"Wielkie nadzieje". Zbyt wierna ekranizacja dickensowskiej opowieści o dojrzewaniu i drodze do dorosłości [RECENZJA]

Monika Somla
Monika Somla
"Wielkie nadzieje"media-press.tv
"Wielkie nadzieje"media-press.tv
Nazwisko reżysera i gwiazdy w obsadzie dawały tytułowe wielkie nadzieje, ale chyba nie do końca zostały one spełnione.

NASZA OCENA: 6/10

Film powstał na 200. rocznicę urodzin autora „Olivera Twista”, więc trudno było się spodziewać nowatorstwa i oryginalności – miało być wiernie i klasycznie. I tak też jest, a to jest właśnie filmu tego wadą.

Ekranizacji „Wielkich nadziei” było sporo, więc fabułę chyba każdy kojarzy – sierota Pip jest wychowywany przez swego szwagra, kowala, żyje biednie, pracuje ciężko (i jeden, i drugi). Życie Pipa niespodziewanie odmienia spotkany uciekinier-skazaniec Abel Magwitch, któremu chłopak pomaga. Zbieg zostaje schwytany, ale po latach Pip otrzymuje z nieznanego źródła sporą sumkę, która umożliwia mu wyjazd do Londynu, studia i awans społeczny. Pip podejrzewa, że pieniądze pochodzą od panny Havisham, opiekunki Estelli, dziewczyny, którą zna od dziecka, a w której się kocha. Podejrzewa też, że panna Havisham jest przychylna ich związkowi, dlatego pomaga mu wydobyć się z nizin społecznych.
Pip zrywa dawne więzy z rodziną, zaczyna obracać się w lepszym towarzystwie. I nagle okazuje się, że to były kryminalista Magwitch jest tym, który zapewnił Pipowi lepsze życie…

To typowa opowieść o dojrzewaniu i drodze do dorosłości, dodatkowo wzbogacona o wątek przemian zachodzących w moralności głównego bohatera (odejście od rodziny „dla pieniędzy i pozycji”, próby pogodzenia się z tym, że pieniądze pochodzą od byłego przestępcy). Mike Newell opowiada ją pewnie i sprawnie, dbając o najmniejsze detale (także te dotyczące strony wizualnej – a pod tym względem film naprawdę robi wrażenie). Z drugiej strony wszystko jest u niego poukładane, ugrzecznione – cnoty zostają nagrodzone, występki ukarane: historia dość szybko staje się przewidywalna, bohaterowie także. To ostatnie, to po części wina młodych aktorów wcielających się w role Pipa i Estelli (Jeremy Irvine i Holliday Grainger) – nie czują oni klimatu dickensowskiego świata, są zbyt nowocześni, a poza tym zbyt bierni wobec zachodzących wokół nich wydarzeń. Co innego drugi plan – Helena Bonham Carter jako panna Havisham czy Ralph Fiennes jako Abel Magwitch tworzą naprawdę ciekawe kreacje. Ogólnie – nie jest źle, ale były już (i to niejedna) lepsze ekranizacje tej powieści (chociażby ta z Gwyneth Paltrow i Ethanem Hawke’em).

Beata Cielecka

"Wielkie nadzieje" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn