“Wielkie kłamstewka” sezon 2. [RECENZJA]. Trzyma poziom, choć są pewne mankamenty. Czy kontynuacja serialu była potrzebna?

Adriana Słowik
Adriana Słowik
“Wielkie kłamstewka” - miniserial HBO na podstawie powieści Liane Moriarty doczekał się kontynuacji, mimo że książkowe wątki zostały wyczerpane już w 1. sezonie. Nowa odsłona hitowej produkcji trzyma poziom, choć już w pierwszych trzech odcinkach można dostrzec pewne mankamenty. Czy kontynuacja serialu była potrzebna? Oceniamy 2. sezon serialu "Wielkie kłamstewka" po trzech odcinkach, które przedpremierowo udostępniło nam HBO.

“Wielkie kłamstewka” sezon 2. - przedpremierowa recenzja

“Wielkie kłamstewka”

Po finale 1. sezonu "Wielkich kłamstewek" w sieci zawrzało. Widzowie gorączkowo szukali informacji o dalszych losach matek z kalifornijskiego miasteczka Monterey, dopytując o kontynuację serialu HBO. Producent i reżyser produkcji Jean-Marc Vallée bardzo szybko rozwiał jednak ich wszelkie nadzieje: -To zawsze miała być jednorazowa sprawa. Finał daje wolność w interpretacji tego, co może wydarzyć się dalej. Jeśli zrobilibyśmy drugi sezon, zniszczylibyśmy coś pięknego. - argumentował Vallée w jednym z wywiadów, ale o "Wielkich kłamstewkach" i tak nie sposób było zapomnieć.

Sukces komercyjny, zaskakujący wzrost oglądalności aż o 64% od momentu premiery, doskonałe recenzje, uznanie widzów oraz szereg nagród w tym cztery Złote Globy i osiem nagród Emmy — to wszystko sprawiło, że stacja HBO postanowiła dopowiedzieć historię, mimo że 1. sezon “Wielkich kłamstewek” wyczerpał materiał z powieści Liane Moriarty. Drugi sezon serialu „Wielkie kłamstewka” kontynuuje oczywiście zagmatwaną historię matek z Monterey, choć już w zupełnie innym tonie. Po niesamowicie wciągającej opowieści z morderstwem w tle, twórcy w nowych odcinkach koncentrują się na szkodliwości kłamstwa, trwałości przyjaźni, kruchości małżeństwa oraz rodzicielskich dylematach.

Od wydarzeń z finału pierwszego sezonu mija kilka miesięcy. Dzieciaki wracają do szkoły, a ich matki próbują poukładać swoje życie od nowa. Jane (Shailene Woodley) musi przepracować ujawnienie prawdziwej tożsamości ojca Ziggy'ego (Iain Armitage). Renata (Laura Dern) jest na szczycie, skąd jednak nie potrafi dostrzec piętrzących się wokół niej problemów. Bonnie (Zoë Kravitz) zupełnie nie radzi sobie z konsekwencjami strasznego czynu, który popełniła w finale 1. sezonu, a Celeste (Nicole Kidman) stara się wrócić do równowagi, tęskniąc jednocześnie za swoim oprawcą. Z misternie utkanym kłamstwem dotyczącym śmierci Perry'ego (Alexander Skarsgård) zdaje sobie najlepiej radzić Madeline (Reese Witherspoon), ale jej też nie opuszczają problemy. Zdrada męża i pogłębiający się konflikt z dorastającą córką mocno dają się jej we znaki.

Do piątki z Monterey w 2. sezonie "Wielkich kłamstewek" dołączyła teściowa Celeste — Mary Louise (Meryl Streep). Rekordzistka, jeśli chodzi o liczbę nominacji do Oscara to obsadowy strzał w dziesiątkę — istny powiew świeżości oraz złośliwości w kalifornijskim miasteczku. Streep kapitalnie łączy sprzeczności, odsłaniając różne strony osobowości swojej bohaterki. Z jednej strony to troskliwa i kochająca babcia, z drugiej diabelnie złośliwa teściowa, która przeczuwa, że za śmiercią jej syna stoi coś więcej. Mary Louise to typowy wilk w owczej skórze, który dowodzi w każdej scenie.

Nowa odsłona hitowej produkcji HBO trzyma poziom, choć już w pierwszych trzech odcinkach można dostrzec pewne mankamenty. Twórcom nie do końca udało się utrzymać temperaturę opowieści. Akcji nowych “Wielkich kłamstewek” brakuje przede wszystkim płynności pamiętnego 1. sezonu. Fabuła serialu oczywiście wciąż angażuje, ale o wypiekach na twarzy podczas seansu nie ma już mowy. To już nie jest ta sama wciągająca bez reszty opowieść z wątkiem kryminalnym w tle. Zamiast tego nowy sezon oferuje widzom cały wachlarz następstw śmierci Perry'ego. Obserwujemy jak piątka z Monterey radzi sobie z konsekwencjami i ukrywaniem swoich czynów. Ciekawe, ale czy potrzebne?

Jeśli mam być szczera, to więcej przyjemności sprawiło mi odkrywania tajemnicy morderstwa w 1. sezonie niż obserwowanie, jak zbrodnia wpłynęła na życie poszczególnych bohaterek serialu w 2. serii. Pierwszych odcinków nowych "Wielkich kłamstewek" nie oglądałam więc już z takim samym zainteresowaniem.

Drugi sezon nie był według mnie wcale potrzebny, ale widzom podczas oglądania go nie powinno towarzyszyć poczucie straty czasu. Wszak fenomenalna Meryl Streep i jej słowne potyczki z Reese Witherspoon, Nicole Kidman czy Shailene Woodley wypadają na ekranie genialnie. Twórcy podjęli się arcytrudnego zadania i wykonali je poprawnie. Historia bawi i wzrusza, ale myśli widzów już raczej nie da rady zaprzątnąć na dłużej.

Na koniec przypomnę, że ocena 2. sezonu serialu "Wielkie kłamstewka" powstała na podstawie tylko trzech odcinków, które przedpremierowo udostępniło do recenzji HBO. Być może rozwinięcie tej historii oraz jej finał może mnie jeszcze pozytywnie zaskoczyć. Żeby nie było tak pesymistycznie dodam jeszcze, że zdecydowanie wolę taką kontynuację "Wielkich kłamstewek" niż finał kultowej "Gry o tron", jaki po 8. sezonach otrzymaliśmy.

Premiera 2. sezonu „Wielkich kłamstewek” już 10 czerwca w HBO i HBO GO.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn