Weronika Książkiewicz: Słabego tekstu nie można obronić. Scenariusz jest dla mnie najistotniejszy [WYWIAD]

Adriana Słowik
Adriana Słowik
materiały promocyjne/tvn
materiały promocyjne/tvn
Kiedyś wydawało się jej, że słaby tekst można obronić swoją pracą na planie. Dziś mówi, że jeśli w scenariuszu nie ma dobrej podstawy to choćby dała z siebie wszystko - nie uda się. Z Weroniką Książkiewicz porozmawialiśmy o jej powrocie na mały ekran i roli w najnowszym serialu stacji TVN - "Na noże". Co skłoniło ją do wzięcia udziału w tej produkcji? Dlaczego twierdzi, że widzowie nie od razu pokochają graną przez nią bohaterkę? W rozmowie z Telemagazyn.pl Weronika Książkiewicz opowiada także o roli we włoskim serialu i o współpracy z rosyjskim managerem, dzięki, której jej największe marzenie może się już wkrótce spełnić!

Udział w nowym serialu stacji TVN „Na noże” to Twój powrót do produkcji telewizyjnych?

Trochę tak, prócz roli we włoskim serialu, w którym zagrałam rok temu, serial „Na noże” jest dla mnie takim powrotem na nasz polski mały ekran.

Do włoskiego serialu jeszcze wrócimy, ale powiedz mi, z czego wynikała ta przerwa? Brak godnych uwagi propozycji?

W moim przypadku chodziło o odległość. Żeby grać w serialach, musiałam być tu na miejscu - w Warszawie, a ja przez prawie pięć lat po urodzeniu dziecka mieszkałam w Poznaniu. Nie ukrywam, że w tamtym okresie miałam też inne priorytety – skupiałam się na pracy w Teatrze 6. piętro, a wyjazdy związane ze spektaklami zajmowały mi mnóstwo czasu.

Co skłoniło cię do przyjęcia roli w serialu „Na noże”?

Przede wszystkim scenariusz, który teraz przy wyborze ról jest dla mnie najistotniejszy. Kiedyś wydawało mi się, że słaby tekst można obronić swoją pracą na planie. Dziś wiem, że jeśli w scenariuszu nie ma dobrej podstawy, to choćbym dała z siebie wszystko i zagrała najlepiej jak potrafię – nie uda się. Gdy zaczęłam czytać pierwsze strony scenariusza „Na noże”, nie mogłam uwierzyć, że to jest tak dobre. Postanowiłam nawet skonsultować wszystko z osobami zarządzającymi restauracjami w Warszawie, czy to naprawdę tak wygląda. Okazało się, że tak i wtedy byłam już niemal pewna, że chcę się w to zaangażować! Duży wpływ na moją decyzję miała także rewelacyjnie skompletowana obsada serialu: Wojciech Zieliński, Piotr Głowacki, Piotr Stramowski!

„Na noże” to serial o...

Wyśmienitym jedzeniu, doskonałych kucharzach, namiętnościach towarzyszącym gotowaniu, walce o własne marzenia, ale i wielkim stresie związanym z prowadzeniem własnego biznesu gastronomicznego. To także serial o zawiłych relacjach międzyludzkich, bo przecież nie samym jedzeniem człowiek żyje (śmiech).

Kim jest Wiola – bohaterka, którą kreujesz w serialu „Na noże”? Co możesz o niej powiedzieć?

Wiola to typ profesjonalistki w każdym calu, postać o ściśle określonych celach. Jej największym marzeniem, do którego uparcie dąży, jest prowadzenie najlepszej restauracji w Polsce. Trzeba przyznać, że ma do tego dobrą rękę, a praca jest dla niej ogromną pasją.

Skupiona na sobie i swojej pracy profesjonalistka? Brzmi mało sympatycznie...

Wierzę, że będzie bardzo sympatycznie, ale mam też świadomość, że usposobienie i charakter Wioli sprawiają, że przy pierwszym spotkaniu wydaje się ona dość zimną i szorstką osobą. Jej jasno określony cel i śmiałość w dążeniu do jego realizacji, pewność siebie i to, że chce pracować tylko z najlepszymi, a słabe ogniwa szybko eliminuje... Tak to może być powód, dla którego widzowie nie polubią jej od pierwszej chwili.

Wyczuwam pewne podobieństwo...

Ja dominująca i pewna siebie? Absolutnie nie! (śmiech)

Ale to, że zimna i trzymająca duży dystans to już trochę o Tobie?

Tak piszą...

Rozwiążmy tę zagadkę. To nasze pierwsze spotkanie, a ty po zaledwie kilku minutach rozmowy obalasz ten mit z ogromną dozą wdzięku i uśmiechu! Zastanawiam się teraz, z czego wynikają te sprzeczności w postrzeganiu Twojej osoby?

Miło mi, że tak mówisz, bo po raz kolejny mogę tylko powiedzieć: - Cieszę się, że nie jestem jednak taka straszna, jak się wydaje (śmiech). Wiele razy słyszałam, że jestem polską królową śniegu – oschłą i zimną, ale jak widać, zyskuję przy bliższym spotkaniu. Z czego to wszystko wynika? Naprawdę nie mam pojęcia, bo nigdy nie zachowywałam się, jak na tego typu osobę przystało. Może to te rysy twarzy, które są dość mocne i wyraziste...

CZYTAJ TAKŻE:

"NA NOŻE". ZOBACZ, CO DZIEJE SIĘ NA PLANIE! [WIDEO+ZDJĘCIA]

"NA NOŻE". MISTRZOWIE SZTUKI KULINARNEJ W AKCJI! ZOBACZ ZWIASTUN NOWEGO SERIALU TVN [WIDEO+ZDJĘCIA]

Wiemy już, że fabuła serialu „Na noże” koncentruje się wokół kucharzy i sztuki kulinarnej, a jak tam u ciebie z gotowaniem? Lubisz poszaleć w kuchni?

...Wolę zjeść (śmiech). Jestem osobą, która potrafi gotować, ale robi to rzadko – wynika to w dużej mierze z braku czasu. Uwielbiam jednak dobrze zjeść i nie są to jakieś wyszukane smaki. Lubię proste jedzenie – stek z polędwicy, makarony, sałaty – choć określenie proste w tych przypadkach to tylko pozory.

Wróćmy jednak do grania. W jednym z wywiadów powiedziałaś, że marzy ci się rola w rosyjskim filmie. Robisz coś w tym kierunku?

Tak, podczas festiwalu w Moskwie, gdzie pojechaliśmy z „Planetą singli”, udało mi się nawiązać kontakt z rosyjskim managerem i zobaczymy, co z tego wyniknie. Do tej pory nie miałam możliwości wziąć udziału w zdjęciach próbnych, nawet jeśli były one realizowane na terenie Polski, ale teraz z odpowiednią osobą – musi się udać!

W kinie rosyjskim jeszcze się nie pojawiłaś, ale na swoim koncie masz już udany debiut we włoskim serialu. Opowiedz o tej przygodzie. Jak zdobyłaś rolę?

To jest właśnie to szczęście, które czasami się zdarza albo nie (śmiech). Wszystko zaczęło się, kiedy bracia Marco i Antonio Manetti przyjechali do Warszawy na festiwal kina włoskiego i poprosili swoją tłumaczkę o listę dziesięciu polskich aktorek, które mogłyby zagrać role płatnej zabójczyni w ich nowym serialu. Szczęśliwym trafem moje nazwisko znalazło się na tej liście.

Słyszałam, że początkowo nie mogłaś uwierzyć, że to prawda i że właśnie ciebie bracia Manetti wybrali do tej roli.

To prawda. Pamiętam, że zadzwoniła do mnie agentka z pytaniem, czy nie chciałabym zagrać we włoskim serialu. Byłam zachwycona, ale fakt, że byłam wtedy krótko po nagraniach odcinka do programu „Mamy cię” - który nie został ostatecznie wyemitowany i według zapowiedzi miałam spodziewać się kolejnej próby wkręcenie mnie – byłam niemal pewna, że rola we włoskim serialu jest właśnie kolejnym żartem. Do momentu pierwszej rozmowy na Skype. Zobaczyłam ich twarze i pomyślałam sobie – to oni, to naprawdę oni!

Jak przygotowywałaś się do zagrania roli w zupełnie obcym ci języku?

To były dwa tygodnie intensywnych ćwiczeń, szlifowania swoich kwestii w języku włoskim i wysyłania nagrań. Bardzo pomogła mi w tym tłumaczka reżyserów, której zresztą zawdzięczam miejsce na liście 10 polskich aktorek. Wiem, że gdyby nie bracia Manetti, to nie miałabym tej roli, bo producenci nie chcieli tak bardzo ryzykować, obsadzając do głównej roli dziewczyny niemówiącej po włosku. Po zdjęciach usłyszałam jednak od nich wiele ciepłych słów i jest szansa, że pojawię się w kolejnej serii!

Tutaj nasuwa mi się kolejne pytanie, czym różni się praca na planie włoskiej produkcji od tej dobrze ci znanej, w Polsce?

Sama praca niewiele się różni, natomiast widać różnicę w podejściu do niej, ogromny szacunek i radość z tego, że ta praca jest. Na planie we Włoszech czuć takie ciepło i wyjątkową więź. Tam, kiedy przychodzi pora przerwy, obiadu nikt nie rozchodzi się do swoich busów, tylko cała obsada siada wspólnie do stołu. Pracując tam, mogłam poczuć się jak członek jednej wielkiej włoskiej rodziny. Nie zauważyłam również typowego dla niektórych polskich produkcji gwiazdorzenia, czy narzekania.

Porozmawiałyśmy przez chwilę o tych przyjemnych momentach w zawodzie aktora, ale zdarzają się również te mniej przyjemne, prawda?

Mówisz o ostatnich zdjęciach, jakie pojawiły się na portalach plotkarskich?

Tak o tych ostatnich, ale mam też wrażenie, że nagonka pt. „z kim jest Weronika Książkiewicz i gdzie ulokowała uczucia”, trwa już od dłuższego czasu i ostatnie zdjęcia to jedynie dalszy ciąg tej historii, a nie nowe rewelacje na ten temat. Jak reagujesz, kiedy widzisz coś takiego?

Jeśli nie jest to obraźliwe albo nie dotyka moich bliskich, to staram się tym nie przejmować. Wydaje mi się, że nie wystawiam się im jednak jak na tacy.

Ale zdjęcia udało się zrobić.

No właśnie muszę zacząć się codziennie malować, żeby potem lepiej na tych zdjęciach wychodzić!

Jesteś szczęśliwa?

Jestem...

I to jest puenta historii o ostatnich zdjęciach?

Może być (śmiech)

Rozmawiała: Adriana Słowik
[email protected]

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn