Szop Szopen i inne dzikie zwierzaki na planie filmu "Zemsta futrzaków"

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Zemsta futrzaków" (fot. AplusC)
"Zemsta futrzaków" (fot. AplusC) AplusC
W tej prześmiesznej komedii familijnej chciwi deweloperzy, usiłując zrujnować raj, nierozsądnie wywołują arcyzabawną wojnę między człowiekiem a dzikimi zwierzętami, w której każdy, kto nie nauczy się, że zielony to nie tylko kolor pieniędzy, może marnie skończyć!

Zarzewiem pomysłu na "Zemstę futrzaków" była seria pożarów w Kalifornii w roku 2004. Scenarzyści Michael Carnes i Josh Gilbert zaczęli się zastanawiać, co by się stało, gdyby zwierzęta, których środowisko zostało zniszczone, postanowiły odegrać się na ludziach, którzy zniszczyli ich życie.

Od samego początku twórcy zamierzali wykorzystać prawdziwe zwierzęta do ról leśnych stworzeń. - Istnieje wiele bardzo udanych filmów z komputerowo stworzonymi zwierzakami _– mówi producent wykonawczy Ira Shuman. – _Ale animowane zwierzęta nie poruszają się tak, jak prawdziwe, oraz narzuca się im ludzkie nawyki i ruchy. My postawiliśmy na ich autentyczne zachowanie, i z myślą o nim zmieniliśmy pewne elementy scenariusza. Nasze zwierzęta to po prostu prawdziwe zwierzęta.

Twórcy skorzystali z pomocy jednego z najsłynniejszych treserów zwierząt w Hollywood Kena Beggsa, który pracował z setkami zwierząt przy ponad 60 filmach. Ale gdy treser przeczytał scenariusz, pomyślał, że otrzymał go przez pomyłkę. - Byłem pewien, że to film animowany – mówi. – To innego rodzaju film niż te, które zazwyczaj oglądam. Istnieje wiele filmów, w których zwierzęta mówią, ale w tym robią wszystko poza mówieniem. W większym stopniu pozostają sobą, ale to zarazem sprawia, że wyzwanie jest większe.

Choć większość zwierząt była stosunkowo mała, nie dawało to pewności, że będzie z nimi łatwiej pracować. - Małe zwierzęta mogą być większym wyzwaniem niż lwy, niedźwiedzie czy tygrysy – mówi Beggs. – O wiele trudniej je kontrolować. Wiewiórki i świstaki są w naturze ofiarami, więc po paru milionach lat ewolucji ich instynkt każe im uciekać. Ciężko sprawić, by takie zwierzę zagrało w scenie, gdy na środku jezdni zjada swoją przekąskę, a ty obok przejeżdżasz samochodem.

Szop Szopen dowódcą leśnych komandosów
Zachęta, jak się okazuje, jest dla aktorów-zwierząt tak samo ważna, jak dla ich ludzkich odpowiedników. - Lis był bardzo zmotywowany – mówi Beggs. – Wydra wychodziła z siebie, by nas zadowolić. Dodaliśmy do scenariusza indyki, bo cechuje je duża motywacja do pracy. Ale najbardziej zmotywowane są szopy.

To sprawiło, że szop Szopen wygrał konkurs na dowódcę leśnych komandosów. - Szopen został naszym bohaterem – mówi Goldberg. – Mieliśmy parę innych, ale on miał najbardziej charakterystyczny pysk. Z czasem wiedzieliśmy, co zrobi, a czego nie. Na początku to było frustrujące, bo chcieliśmy od niego pewnych rzeczy, a on nie był nimi zainteresowany. Interesowało go tylko jedzenie.

Szopen szybko nauczył się przechadzać przez dłuższy czas na tylnych łapach, wyciągać wtyczki z kontaktów, celnie rzucać żołędziami i wielu innych, prawie ludzkich zachowań.

Niedźwiedź nie jest pluszowym misiem

Większość środków bezpieczeństwa na planie wprowadzono z myślą o zwierzętach. - Mniejsze zwierzęta nikomu nie zrobią krzywdy – mówi Beggs. – Ale same mogą sobie ją zrobić. Był tylko jeden wyjątek – niedźwiedź.

Największe i najgroźniejsze zwierzę na planie, niedźwiedź, musiało się pojawić w jednej ze scen. - Był zmotywowany, ale niedźwiedź to niedźwiedź – mówi Beggs. – Czasem przypominają pluszowe misie, innym razem trudniej się z nimi pracuje.

Najlepszą radą, jaką otrzymali, według Shumana, było to, że nocne sceny z udziałem niedźwiedzia powinni kręcić wcześnie. - Proszę się zastanowić – mówi producent. – Lepiej nie budzić śpiącego niedźwiedzia.

Prawdę mówiąc, zarówno ze względu na bezpieczeństwo, jak i dla wygody, aktorów i zwierzęta prawie zawsze nagrywano osobno, a ujęcia łączono w postprodukcji. Producenci dali na to zielone światło. - Praca ze zwierzętami zajmuje dużo czasu _– mówi Shuman. – _Nie chcieliśmy, by aktorzy godzinami czekali, aż zwierzę coś zrobi. Czasem nagrywaliśmy ich osobno, czasem korzystaliśmy z zielonego tła lub dzieliliśmy ekran.

Ostatecznie film idealnie łączy sceny z udziałem zwierząt nagrane na żywo z wygenerowanymi komputerowo. - Zastosowaliśmy około 220, 250 efektów specjalnych w filmie – mówi Goldberg. – Od stosunkowo prostego podzielonego ekranu, co pozwoliło nam pokazać zwierzę i aktora w tym samym czasie, aż po bardzo skomplikowane ujęcia. Naszym celem było, by zwierzęta zachowywały się wiarygodnie.

Jak sobie poradziły dzikie zwierzęta przed kamerą - sprawdźcie sami!

"Zemsta futrzaków". Sprawdź datę emisji

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn