"Z kamerą wśród zwierząt". Wdowa po Antonim Gucwińskim: nadal do mnie nie dociera, co się stało

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Hanna i Anotni Gucwińscyfot. Zenon Żyburtowicz / AKPA
Hanna i Anotni Gucwińscyfot. Zenon Żyburtowicz / AKPA
Antoni Gucwiński, twórca programu "Z kamerą wśród zwierząt", zmarł 8 grudnia 2021 w wieku 89 lat. Jego żona, współtworząca z nim kultowy program, wspomina ich ostatnie chwile i życie z legendarną postacią polskiej telewizji. - Nadal do mnie nie dociera, co się stało - mówiła w rozmowie z portalem wroclaw.naszemiasto.pl Hanna Gucwińska.

Wdowa Hanna Gucwińska opowiedziała o relacji, która trwała 55 lat i która zakończyła się nagle. - Nadal do mnie nie dociera, co się stało. Mąż wczoraj trafił do szpitala, bo miał wielkie problemy z oddychaniem. Zabrała go karetka. Dzisiaj już jego stan był ciężki. I kiedy przed chwilą rozmawiałam z lekarzem ze szpitala, to w trakcie rozmowy mąż umarł - mówiła w rozmowie z portalem wroclaw.naszemiasto.pl Hanna Gucwińska.

Małżeństwo Gucwińskich to historia o miłości - do siebie nawzajem i do zwierząt. Ich wspólny program, "Z kamerą wśród zwierząt", oglądały pokolenia Polaków. Emisja rozpoczęła się w styczniu 1971 roku i przez ponad 30 lat nie schodził z anteny. Cieszył się ogromną popularnością - doktor nauk weterynaryjnych i inżynier zootechnik wraz ze swoją żoną opowiadali o życiu zwierząt w sposób, który nie znudził widzów przez ponad 750 odcinków.

Od miłości do zwierząt po miłość do siebie

Gucwińska ze swoim przyszłym mężem poznała się podczas praktyk we Wrocławiu, gdzie po paru latach oboje zostali zatrudnieni. Dyrektorem Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu został w 1966 roku, sprowadzając zwierzęta, których w Polsce wówczas nigdy nie widziano. Funkcję tę pełnił aż do 2006 roku, odchodząc w atmosferze skandalu. Hanna Gucwińska przyznała, że zawsze byli dla siebie ogromnym oparciem - szczególnie, gdy prasa była dla Gucwińskiego wyjątkowo nieprzychylna.

"Znielubiłam go"

Jak opowiada w rozmowie z portalem wdowa po Gucwińskim, ich miłość nie była "od pierwszego wejrzenia". Ona studiowała w Olsztynie i do Wrocławia przyjeżdżała na praktyki. On - w Krakowie, a do wspomnianych praktyk zmusił go jeden z profesorów. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej tak opisywali swoje poznanie:

Wychowywałem pierwszego urodzonego w Polsce lamparta.

Inaczej jednak zapamiętała to żona.

Antoś, to ja go pierwsza wychowywałam. Musiałam lamparta przekazać i powiem szczerze, że znielubiłam Antosia za to. Byłam pewna, że nie zajmie się nim porządnie

Gucwiński w zoo pierwszy zaczął pracę. - Przyjechałem do Wrocławia 8 marca 1957 rok - wspominał w wywiadzie. - Na drugi dzień się zgłosiłem do dyrektora, nie pytałem, za ile, nie pytałem, gdzie będę mieszkał. Taki był człowiek głupi - mówił. Hanna jako pracownik zoo do zespołu dołączyła parę miesięcy po przyszłym mężu. Jak opowiadała w rozmowie z Wyborczą, nowi pracownicy dostali różne zadania - ona opiekę nad małpami, a on nad drapieżnikami.

Czułam się pokrzywdzona. Myślałam sobie, jak to będzie dobrze panować nad tygrysem czy lwem, a dostałam małpy. Wygłupiały się i przedrzeźniały. Zastanawiałam się, jak ja je opanuję

Początkowo, jak wspominała Hanna, zupełnie nie zwracali na siebie uwagi. Dopiero gdy zamieszkali razem w mieszkaniu ulokowanym w domku przy zoo, przyszli twórcy programu "Z kamerą wśród zwierząt" zbliżyli się do siebie. O ślubie jednak nie było jeszcze wówczas mowy. Ten miał miejsce dopiero w 1962 roku.

Wyzwania, sukcesy i problemy

Gucwińscy pracy w zoo poświęcili się całkowicie. Ale w 1973 roku pojawiły się pierwsze wyzwania, większe niż odbudowa wrocławskiego zoo, obejmowanego przez Antoniego w stanie nieporządku. Wówczas zmarł Jan Lewandowski, dyrektor zoo w stolicy, a Gucwiński dostał propozycję objęcia tej funkcji.

Żeby nas zachęcić, powiedzieli, że co cenniejsze zwierzęta zabiorą z Wrocławia. W rzeczywistości to nas zmroziło. Pomyśleliśmy: budujemy tutaj zoo, a oni chcą nam je przenosić

wspominał. Pojechał w tej sprawie do Warszawy, aby wytłumaczyć w patriotycznym tonie, dlaczego to nietrafiony pomysł.

