Akademia policyjna^IV: Patrol obywatelski

To już czwarta część przygód zabawnych policjantów - dowcipnisia i zabijaki Corney'a Mahoney, wielkiego i potężnego Hightowera, genialnego naśladowcy dźwięków Laravella Jonesa i ich koleżanek - obdarzonej wysokim, piskliwym głosikiem Hooks i energicznej Kirkland. Przyjaciele, którzy, jak pamiętamy z pierwszej części "Akademii Policyjnej" trafili do szkoły dla policjantów właściwie przypadkiem, okazali się całkiem niezłymi gliniarzami. Na pewno nie ustępują ani inteligencją, ani zdrowym rozsądkiem kolegom, którzy wykonują ten zawód z powołania. A że koledzy ci są zazwyczaj zwariowani to już zupełnie inna sprawa. Komendant Lassard, szef Waszyngtońskiej Akademii Policyjnej, wpada na kolejny, genialny pomysł. Tym razem jest to idea "patroli obywatelskich", które miałyby współpracować z policją w zwalczaniu przestępczości. Zaangażowanie obywateli w nowy projekt jest nadspodziewanie duże. Uradowany początkowymi sukcesami Lassard wyjeżdża da Londynu na doroczną konferencję Szefów Policji. Wraca z niej z kolegami - szefami policji z Włoch, Chin, Niemiec i Francji, aby zaprezentować im, jak wspaniale funkcjonują obywatelskie patrole. Biedny komendant nie wie, że jego ukochany projekt okazał się totalnym niewypałem i spowodował w mieście wiele zamieszania. Kiedy, niczego nieświadomy, przybywa na komisariat z szacownymi kolegami, pierwszą rzeczą, jakiej mogą się przyjrzeć jego goście, jest spektakularna ucieczka grupy kryminalistów. A to dopiero początek zabawnych perypetii, które pogrążą cały Waszyngton w kompletnym chaosie.