"Wygrany". Młody muzyk szuka życiowej drogi [RECENZJA]

Monika Somla
Monika Somla
"Wygrany"media-press.tv
"Wygrany"media-press.tv
"Wygrany" to pięknie zrealizowany film ze zbyt natrętnie podawanymi prawdami.

NASZA OCENA: 6/10

Muzykiem jest Amerykanin polskiego pochodzenia, Oliver. Mężczyzna przyjeżdża na koncerty do Europy (między innymi i do Polski) tuż po odejściu żony. Zrozpaczony kłóci się z agentem i zrywa kontrakt. Zostaje sam i z olbrzymimi długami… Ale spotyka starego nauczyciela matematyki, namiętnego gracza na wyścigach, Franka. Były belfer stanie się jego mentorem i znów tchnie w Olivera radość życia, tym bardziej że dzięki niemu Oliver pozna piękną Kornelię. Franek, który zapada na zdrowiu, daje się namówić do wyjazdu do uzdrowiska Baden-Baden, by móc przy okazji postawić na biegnącego tam konia Rutena, swego faworyta. Tymczasem Oliver natyka się tam na jurora konkursów pianistycznych, profesora Karloffa, który, jak się okazuje, odegrał tragiczną rolę w jego życiu. Teraz proponuje Oliverowi pewien układ.

Główny bohater, jako głosi tytuł, zrzuci więzy i okaże się wygranym, sam zaś film takiej etykietki raczej nie może otrzymać. Scenariusz, choć pracowano nad nim… 20 lat, zawiera za dużo wątków i za dużo pada w nim Wielkich Słów: o życiu, o poszukiwaniu siebie, prawd o spełnieniu, o miłości, o ludziach kultury i sztuki, o współczesnym świecie. To jeden wielki morał.

Aktorsko jest zróżnicowanie, a nawet zbyt zróżnicowane. Januszowi Gajosowi (Franek), który ma w tym filmie kilka okazji, by pokazać klasę, zupełnie kroku nie dotrzymał młody Paweł Szajda (znamy go z "Tataraku"), który obnosi się ze sztucznym uśmiechem i przy okazji wygranej, i przy utracie żony, i w relacjach z despotyczną matką. Co prawda to Amerykanin i pewnie dziennie sterczy godzinę przed lustrem, ćwicząc uśmiech i wmawiając sobie „Jestem the best”, ale chyba nie o to chodziło… Bo przecież chodzi mu o to, by wyrwać się z tych kretyńskich więzów narzuconych mu przez innych. Szajda mógłby się sporo nauczyć od błyszczącego nawet w epizodycznej roli Emila Karewicza (dziadek Olivera), któremu w ułamku sekundy zmienia się wyraz przenikliwie patrzących oczu, ale pewnie trzeba się zestarzeć, żeby twarz wyrażała to, co chcemy, by wyrażała. Młody aktor ma więc szansę za jakieś… 30 lat, póki co, jest zbyt przystojny.

"Wygrany" jest natomiast pięknie zrobiony – część zdjęć realizowano w Baden-Baden, zadbano o ładne ujęcia i elegancki sznyt, jest dreszczyk emocji w scenach wyścigów. Jeśli więc ktoś nie nastawi się na wielkie dzieło, a jedynie na rozrywkę ze sztuką w tle, powinien być usatysfakcjonowany. A usatysfakcjonowani będą na pewno melomani, bo choćby po to, by usłyszeć brzmiącą w filmie muzykę, warto go obejrzeć. Szczególnie łakomym kąskiem będą dla nich sceny „fortepianowe”, bo nie koncertowe, z genialną muzyką Chopina m.in. w wykonaniu Piotra Olejniczaka, tangiem "Gente que si" Carlosa Libedinsky’ego, znanego argentyńskiego muzyka, autora muzyki do "Wygranego", czy zdumiewająco świeżo brzmiące standardy Elvisa Presleya.

Beata Cielecka

"Wygrany". Sprawdź datę emisji w telewizji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn