"Zgoda". Rejestracja procesu zatracania człowieczeństwa [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. Grzegorz Spała / materiały prasowe dystrybutora Kino Świat
fot. Grzegorz Spała / materiały prasowe dystrybutora Kino Świat
„Zgoda”, pełnometrażowy fabularny debiut Macieja Sobieszczańskiego, to jedno z zaskoczeń tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Obraz, będący przed premierą wielką niewiadomą, okazał się sprawnym oraz przemyślanym portretem Polski roku 1945. Chociaż produkcja może nie mieć łatwo w kinach.

Ostatnie dni II wojny światowej, Świętochłowice. To właśnie tam funkcjonował obóz pracy Zgoda, w latach 1942-1945 będący zapleczem Auschwitz-Birkenau, który w styczniu 1945 roku przejęła Armia Czerwona. Niecały miesiąc później obóz przeszedł w ręce polskiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a na jego czele stanął polski Żyd, Salomon Morel (w filmie odgrywany przez Wojciecha Zielińskiego), który w latach 90. XX wieku, dzięki ucieczce do Izraela, zmarł w chwale i uniknął odpowiedzialności karnej za zbrodnie przeciwko ludzkości. Tego „Zgoda” niestety nie pokazuje, ale też chyba nie taki był zamysł Małgorzaty Sobieszczańskiej, autorki scenariusza.

Do obozu Zgoda trafiali Niemcy, Ślązacy, których oskarżono o kolaborowanie z Niemcami podczas wojny oraz Polacy – i to zarówno ci, którzy służyli Niemcom, jak i żołnierze związani z Armią Krajową. Podpisanie „volkslisty” bądź „niechęć do komunistycznej władzy” były wystarczają „przepustką” do obozu. Tutaj warto dodać, że ci, którym udało się przeżyć te kilka miesięcy w Zgodzie (obóz formalnie zlikwidowano w listopadzie 1945 roku), zostali przez komunistyczną władzę zmuszeni do podpisania zobowiązania, iż pod groźbą kary więzienia (a w domyśle kary śmierci) nie będą ujawniać tego, co działo się za bramą obozu.

„Zgoda” Macieja Sobieszczańskiego odkrywa do tej pory przemilczany i raczej niezbyt znany fragment historii Polski. Dziwią mnie ataki na tematykę filmu, wszak autor pokazuje udokumentowany wycinek z przeszłości naszego kraju, a ponadto zwyczajnie stwierdza fakt, ukazując jakiego bestialstwa potrafili dopuszczać się komuniści. I chociaż to nie powinno nikogo dziwić, to jednak wciąż szokuje i mocno działa na emocje.

Co prawda forma, jaką wybrano do opowiedzenia historii może wydawać się nieco zbyt sztampowa, ale paradoksalnie opowieść o miłosnym trójkącie polsko-niemieckim jest na tyle niedookreślona, że to działa wyłącznie na jej korzyść. Nie potrzebuję więcej informacji odnośnie do przyjaźni Franka (Julian Świeżewski), Erwina (Jakub Gierszał) i Anki (Zofia Wichłacz), gdyż obserwuję ich w nowej rzeczywiści, w której przeszłość nie ma racji bytu. I to jest jeden z najbardziej przerażających i działających na emocje momentów „Zgody”; orientujemy, że świat, jaki jeszcze niedawno znaliśmy, przestał istnieć. Już nie ma przyjaźni czy miłości, zostało jedynie rozczarowanie, ból i przemoc. I w tym wszystkim trzeba odnaleźć nowego siebie i w pewnym momencie zadać sobie pytanie, czy chce się być człowiekiem czy ścierwem.

Sobieszczański próbuje maksymalnie zbliżyć się do swoich bohaterów, ale w najbardziej dramatycznych momentach woli patrzeć z dystansu i pozostać chłodnym obserwatorem. „Zgoda” jawi się jako rejestracja procesu zatracania człowieczeństwa; chęć zemsty miesza się z chorą fascynacją oraz próbami udowodnienia swojej wyższości. Reżyser nie boi się pokazywać na ekranie przemocy oraz gwałtów, ale nie robi tego, aby tanio szokować, ale żeby ukazać prawdę o minionych czasach. „Zgoda” jest opowieścią o chaosie roku 1945. Wojna nie minęła w jednej chwili, a proces formowania się nowego państwa był długi oraz bardzo bolesny. Oczywiście, można by było posłużyć się tutaj sloganem, iż przemoc rodzi przemoc, ale nie o to chodzi. To raczej obraz ludzi niepotrafiących żyć poza wojenną rzeczywistością, próbujących stworzyć samych siebie na nowo, bo do przeszłości już nie było powrotu.

To co w „Zgodzie” wybrzmiewa bardzo mocno, to sytuacja kobiet. Już sam fakt, że bohaterka grana przez Zofię Wichłacz jest postacią niemalże niemą, wiele mówi. Kobiety w tamtej rzeczywiści były czymś w rodzaju przedmiotu, zdobyczy, o którą walczyli mężczyźni. To, co czuła i chciała kobieta, było nieistotne, liczyła się tylko samcza rywalizacja. Mężczyzna mógł bezkarnie zgwałcić dziewczynę, a ona po wszystkim musiała jeszcze grzecznie posprzątać.

„Zgoda” została świetnie obsadzona. Julian Świeżewski to wciąż kinowo nieodkryta perełka, ale jeżeli chcecie wiedzieć, jaki potencjał drzemie w urodzonym w 1991 roku aktorze, to śmiało idźcie do Teatru Powszechnego w Warszawie i obejrzyjcie go chociażby we „Wściekłości” Mai Kleczewskiej. Świeżewski na czas zdjęć wręcz stał się Frankiem; skupiony, pozornie wyciszony, lecz podskórnie buzujący od emocji – brawo. Świetna jest Zofia Wichłacz, tworząc postać-symbol, a Jakub Gierszał nie rozczarował, ale największym odkryciem filmu – naturalnie obok Świeżewskiego – okazał się Paweł Tomaszewski. Urodzony w Warszawie aktor stworzył prawdopodobnie jednego z najbardziej obrzydliwych czarnych charakterów w polskim kinie ostatnich lat, który jednocześnie nie jest przerysowany.

Intrygujące są zdjęcia, których autorem jest Walenty Wasjanowicz. Początkowo miałem do nich i ich kolorystyki sporo wątpliwości, ale skoro opowiadamy o dawnym świecie, to czemu nie zrobić tego jakby w formie wyblakłej, leżącej gdzieś na dnie szuflady, fotografii?

„Zgoda” to niełatwe w odbiorze kino, wymagające od widza energii i cierpliwości. To opowieść i przestroga o czasach, które miejmy nadzieję już nigdy nie powrócą. Powolna analiza upadku człowieczeństwa, zwracająca uwagę na to, jak czasem niewiele trzeba, aby zatracić samego siebie. Nie jest to film pozbawiony wad; momentami zbytnio sili się na dosłowność, czego apogeum osiąga w ostatniej scenie, ale finalnie to nie przeszkadza. Widać, że Maciej Sobieszczański czuł powagę tematu i miał pomysł na tę historię, więc nawet gdy osadził całość w ramach ogranego trójkąta miłosnego, to i tak wyszedł z tego obronną ręką. Bo czasem to, co znajduje się na drugim planie jest istotniejsze i autor doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"ZGODA" OD 13 PAŹDZIERNIKA W KINACH

Recenzja została pierwotnie opublikowana 14 października 2017 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn