"Star Trek: Discovery". Legendarna marka powraca w dobrym stylu [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
© 2017 CBS Interactive. All Rights Reserved.
© 2017 CBS Interactive. All Rights Reserved.
W premierowej odsłonie nowego serialu ze świata Star Trek dostaliśmy prawdopodobnie wszystko, czego wymagamy od dobrych space oper – bardzo dobre efekty specjalne, świetną charakteryzację poszczególnych gatunków, niezłą grę aktorską, a przede wszystkim dramaturgię i kosmiczną bitwę. Tym samym Star Trek powraca na mały ekran z naprawdę wielkim hukiem.

NASZA OCENA 8/10

Wraz z pierwszymi informacjami pojawiającymi się w mediach na temat tej produkcji coraz bardziej rosła obawa zwłaszcza fanów tej marki o to, jak to wyjdzie w całości. Bo też fani tego świata otrzymywali co i rusz kolejne ciosy: główna obsada była kobieca, akcja miała się dziać dziesięć lat przed Star Trek: Oryginalną Serią, a już największy szok przeżyli, kiedy zobaczyli całkowicie nową wersję rasy Klingonów. Rasy, wokół której przecież zbudowano tak wielki fandom, który przecież rozpowszechnił język klingoński na całym świecie. To wszystko wzbudzało ogromne obawy, że twórcy zabiją ducha oryginalnych serii. I okazało się, że obawy może i nie były przesadzone, ale z pewnością po premierze wielu fanów trochę się uspokoiło. Nowa seria, która właściwie jest trochę też nową wersją Star Treka, wzbudziła zainteresowanie i jak się okazuje, sporo pozytywnych opinii. Ale do rzeczy.

Star Trek: Discovery dzieje się dziesięć lat przed tym, jak poznaliśmy załogę Jamesa T. Kirka. Załoga USS Shenzhou dociera do granicy Zjednoczonej Federacji by zbadać zniszczonego satelitę. Okazuje się, że nie było to spowodowane przypadkowym odłamkiem meteorytu, a celowym działaniem rasy Klingonów, którzy przez ostatnie 100 lat omijali granice federacji. Bliskie spotkanie prowadzi do konfliktu, który ma przerodzić się w międzygalaktyczną wojnę.

Pilotowe odcinki Star Trek: Discovery są tak naprawdę wprowadzeniem w cały sezon, który ma się składać z 15 odcinków. Poznajemy część głównych bohaterów, a przede wszystkim Michael Burnham, która znaczną część swojego życia spędziła wśród Wolkanów po tym, jak jej rodzice zginęli w czasie ataku Klingonów. Na USS Shenzhou trafia siedem lat przed wydarzeniami z pilotowych odcinków i szybko się pnie w hierarchii dowódców zostając zastępcą kapitan Georgiou. To prawdopodobnie jej postać będzie tą najbardziej kluczową w walce z rasą Klingonów. Jak zapowiadają twórcy, kolejne odcinki skupią się na odkrywaniu kart z jej przeszłości i wskazywaniu roli, jaką odegra w nadchodzących wydarzeniach.

W warstwie wizualnej jak na razie Star Trek spisuje się świetnie. Efekty specjalnie są na bardzo wysokim poziomie, co w przypadku seriali nie nie jest mimo wszystko tak częstym zjawiskiem. Takiej realizacji mógłby pozazdrościć niejeden film trafiający na wielki ekran! Twórcy bardzo przyłożyli się również do charakteryzacji zwłaszcza ras obcych. Klingoni, którzy najmocniej się zmienili od poprzednich serii, wyglądają naprawdę dobrze, a przede wszystkim wzbudzają grozę. Podobnie jest z lokalizacjami, w jakich obserwujemy wszystkich bohaterów. Widać, że zadbano o każdy detal. Zwłaszcza statek Klingonów robi naprawdę duże wrażenie.

To co może gryźć w tym serialu, to fabuła, która czasem jest zupełnie nielogiczna, by nie powiedzieć – naiwna. Widać to zwłaszcza w relacji kapitan USS Shinzhou z jej zastępcą – Burnham. Podobnie to wygląda w przypadku Saru i jego relacji z obiema paniami. Trudno czasem nie odnieść wrażenia, że ich relacje budowano na zasadzie – aby tylko były. Same zresztą dialogi do najlepszych nie należą, a twórcy nie unikają swoistego patosu przy wielu kwestiach, jakie słyszymy. To też może wynikać z natury rasy Wolkanów, którzy w sporym stopniu sprawiają wrażenie dość wzniosłej rasy, oderwanej trochę od rzeczywistości. Jednak to, co może najbardziej męczyć – zwłaszcza widza nie obeznanego wcześniej ze światem Star Treka, to język klingoński. Trzeba przyznać, że trudno się go słucha na dłuższą metę, choć z drugiej strony jest to też wyróżnik serialu. W końcu jego oryginalna konstrukcja oraz wymowa jest tym, co fani tego serialu kochają nabardziej.

Trudno po pilocie ocenić, jak będzie wyglądał cały sezon Star TrekL Discowery, ale początek jest naprawdę obiecujący. Świetne efekty specjalne, charakteryzacja, przygotowanie różnych planów zdjęciowych i trochę tylko naiwna fabuła, która póki co nie przeszkadza zbyt mocno w odbiorze. Jak na razie z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że dobrze widzieć ponownie serial ze świata Star Treka. Czy będzie to dobry, bądź bardzo dobry serial, pokażą kolejne odcinki, ale początek był naprawdę mocny.

"STAR TREK: DISCOVERY" NA PLATFORMIE NETFLIX OD 25 WRZEŚNIA

TOP5 seriali Netfliksa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn