"Żony Hollywood". Iwona i Reggie o programie, hucznym ślubie i muzycznych planach [WYWIAD]

Telemagazyn.pl: To dla Was drugi sezon "Żon Hollywood". Wyrastacie na ulubioną parę polskich widzów. Czy tym razem jest jakoś inaczej? Trudniej, łatwiej?

I: Ta seria była dla nas dużym wydarzeniem, pokazujemy w niej nasze wesele, pojawiają się nasze rodziny, dlatego wiele ona dla nas znaczy. Nie da się ukryć, że był to bardzo stresujący sezon, dużo się działo, ale będzie dzięki temu, co wspominać.

R: Zdecydowanie, ten sezon to zupełnie inna bajka, przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy pojawia się nasza rodzina, nie wiedzieliśmy, jak to wszystko się ułoży, jak oni zareagują na siebie samych, jak i na otaczające nas kamery. Jak wyszło? Przekonacie się oglądając "Żony Hollywood".

Zdradźcie, co działo się za kulisami 2. sezonu "Żon Hollywood". Jak wygląda praca nad programem?

R: Pamiętam, jak pracowaliśmy nad intro do programu, ale nie pomyśleliśmy, żeby załatwić zezwolenie na kręcenie w tamtych miejscu scen z samolotem, cóż bardzo szybko zjawiła się policja, która nas stamtąd wykopała! (Śmiech)

I: To prawda kwestie zezwoleń - gdzie możemy kręcić, co możemy robić - były sporym utrudnieniem podczas kręcenia drugiej serii "Żon Hollywood". Chcemy przecież pokazywać widzom nasze życie takim jakie jest, po prostu gdzieś idziemy, a kamery idą z nami, ale niestety, nie wszędzie mogą nam towarzyszyć.

Mówiliście już o ślubie, jak wspominacie ten wyjątkowy dzień? Co było dla was najtrudniejsze podczas przygotowań do ceremonii?

I: Ja byłam niesamowicie zestresowana przygotowaniami do ślubu. Sen z powiek spędzała mi oczywiście suknia ślubna, chciałam po prostu zadowolić zarówno rodzinę z Polski, jak i rodzinę Reggiego. Długo szukałam idealnej białej sukni, z indyjską było dużo łatwiej. Podobnie było z jedzeniem – na stole musiały się znaleźć dania polskie i indyjskie - trzeba było to wszystko zgrabnie ze sobą połączyć, żeby żadna ze stron nie czuła się pokrzywdzona. Nie było to łatwe zadanie, ale chyba się udało.

R: Organizacja polsko-hinduskiego wesela to nie lada wyzwanie. Dla mnie najtrudniejszą częścią przygotowań, jak i samego wesela byli rodzice. Moi pochodzą z Indii i ich angielski nie jest najlepszy. Rodzice Iwony pochodzą z Polski i nie znają angielskiego, więc największym wyzwaniem było dla nas zaaranżowanie ich spotkania i rozmów między nimi. Wszystko skończyło się jednak dobrze, wszyscy ze sobą rozmawiali i chyba świetnie się bawili.

I: Dodam jeszcze, że nie wiedzieliśmy, kiedy dołączą do nas kamery i jak nasze rodziny zareagują na ich obecność: czy będą bardzo zestresowani, czy to ich sparaliżuje, czy zaczną coś odgrywać, udawać na potrzeby telewizji, a tego przecież nie chcieliśmy!

Zastanawiam się, czy nie mieliście wątpliwości, by pokazać swoje wesele w programie. Wiecie, teraz panuje chyba taki trend, żeby traktować ślub jak pilnie strzeżoną tajemnicę. Jak to było w waszym przypadku?

R: Chyba nie mieliśmy wyjścia. Musielibyśmy przełożyć uroczystość i odwlekać to o kolejne miesiące... choć w sumie nie miałbym nic przeciwko (śmiech). Chodziło też o kwestie organizacyjne, jeśli nie chcielibyśmy pokazać tego w programie, musielibyśmy odwołać przyjazd naszych rodzin i wiele innych kwestii, które były już dograne. Nie chcieliśmy tego jeszcze bardziej komplikować.

Wasz ulubiony moment podczas wesela to:

I: Kiedy zmieniłam sukienkę na indyjską, czułam się wtedy, jak księżniczka!

R: Chyba, kiedy impreza dobiegła już końca (śmiech)! Żartuję oczywiście, moim ulubionym momentem podczas wesela był nasz pierwszy taniec. Tańczyliśmy do piosenki Michaela Jacksona "Love never felt so good", to było piękne. Pamiętam też jedną rzecz, o której chyba nikt nie wie, przed weselem miałem dość długie włosy, dlatego postanowiłem związać je w kucyk, ale osoba, która je układała chyba nie zrozumiała, o co mi chodzi i postanowiła obciąć tego kucyka, a to wszystko na dwie godziny przed weselem. Najgorsze doświadczenie!

I: Tak pamiętam to, to była katastrofa!

Współczuję! Zwłaszcza, że na Waszym weselu pojawiło się sporo gwiazd i zależało Wam, żeby wszystko wypadło perfekcyjnie

R: To prawda. Na naszym ślubie pojawił się m.in.. Smokey Robinson, Carl Weathers, Brian McKnight, a także cała obsada serialu "Pełna Chata" z Johnem Stamosem na czele.

Nowy sezon, to także nowe żony. Jak dogadujecie się z nowymi bohaterkami programu?

I: Tak naprawdę nie wiedzieliśmy, kto dołączy w tym sezonie do programu i też nie mieliśmy okazji ich wcześniej poznać, aż do czasu wspólnej kolacji podsumowującej serię. Pierwsze spotkanie z dziewczynami wspominam jednak bardzo dobrze, wszyscy byli bardzo mili i sympatyczni. Wydaje mi się, że dziewczyny wniosły do programu więcej akcji, dużo się dzieje, jest ciekawiej.

R: Zgadzam się z Iwoną. Ten sezon jest chyba bardziej interesujący dla widzów, chociaż muszę przyznać, że brakuje mi Kingi Korty i jej męża Cheta.

I: O tak! Tęsknię za Kingą!

Reggie, mam dla ciebie taka ciekawostkę. Nie wiem, czy wiesz, ale widzowie "Żon Hollywood" uważają, że mówisz lepiej po polsku od Iwony. Zgadzasz się z tym?

R: Oczywiście, że mają rację! Szampan czy szampon, dla Iwony to żadna różnica (śmiech)!

Jak wygląda Twoja nauka polskiego?

R: Uczę się słuchając jej rodziców, bo oni nie mówią po angielsku, cały czas mówią po polsku, tak zapamiętuję poszczególne zwroty, słówka. Bardzo chciałbym się nauczyć trochę lepiej polskiego, operować tym językiem swobodniej.

Masz już polską żonę, jesteśmy w Polsce, więc pozostaje mi zapytać, co lubisz w tym kraju najbardziej?

R: Uwielbiam polską architekturę, budynki, historię, to wszystko się tutaj ze sobą przeplata i zazębia. Myślę, że to bardzo interesujące, fascynujące, że chodząc choćby po Warszawie, na każdym kroku widzisz jakieś ślady wojny, okupacji. To piękne i wzruszające. Chciałbym odwiedzić jeszcze kiedyś Kraków, Zakopane czy Gdańsk.

Przyjechaliście do Polski nie tylko, żeby promować program, ale również macie tutaj inne projekty. Zdradzicie, o nich coś więcej?

I: Tobby&Pucci ubrania, to nasz nowy projekt. Ubranka, które sama szyję będą dostępne w "Pethousie" w Warszawie. Wszyscy będą mogli teraz ubierać swoje pieski w stroje, które noszą Pucci i Tobby. Kolejnym projektem jest nasz wspólny singiel "Myślę, że Szaleję", który nagraliśmy jako duet Rewona. W planach jest mała trasa koncertowa, więc myślę, że będzie się działo.

Reggie, jak oceniasz umiejętności muzyczne Iwony. Potrafi śpiewać?

R: Zanim zaczęliśmy nagrywać, musiałem ją trochę podszkolić. To było prawdziwe piekło, ale w końcu zaczęła coś łapać i z każdym kolejnym dniem szło jej coraz lepiej. Próby były intensywne, ale ostatecznie zrobiła dobrą robotę.

I: Nigdy wcześniej nie śpiewałam, nie sądziłam nawet, że będą mogła kiedyś w życiu coś takiego doświadczyć. Myślę, że to była super zabawa, a piosenka wyszła świetnie!

Czy to oznacza, że myślisz teraz na poważnie o karierze piosenkarki?

I: Huh, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nagraliśmy pierwszą piosenkę, ale mamy w planach cały album Rewony i trasę koncertową!

R: Tak, współpracujemy z Universal Magic Records, kiedy poskładamy wszystko do kupy i wydamy album, z pewnością ruszymy z materiałem w trasę po Polsce! Będzie się działo.

Rozmawiała: Adriana Słowik

[email protected]

"Żony Hollywood" można oglądać w każdy poniedziałek, o godz. 22:30 w TVN!