"The Gifted: Naznaczeni". Mutanci Marvela podbiją telewizję? [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Nowy serial stworzony w koprodukcji Marvel Television z 20 Centrury Fox Television ma szansę stać się świetną alternatywą dla przyciężkawych produkcji komiksowych Netflixa. Być może na taką opinię trochę za wcześnie, ale premiera serialu „The Gifted: Naznaczeni” jest bardzo obiecująca. I co ważne – wiąże się z kinową wersją filmów o X-Menach.

NASZA OCENA: 7/10

Fox w końcu zaczyna dobrze wykorzystywać potencjał, jaki tkwi w ich prawach do ekranizacji przygód bogatego panteonu bohaterów stworzonych przez Stana Lee i Dom Pomysłów, czyli Marvela. Serial „The Gifted: Naznaczeni” opowiada historię, jaka dzieje się po wydarzeniach z filmowych X-Menów jakiś czas po tym, jak podopieczni profesora Charlesa Xaviera znikają w tajemniczych okolicznościach. Konsekwencje ich działań, a przede wszystkim starć z Magneto, powodują, że amerykański rząd powołuje specjalne jednostki do rejestrowania i tropienia agresywnych mutantów. Reed Strucker działa w wydzielonej specjalnej jednostce policji, która interweniuje w sytuacjach, gdy w mieście pojawiają się mutanci. Przypadek sprawia, że wraz z żoną odkrywa, że jego dzieci również są mutantami. Musi rozpocząć więc ucieczkę przed rządową jednostką rządową – Sentinels Service, która ma jedno zadanie – pojmać niebezpiecznych mutantów, a w ostateczności zlikwidować. To zmusza Reeda do szukania pomocy u tych, których sam wcześniej ścigał – mutantów ukrywających się przed światem.

Premierowy odcinek jest niezłym wprowadzeniem do świata niejako po „X-Menach”, który wreszcie zaczął być rozbudowywany. Owszem, ktoś powie, że wcześniejsza produkcja Foxa - „Legion”, wywodziła się z tego samego świata. Tam jednak problemem było to, że właściwie ledwo był powiązany z X-Menami i to tylko poprzez pokrewieństwo Davida Hallera z Charlesem Xavierem. Tu natomiast serial otwarcie nawiązuje do filmów jak i serii komiksowych. W końcu pojawiają się tu już takie postacie, jak Lorna Dane aka Polaris, która w oryginalnej historii była partnerką brata Scotta Summersa (Cyclops), Thunderbird, który był członkiem tak X-Menów jak i New Mutants czy Blink, której inna wersja pojawiła się w filmie X-Men: Apocalypse. I jest to wprowadzenie na fajnym poziomie. Postacie, co widać od razu, nie są zbyt mocno przerysowane. Postawiono tak jak w przypadku filmowej wersji przygód mutantów na bardziej ludzkie oblicze postaci, które posiadają przecież nadludzkie moce. W tym przypadku jest to zasługą Bryana Singera, który doświadczenia z kina przeniósł na mały ekran, dzięki czemu bohaterowie są wiarygodni, a akcja ma odpowiednie tempo. Fabuła również jest dobrze skrojona – nie ma jak na razie żadnych dziur. No, może poza jedną – co się stało z X-Menami, ale tu nie liczyłbym na wyjaśnienie tej tajemnicy. Istotne jest też to, że nie nie postawiono na efekciarstwo i epatowanie mocami każdego z mutantów. Jak na razie używanie przez nich mocy jest dobrze wyważone. Korzystają z nich tylko wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba.

Ważne jest też to, że dla fanów komiksów pojawia się sporo smaczków. Oczywiście już większość bohaterów tak należy traktować, ale np. rodzeństwo Strucker – Kate i Andy według fanowskich teorii nawiązuje do Hydry i jej lidera – Barona von Struckera, którego prawdopodobnie mogą być dziećmi. No i tak jak to bywa we wszystkich produkcjach ze stajni Marvela, swoje cameo tradycyjnie ma twórca X-Menów i legenda komiksowej popkultury – Stan Lee. Odnosi się też wrażenie, że jedną z kryjówek mutantów jest dawna szkoła profesora Xaviera, czyli pierwotna baza X-Menów, choć w tym przypadku może to być nadinterpretacja.

Serial „The Gifted: Naznaczeni” ma też jedną, znaczącą zaletę, o której już wspomniano wyżej – nie jest tak ciężki klimatem jak produkcje Netflixa, gdzie wszystkie seriale oparte na bohaterach Marvela mają mroczny i czasem trudny do zniesienia klimat. Po premierze „Naznaczonych” można wysnuć wniosek, że twórcy będą starali się to wyważyć i nadać raczej klimat znany z kinowych przygód mutantów. Jak na razie im się to udaje, a ich serial może sporo namieszać w telewizyjnym świecie o superbohaterach. Szkoda tylko, że nadal nie ma powiązania z takimi filmami, jak „Avegers”, „Iron Man” czy serial „Agenci TARCZY”, wtedy uniwersum Marvela byłoby niemal kompletne, a tak jest nadal podzielone i niestety toczy swój dość dziwny konflikt – wcześniej tylko na dużym, a teraz na małym ekranie. Oby z jak największą korzyścią dla widza.

Paweł Szałankiewicz

Premiery seriali październik 2017

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn