5 X 2
Francja 2004
Marion i Gilles w ponurych nastrojach podpisują akt rozwodowy. Potem idą do hotelu, by kochać się po raz ostatni. Brutalne zbliżenie kończy się kłótnią. Wynika z niej, że Gilles chce ratować związek.
Reżyseria:François Ozon
Czas trwania:95 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Film/Dramat obyczajowy
5 X 2 w telewizji
Valeria Bruni Tedeschi
jako Marion
Stéphane Freiss
jako Gilles
Françoise Fabian
jako Monique
Michael Lonsdale
jako Bernard
Géraldine Pailhas
jako Valérie
Antoine Chappey
jako Christophe
Emmanuele Bernheim
Scenariusz
François Ozon
Scenariusz
François Ozon
Reżyseria
Opis programu
Marion (Valeria Bruni Tedeshi) i Gillesa (Stéphane Freiss) poznajemy, kiedy w ponurych nastrojach podpisują w obecności prawnika akt rozwodowy. Chwilę później idą do hotelowego pokoju, żeby kochać się po raz ostatni. Brutalne zbliżenie kończy się kłótnią, z której wynika jednak, że Gilles chciałby jeszcze desperacko ratować ich małżeństwo. W kolejnych odsłonach poznajemy przeszłość tej pary - najbardziej znaczące dla nich momenty, jak chwila narodzin ich dziecka, kiedy Gilles zostawia Marion samą w szpitalu i wyłącza telefon, albo ich noc poślubna, którą Marion spędza z zupełnie obcym Amerykaninem. Odwrócona chronologia, którą proponuje reżyser Francois Ozon i duży obiektywizm, z jakim przedstawiona jest para zachęcają do analizy związku głównych bohaterów. "Według mnie stwierdzenie, że to rutyna niszczy związek jest pójściem na łatwiznę. Właściwe powody, dla których pary się rozchodzą, muszą mieć o wiele głębsze podłoże i to właśnie mnie interesuje. W filmie chciałem pokazać tylko najważniejsze momenty w związku, nie włączając życia codziennego do fabuły" - mówił Ozon, reżyser m.in. "Basenu" i "8 kobiet". Na pomysł przedstawienia historii od końca twórca wpadł dzięki serialowi telewizyjnemu "Two Friends" w reżyserii Jane Campion, w którym przyjaźń dwóch głównych bohaterek została pokazana od momentu ich rozstania. "5x2" zaczyna się jak kameralny dramat psychologiczny, później następuje część, która wnosi szerszy kontekst społeczny, czym przypomina bardziej tradycyjne francuskie kino, pierwszy epizod natomiast nawiązywać miał do filmów Rohmera. Sam reżyser żartował, że jego obraz zaczyna się jak u Bergmana, a kończy jak u Leloucha. Początkowo film miał nosić ironiczny tytuł "Nas dwoje", nawiązujący do francuskiego magazynu. Ozon zrezygnował jednak z tego pomysłu, a zamiast niego wprowadził do filmu ocierające się o kicz włoskie piosenki, które miały być symbolem ckliwego sentymentalizmu. "Cała sztuczka polegała na tym, aby widzowie z każdą kolejną sceną zapominali o smutnym zakończeniu.