W ciemność. Star Trek - film, recenzja, opinie, ocena

Młody i nie zawsze zdyscyplinowany kapitan James T. Kirk (Chris Pine), dowódca USS Enterprise zostaje zdymisjonowany za złamanie jednej z podstawowych zasad Gwiezdnej Floty. Jednak działania niejakiego Johna Harrisona (Benedict Cumberbatch) zagrażają istnieniu całej cywilizacji. Wobec takiego niebezpieczeństwa Kirk zostaje przywrócony do służby, by stanąć do walki…

Jest kilka produkcji telewizyjnych i seriali, które zmieniły świat filmu. Co ciekawe, część z nich działała z opóźnieniem: ich oddziaływanie nie dawało natychmiastowych rezultatów, ale z czasem się nasilało. Tak było z serialem komediowym „Police squad!”, który w 1982 r. przetrwał tylko jeden sezon, ale dziś jest produkcją absolutnie kultową. Stanowił też inspirację dla trzech filmów serii „Naga broń”.

Blisko 20 lat wcześniej serial s.f. „Star Trek” od początku miał lepsze wyniki: utrzymał się na ekranach przez trzy sezony (1966-1968), a przedstawiona wizja była tak silna, że zainspirowała rosnącą grupę trekkies – fanów, by nie powiedzieć fanatyków. To oni, siła ich uwielbienia najpierw nie pozwoliły zniknąć kulturze Star Treka i doprowadziły w 1979 r. do nakręcenia wersji fabularnej, później jej sequeli, a wreszcie do reaktywacji samego serialu w 1987 r.

A kiedy świat Star Treka zaczął popadać w stagnację, będąc strawny tylko dla zatwardziałych trekkies, a tym samym przynosząc coraz mniejsze zyski, producenci postanowili go odnowić, oddając w ręce J.J. Abramsa. I odnieśli sukces – nowa odsłona „Star Treka” (2009) doskonale trafiła w gusta nowego pokolenia widzów. Nic wiec dziwnego, że powstał sequel – właśnie „W ciemność. Star Trek”, a kolejne części są już na etapie realizacji lub planowania. Nowa generacja „Star Trek” nabiera prędkości i rozmachu.

pr

WRÓĆ DO PROGRAMU TV