Blaski i cienie transplantologii

Inside The Body Trade, Wielka Brytania 2007

Ludzkie narządy i tkanki to podstawa transplantologii, dysponującej coraz doskonalszymi technikami. Ale rozwojowi nauki i rosnącemu popytowi na narządy towarzyszą nadużycia.

Czas trwania:55 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Blaski i cienie transplantologii w telewizji

Opis programu

Śmierć nie oznacza dzisiaj, że w jednej chwili cały nasz organizm obumrze. Jego części mogą istnieć dalej i to nie na tamtym, ale na tym świecie, gdzie wielu żywych trwa dzięki ciałom tych, którzy odeszli. Ludzkie narządy i tkanki to podstawa współczesnej transplantologii dysponującej coraz doskonalszymi technikami. Ale gwałtownemu rozwojowi nauki i rosnącemu popytowi na narządy towarzyszą poważne nadużycia. Od zmarłych dawców lekarze pobierają nie tylko narządy takie jak serce, wątroba czy nerki, ale także kości, wiązadła, zastawki serca, rogówki, skórę itd. Zmarli mogą więc trwać na tym świecie w wielu ciałach. Nawet bardzo wielu: od jednego dawcy można bowiem pozyskać 200 części zamiennych, które trafią do 200 osób na całym świecie. Amerykański Life Net Health to jeden z największych na świecie banków tkanek. Pobrane tam ludzkie organy pomogły już milionom pacjentów. Pobrane tkanki i narządy przechowuje się zamrożone w temperaturze minus 200 stopni Celsjusza. W tych warunkach można je przechowywać bezterminowo. Pobrane tkanki mogą być cięte, oczyszczane, odkażane i przetwarzane w nieprawdopodobny sposób. Dzięki temu worek wsierdziowy da się wykorzystać jako oponę mózgu, a z kości nogi wykonać np. potrzebny fragment kręgosłupa. Z Life Net Health odbiera się co roku ponad milion gotowych preparatów do wszczepienia. Współczesna medycyna czyni cuda dzięki organom pobranym od zmarłych. Ale dawców jest o wiele za mało w stosunku do potrzeb. Na transplantację czeka 9 tys. Brytyjczyków, 14 tys. Niemców, prawie 100 tys. Amerykanów i 2 mln Chińczyków, by wymienić tylko tych kilka narodowości. Niektórzy pacjenci czekają nawet 10 lat. Oznacza to 10 lat niepewności, cierpień, męczących zabiegów. Pacjentów, którzy mają po operacji mniej niż 50 procent szans na przeżycie przynajmniej pięciu lat, przeważnie w ogóle skreśla się z listy biorców. Ci, którzy nie chcą czekać tak długo albo nie godzą się na skreślenie, mogą szukać ratunku na czarnym rynku, gdzie wszystko jest na sprzedaż.