"Zasada przyjemności" [RECENZJA]. Nowy serial kryminalny CANAL+ nudzi czy intryguje? Oceniamy!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
„Zasada przyjemności” zapowiadana była jako produkcja realizowana z ogromnym rozmachem. Reżyserujący całość Dariusz Jabłoński wyszedł poza polskie podwórko i do współpracy zaprosił twórców z Ukrainy oraz Czech, prezentując serial kryminalny, którego akcja osadzona jest we Wschodniej Europie. Dwa pierwsze odcinki „Zasady przyjemności” pokazują, że potencjał jest, ale…

"Zasada przyjemności" odcinek 1. w niedzielę, 9.06.2019 o godz. 21:00 w Canal+! - sprawdź program tv

program tv

No właśnie, zawsze jest jakieś ale. Fabuła „Zasady przyjemności” przedstawia się następująco; już w pierwszej scenie mamy do czynienia ze zwłokami, a to dopiero początek układanki, w której uczestniczą martwe dziewczyny, ich odcięte kończyny oraz służby kryminalne z Polski, Czech oraz Ukrainy. O co w tym wszystkim chodzi? Jaki jest klucz? Naturalnie otwierające serial epizody nie udzielą nam odpowiedzi na te pytania, aczkolwiek jako widz oczekiwałbym od twórców jakiejś większej kreatywności, bo w ostatnich latach serialowy rynek raczej dość mocno nasycił się mrocznymi dreszczowcami przepełnionymi kryminalnymi zagadkami. Mówiąc wprost: na ekranie niby coś się dzieje, ale często to wszystko jest bardzo schematyczne, ograne i zwyczajnie nudne. To ważne, bo serial musi zachęcić widza do dalszego seansu od razu, nie ma tutaj czasu na długą grę wstępną, tylko trzeba przejść szybko do konkretu, a tempo pierwszych epizodów pozostawia wiele do życzenia.

Jednakże nie chcę też oceniać całej warstwy fabularnej po dwóch odcinkach, bo coś mi podpowiada, że opowiadana przez Jabłońskiego historia jeszcze nie raz może zaskoczyć. W końcu za scenariusz „Zasady przyjemności” odpowiada Maciej Maciejewski, czyli człowiek, który napisał bezbłędnego „Glinę” Władysława Pasikowskiego. I tego „Glinę” miejscami, szczególnie w dialogach oraz klimacie, czuć. Całe szczęście. Mam trochę wrażenie, że większy problem tkwi w reżyserii, bo sporo tutaj głupotek, jak chociażby teoretycznie spektakularna scena pościgu, w której bohaterowie w minutę z trasy przy Dworcu Centralnym w Warszawie zjeżdżają na… wylotówkę z miasta. Naprawdę? Takie niedopatrzenia bardzo igrają z wiarygodnością opowiadanej historii, a takich wpadek jest więcej. To są te detale – cytując klasyka.

Struktura „Zasady przyjemności” podzielona jest na trzy bloki, z których każdy był fotografowany przez innego operatora. O ile operatorzy z Ukrainy i Czech postawili na dość pocztówkowe filmowanie swoich ojczyzn, tak polska część jest zdecydowanie najbardziej mroczna ze wszystkich. Zupełnie tak, jakby w Polsce cały czas była deszczowa noc. I to jest w porządku, ale większy problem mam z kliszami jakie występują chociażby w ukazywaniu Ukraińców. Tania wóda, rozwalone samochody, bieda i gaszenie fajek dłonią – witamy na Ukrainie!

Paradoksalnie też to właśnie ukraiński segment jest najciekawszy. Co prawda Serhij Franko (Sergei Strelnikov) to najbardziej typowy filmowo-serialowy pies, jakiego można napisać, ale jego partner robi ogromną robotę. Zresztą sami zobaczycie. Wątek czeski w pierwszych dwóch odcinkach wypada najnudniej, a polski potrafi zaskoczyć. Maciej Maciejewski w tym przypadku postawił na mocną bohaterkę kobiecą, która nie raz dostała od życia w cztery litery, ale też sama nie próżnowała i potrafiła skopać parę tyłków. Małgorzata Buczkowska odnajduje się w tej roli, chociaż momentami jest za bardzo teatralna, co szczególnie widać podczas… akcentowania bluzgów. Ciekawiej na ekranie wypadają Mirosław Baka i Robert Gonera. U tego drugiego widać echa jego kreacji z „Gliny”. Widać ten głód, zrezygnowanie, doświadczenie bohatera. Interesującego bohatera tworzy Dawid Czupryński – w tym przypadku przełamywane jest pewne tabu, ale więcej zdradzać nie będę.

„Zasada przyjemności” to serial z potencjałem. Widać, że wpakowano tutaj pieniądze i był na to wszystko jakiś pomysł, ale pierwsze dwa odcinki nie wybijają się ponad przeciętną. Ogląda się to dość bezboleśnie, jednak całość nie jest na tyle oryginalna, abym jako widz mógł się w pełni zaangażować. Chętnie się dowiem, jaki będzie ciąg dalszy tej opowieści, ale nie wiem, ilu innych widzów będzie równie cierpliwych.

Ocena: 6/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 9 czerwca 2019 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn