"The Rain" [RECENZJA]. Netflix kończy z modą na hygge - najszczęśliwsi ludzie świata walczą teraz o przetrwanie

Adriana Słowik
Adriana Słowik
"The rain" - recenzja. Postapokaliptyczny serial pojawi się w serwisie Netflix już 4 maja. Nam udało się obejrzeć trzy pierwsze odcinki i na chwilę przed premierą przychodzimy do was z naszą opinią. Jakie wrażenie zrobiła na nas pierwsza duńska produkcja Netflixa? Sprawdź recenzję "The rain"!

Lista seriali, których akcja toczy się postapokaliptycznym świecie jest naprawdę długa, a gusta widzów, którzy na ekranie widzieli już całkiem sporo, coraz trudniej zaspokajać. Na małym, jak i wielkim ekranie koniec świata rozgrywał się już przecież wiele razy i objawiał się on rozmaicie - od apokalipsy zombie, po nuklearną zagładę, na inwazji obcych kończąc. Teraz o uwagę miłośników postapokaliptycznych wizji świata jest gotowy powalczyć również Netflix, który stworzył serial koncentrujący się na losach grupy ocalałych z epidemii wywołanej morderczym wirusem przenoszonym przez deszcz.

"The rain", bo taki właśnie tytuł nosi ten serial, to przede wszystkim pierwsza duńska produkcja amerykańskiego giganta wśród serwisów VOD. Włodarze platformy coraz chętniej inwestują w lokalne produkcje. Nic w tym zresztą dziwnego, bo po sukcesie niemieckiego "Dark", włoskiej "Suburry" czy choćby hiszpańskich "Telefonistek" pójście za ciosem wydaje się czymś oczywistym.

W "The rain" interesujący wydaje się przede wszystkim kontekst kulturowy i to, co Netflix zrobił z rozsławioną już na całym świecie duńską modą na hygge. Mieszkańcy Danii uważani są przecież za najszczęśliwszych na świecie, a ich kraj jednym z najbezpieczniejszych – przyznacie, że przedstawienie ich w zupełnie odwrotnej strukturze, kiedy próbują przetrwać apokalipsę - wydaje się ciekawym posunięciem.

Na początku w serialu "The rain" śledzimy losy rodzeństwa – Simone i Rasmusa, którzy zostają przeniesieni przez nieco szalonego ojca – naukowca do bunkra w lesie. Ten chce ich chronić przed wpływem morderczego wirusa przenoszonego przez deszcz. W bunkrze spędzają dokładnie sześć lat, ale kiedy zaczyna już brakować jedzenia i powietrza, decydują się opuścić bezpieczne miejsce, odkrywając tym samym straszliwą prawdę o losach ludzkości. Niedługo potem Simone z bratem wpadają na grupę innych ocalałych i razem wyruszają w podróż przez opustoszałą Skandynawię.

Pierwsze trzy odcinki "The rain" pozostawiają widza z pewnym niedosytem i masą pytań bez odpowiedzi. Twórcy tu i ówdzie rzucają tropy i wskazówki, które jednak w żaden sposób nie poszerzają naszej wiedzy o tym - czym jest wirus, czy istnieje antidotum, dlaczego ojciec Rasmusa i Simone twierdzi, że jego syn jest wyjątkowy? W powietrzu czuć oczywiście intrygującą historię, ale mam zastrzeżenia do sposobu jej opowiadania i gospodarowania czasem, bo całość składa się z tylko 8. odcinków. Finał trzeciego epizodu daje jednak nadzieję na satysfakcjonujący rozwój akcji – a przecież o to właśnie chodzi.

"The rain" to w dużej mierze teen drama, choć w dobrym (dalekim od amerykańskiego) tego zwrotu znaczeniu. W rolach głównych możemy oglądać młode pokolenie skandynawskich aktorów - Albę August, Mikkela Boe Følsgaarda, Lucasa Lynggaarda Tønnesena, Larsa Simonsena, Angelę Bundalovic czy Sonny'ego Lindberga. Wypadają oni przekonywująco na ekranie, choć serialowe rodzeństwo nie jest tego najlepszym przykładem. Nie chodzi mi jednak o grę aktorską, a o sposób, w jaki te postaci zostały zbudowane już na poziomie scenariusza. Przyznacie, że spędzenie sześciu, samotnych lat w bunkrze, powinno odbić się w jakimś stopniu na ich psychice – tutaj tego jednak nie zauważyłam. "The rain", jak wiele innych produkcji postapo pozbawiony jest miejscami logiki, ale być może właśnie na tym polega ich urok.

Warstwa wizualna serialu robi bardzo dobre wrażenie. Realia postapokaliptycznego świata zostały świetnie odtworzone - Kopenhagi w tak mrocznym wydaniu na małym ekranie nie miałam jeszcze okazji oglądać. Świetnie, że Netflix zdecydował się zerwać z modą na duńskie hygge i pokazuje najszczęśliwszy kraj świata w zupełnie innym świetle.

Oby tylko największym problemem "The rain" nie okazało się to, że nie jest to aż tak porywający serial, jak "Dark". Może to po prostu kwestia moich oczekiwań, które po obejrzeniu pierwszej niemieckiej produkcji Netflixa, urosły do gigantycznych rozmiarów. Ile do zaoferowania widzom ma "The rain"? Wierzę, że całkiem sporo - wątek Rasmusa i jego niezwykłości jest tego potwierdzeniem.

Nasza ocena po 3. odcinkach: 6/10

Adriana Słowik

Recenzja została pierwotnie opublikowana 3 maja 2018 roku. Premiera serialu "The rain" w serwisie Netflix już 4 maja!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn