"Stranger Things" - pierwsze wrażenia po premierze 2. sezonu. Jest dobrze? [RECENZJA]

Spektakularny sukces pierwszego sezonu "Stranger Things" zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, dlatego twórców 2. sezonu czekało bardzo trudne zadanie. Czy udało się im spełnić oczekiwania widzów — tak oczarowanych klimatem i tematyką pierwszej serii? Cieszę się, że mogę to napisać — zadanie zostało wykonane!

Początek drugiego sezonu, a właściwie sequelu pierwszej części "Stranger Things" robi doskonałe wrażenie. Ci, którym wydawało się, że z tej produkcji nie można już nic więcej wycisnąć byli po prostu w błędzie. Oczywiście bracia Duffer uderzają w podobne tony, ale udowadniają, że można zrobić to lepiej, mocniej, mroczniej, szybciej, zachowując przy tym niepowtarzalny klimat pierwszej serii. Po części to oczywiście zasługa większego budżetu (dopieszczone efekty wizualne), ale i doświadczenia. Widać w tym wprawę, swobodę, twórcy doskonale wiedzieli, w jakim kierunku chcą poprowadzić historię i realizowali swój plan krok, po kroku. Nie ma w tym przypadku, wszystko jest dokładnie przemyślane. Chwała również Netfliksowi za zaufanie, bo przecież ryzyko było ogromne — oczywiście, jak spadać, to z wysokiego konia, ale tym razem nikt nie upadł.

Historia, którą oglądamy na ekranie to bezpośrednia kontynuacja 1. sezonu. W Hawkins trwają przygotowania do Halloween, dzieciaki na rowerach pomykają do Palace, by pograć na automatach. Widać, że dobrze znane nam postaci dojrzały przez ten rok. Mike (Finn Wolfhard) to teraz buntownik, Dustin (Gaten Matarazzo) to wciąż gorąca głowa, która zaczęła nadużywać przekleństw, w ekipie obecny jest również Lucas (Caleb McLaughlin), a także Will (Noah Schnapp), który zmaga się z zespołem stresu pourazowego. Już w pierwszym odcinku powraca również Jedenastka (Millie Bobby Brown), ale jej wątek (przynajmniej początkowo) nie łączy się z ekipą bandany. Towarzyszy ona za to innemu bohaterowi... W "Stranger Things 2" nie zabraknie również przewrażliwionej Joyce (Winona Ryder), Jima Hoppera (David Harbour), którego wątek stał się bardzo tajemniczy, a także nastolatków: Jonathana (Charlie Heaton), Nancy (Natalia Dyer) i Steve'a (Joe Keery). Pojawią się też nowi bohaterowie, romansujący z matką Byersów Bob (Sean Astin) oraz rudowłosa Max i jej brat Billy (Sadie Sink i Dacre Montgomery). Zapewniam, że zbuntowane rodzeństwo, a w szczególności Max skradnie uwagę niejednego widza!

Całość ubrana jest oczywiście w dźwięki syntezatorów. Specyficzne brzmienie podbija melancholijną, tryskającą emocjami atmosferę. Dorzućmy do tego doskonałe zdjęcia oraz kostiumy i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że mamy do czynienia z prawdziwą perełką, która jeszcze przez długi czas będzie zajmować nam głowę. Pierwsze odcinki "Stranger Things 2" odznaczają się... płynnością. Całość ogląda się bardzo przyjemnie i choć uczucie niepokoju narasta z każdym kolejnym odcinkiem, trudno się od tej historii oderwać. To dojrzała, najeżona emocjami fabuła, zagrana w doskonały sposób.

Jeżeli więc wydawało się wam, że 1. sezon "Stranger Things" był jedynie wybrykiem Netfliksa, któremu groziło rychłe wyginięcie, to byliście w błędzie — streamingowy gigant i bracia Duffer udowadniają, że spektakularny sukces pierwszej części nie był przypadkiem, a za drugim podejściem potrafią jeszcze go powtórzyć!

Pierwsze wrażenia opublikowane na podstawie dwóch odcinków. Recenzja całego sezonu "Stranger Things 2" już wkrótce w serwisie Telemagazyn.pl.