"Śmierć nadejdzie jutro". Dwudziesty film w bondowskiej serii o najsłynniejszym agencie świata [RECENZJA]

James Bond zostaje schwytany w Korei Północnej. Mimo tortur nie daje się złamać i po kilkunastu miesiącach wychodzi na wolność. Jednak traci licencję na zabijanie i zostaje zawieszony, ponieważ szefowie MI6 podejrzewają, że mógł zdradzić. Dowodem ma być wpadka innego agenta 00. Bond ucieka ze szpitala, gdzie jest przetrzymywany, by udowodnić, że jest niewinny. Wkrótce wpada na ślad spisku przygotowywanego przez tajemniczego biznesmena handlującego diamentami...

Wszystkie filmy o agencie 007 są niezwykłe, ale w tym niezwykłości jest więcej niż zwykle. Przede wszystkim dlatego, że jest to Bond jubileuszowy, zrealizowany dokładnie 40 lat po pierwszym filmie serii – „Doktorze No”. W „Śmierć nadejdzie jutro” jest wiele nawiązań do tej produkcji. Np. w scenie, w której po raz pierwszy na ekranie pokazuje się Halle Berry, grająca w tym filmie dziewczynę Bonda: wychodząc z morza ma na sobie kostium kąpielowy inspirowany tym, w który była ubrana Ursula Andress w premierowym „Bondzie”.

CZYTAJ TAKŻE:
AGENT 007 JAMES BOND I JEGO SAMOCHODY [GALERIA]
CO LUBI PIĆ JAMES BOND. WSTRZĄŚNIĘTE NIEMIESZANE MARTINI AGENTA 007

„Śmierć nadejdzie jutro” to także 20. produkcja „kanoniczna” (czyli zrealizowana przez rodzinę Broccoli) o przygodach najsłynniejszego agenta świata i czwarta, w której wystąpił Pierce Brosnan, piaty aktor w tej roli. To zarazem ostatni „Bond” Brosnana: podobno podczas przygotowań do kolejnego filmu aktor pokłócił się z producentami o wysokość gaży i w efekcie musiał pożegnać się z postacią 007.

pr

"Śmierć nadejdzie jutro"

WRÓĆ DO PROGRAMU TV