To jest sprawa polityczna, to ogród poniemiecki, musimy go odbudować, żeby nie było, że Polacy nie potrafią. Minister się namyślił i powiedział: nie można łatać dziury, tworząc inną dziurę. O, jaki ja radosny z tej Warszawy wracałem

We wrocławskim ogrodzie zostali na kilkadziesiąt lat, wiele podróżując i sprowadzając do Polski niezwykłe gatunki zwierząt i roślin. Dzieci nie mieli - ich dzieckiem było zoo i jego mieszkańcy. W międzyczasie zdobyli popularność, tworząc kultowy program "Z kamerą wśród zwierząt". Nakręcili ponad 750 odcinków przez 32 lata emisji. Na tym polu przegrali dopiero w starciu z zachodnimi produkcjami o tej samej tematyce.

Trudna sprawa Mago

Dotychczasowe problemy małżeństwa w 2006 roku okazały się być niczym wobec tego, co nastąpiło. W mediach zawrzało, gdy Gucwiński został oskarżony o znęcanie się nad niedźwiedziem Mago, który do wrocławskiego zoo trafił w 1991 roku. Małżeństwo uratowało go przed odstrzeleniem. Wiedzieli, że osobnik bywa agresywny. Po paru latach został zamknięty w betonowym bunkrze na tyłach ogrodu z powodu zapłodnienia swojej siostry, która urodziła trzy maluchy. Gucwiński tłumaczył, że innego wyjścia nie było - chciał zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości. Niestety, w atmosferze skandalu musiał odejść z zoo - sprawa trafiła na wokandę i został uznany za winnego. Sąd odstąpił od wymierzenia kary, nakazując mu przelanie symbolicznej kwoty 1 tys. zł na konto Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Aby spłacić adwokatów, Hanna musiała sprzedać rodzinny dom.

Od zoo trzymam się z daleka. Tylko na nasze nieszczęście mieszkamy blisko ogrodu. Każdego dnia trzeba przejść koło bramy. Wszystko się przypomina, po nocach śni. Jeszcze ten proces, skaza do końca życia. Znów wszystko od początku

mówiła w rozmowie z Onetem. Mimo to, nie zdecydowali się na dalszą walkę.

Nie będziemy się już bronić. W pewnym wieku nie sensu już się bronić

"Sponiewierali nas"

Nawet nie pamiętam ostatniego dnia pracy. Zima i mróz, a my pakujemy się w pośpiechu, bo od razu wyrzucili nas z mieszkania w ogrodzie. Po 50 latach (...) Sponiewierali nas. Poklepywali po ramieniu, jak było dobrze, a potem odwrócili się na pięcie

Wyjaśniała, że wraz z mężem podjęli taką decyzję ze względu na wieloletnie doświadczenie w pracy z tak groźnymi zwierzętami, jakimi są niedźwiedzie.

Dwa razy widzieliśmy, co niedźwiedzie potrafią zrobić z człowiekiem. Najpierw sześcioletni chłopiec wpadł do wybiegu z niedźwiedziami polarnymi. Na szczęście udało się go uratować. Nie przeżył natomiast poborowy, który sam wskoczył do wybiegu. Myślał, że jak go misie trochę okaleczą, to nie pójdzie do wojska. Niedźwiedzie go zmasakrowały. Mago też był groźny. Kiedyś zaatakował pracownika

Cienie sławy

Zdobyta popularność na stare lata odbiła się małżonkom niezbyt przyjemną czkawką. To nie był jedyny raz, gdy małżeństwo musiało się tłumaczyć z opieki nad zwierzętami. Gdy żyli już samotnie w swoim domu, do którego nie zapraszali gości i unikali mediów, chroniąc prywatność, znów pojawili się na świeczniku. Organizacja "Ekostraż" zarzuciła bowiem Gucwińskiemu, że nie zapewnił opieki schorowanemu ogierowi będącemu pod jego opieką. Alarmowali na Facebooku, że koń ma obrzmiałe stawy, a nawet odleżyny. Gucwiński bronił się w rozmowie z Plejadą, że sytuacja nie jest tak oczywista i nie wynika z jego zaniedbań.

Miał bardzo poważne zmiany chorobowe, które wykazały badania, m.in. prześwietlenie. To nie jest jednodniowa sprawa. Kilka lat się ta choroba powoli ujawniała. Przyjmował więc pozycję leżącą, bo tak mu było łatwiej. Ja też cierpię na takie schorzenie, że mnie bolą nogi. Przechodząc kilkadziesiąt metrów, tylko patrzę, gdzie by tu usiąść, żeby sobie odpocząć

W udzielonych pod koniec życia wywiadach przyznał, że czuł pewien żal odnośnie losów swojej kariery i nie był do końca spełniony zawodowo. Zmarł nagle, o czym poinformował prezydent Wrocławia.

Antoni Gucwiński urodził się w Porębie Małej w 1932 roku. W 1957 r. ukończył zootechnikę na krakowskiej Wyższej Szkole Rolniczej i od razu zaczął pracować we wrocławskim zoo. Nieco później rozpoczął studia weterynaryjne na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Gucwiński w 1966 roku został dyrektorem Ogrodu Zoologicznego we Wrocławiu i pełnił tę funkcję do 2006 roku. Z żoną Hanną Gucwińską pracował również w telewizji. Oprócz kultowego "Z kamerą wśród zwierząt", stworzyli razem "Znajomi z ZOO" i kilka filmów przyrodniczych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn