskiej, wykwintnych wege kolacji oraz sztuki nowoczesnej, która pozwala naszym elitom dać poczucie, że chociaż w minimalnym stopniu angażują się w rozwiązywania problemów współczesnego świata. Do tej wyprasowanej, sterylnej rzeczywistości nie przystaje on, Tomek (Maciej Musiałowski), na pozór prosty chłopak ze wsi, który chociaż dostał się na JAKŻE PRESTIŻOWE prawo na Uniwersytecie Warszawskim, to musi mieszkać w zatęchłym akademiku oraz każdą wolną chwilę poświęcać na pracę jako mrówczy moderator niedozwolonych treści w mediach społecznościowych. Życie nie każdemu dało po równo, jedno dostali wszystko, inni dostali g... sami dobrze wiecie, co dostali.

Do tego Tomek, jak na każdego przegrywa przystało, jest nieszczęśliwie zakochany i to w panience z (pato)inteligenckiego domu (Vanessa Aleksander), która może i ładnie uśmiecha się do niego podczas kolacji z rodzicami, ale zaproszenia na Fejsbuku to od kilku lat nie potrafi zaakceptować. Starannie selekcjonuje znajomych. Ot, zblazowane dziewczę, co ma kiełbie we łbie, a naukę i kokainę w nosie, w końcu hajs od rodziców wszystko załatwi, prawda? Wtedy jeszcze nie wie, że Tomek jej serduszko będzie próbował zdobyć za wszelką cenę, nawet idąc po trupach do celu. Dosłownie.

"Sala samobójców. Hejter" to całkowite przeciwieństwo "Bożego Ciała". W filmie z Bartoszem Bielenią w roli głównej mieliśmy umiar, delikatność i autentyzm, natomiast w przypadku "Hejtera" dostajemy składankę najgorszych stereotypów i całą masę powierzchownych diagnoz, co szczególnie boli w momentach przebłysków, udowadniających, że to mógł być dobry film. Rozumiem, że wielu osobom film bardzo przypadnie do gustu ze względu na podejmowaną tematykę, jednak sam temat filmu nie robi. Potrzeba tutaj czegoś więcej niż najgorszych utartych schematów i naiwnego wierzenia, że prawicowy ekstremista to wariacja na temat otyłego piwniczaka z wadą wymowy, który zapewne nigdy nie trzymał dziewczyny za rękę, mieszka razem z babcią w brudnym mieszkaniu, gdzie zaszył się we własnym pokoju i zajada się batonami oraz chipsami, w międzyczasie nagrywając vlogi, w których hejtuje wszystko i wszystkich. Litości.

Komasa i Pacewicz litości nie mają także dla intelektualnych elit, które rzeczonym intelektem raczej nie grzeszą, skoro nie potrafią się zorientować, że główny bohater "Hejtera" rozgrywa ich jak małe dzieci. Inna sprawa, że to wręcz modelowy obraz wyniosłej klasy wyższej, która traci czujność, gdy musi spojrzeć dalej niż na czubek swojego nosa. Kolejne postacie wycięte z podręcznika i odrysowane według szablonu. Nuda i przewidywalność.

Mam duży problem z postacią wykreowaną przez Macieja Musiałowskiego. Wierzę i widzę, że młody aktor dał z siebie wszystko, ale ani przez moment nie wierzę w ekranowego Tomka. Nie kupuję przemiany z cwaniaka i intryganta w człowieka pozbawionego moralności i quasi agenta służb specjalnych w jednym. Zresztą sprowadzenie wszelkich działań tego bohatera do kompleksów związanych ze swoim niskim statusem społecznym oraz ulokowaniem uczuć w nieodpowiedniej dziewczynie jest zwyczajnie zbyt tanim zagraniem, w dodatku szalenie banalizującym zjawisko terroryzmu. Komasa i Pacewicz próbują na siłę wyjaśnić rzeczy, które powinny pozostać niewyjaśnione, przecież motyw nie zawsze jest potrzebny, czasem wystarczy jedynie pełne oddanie ideologii.

"Sala samobójców. Hejter" przeraża swoją naiwnością oraz płytkością. Jan Komasa i Mateusz Pacewicz zdecydowanie zbyt poważnie podeszli do tematu, przez co otrzymaliśmy nadętą i nastawioną na szokowanie opowieść o narodzinach.... właśnie, czego? Ekstremizmu? Terroryzmu? Tego, jak internetowy hejt rodzi realną nienawiść? Mam wrażenie, że twórcy sami do końca nie mogli się zdecydować, więc wszystkie elementy wrzucili do fabuły. A co będą sobie żałować! Niestety, "Sala samobójców. Hejter" to krzyczący do widzów filmowy tabloid, który chciałby opowiedzieć o ważnych rzeczach, ale potrafi jedynie rzucać wymyślnymi nagłówkami.

Ocena: 4/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 6 marca 2020 roku.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn