Polska 1988
W pewnym województwie ma przyjść na świat milionowy obywatel. Ponieważ jego rodzina może liczyć na profity i przywileje, rozpoczyna się wyścig matek chcących urodzić ważnego obywatela.
Piątek 02.01.2015 12:00
Czwartek 01.01.2015 08:00
Czwartek 25.12.2014 11:05
Sobota 01.11.2014 18:40
Niedziela 26.10.2014 18:50
Niedziela 24.08.2014 15:40
Piątek 02.05.2014 18:35
Sobota 12.04.2014 09:00
Wtorek 21.01.2014 12:45
Sobota 28.12.2013 18:45
Czwartek 26.12.2013 09:50
Niedziela 24.11.2013 18:25
W pewnym województwie ma przyjść na świat milionowy obywatel. Władze chcą wykorzystać ten fakt do podreperowania interesów regionu. Kandydatek na sławną matkę jest siedem. Każda zdaje sobie sprawę, że jeśli urodzi "milionowego", może spodziewać się profitów. Rozpoczyna się wyścig kobiet chcących urodzić ważnego obywatela. Władze mają jednak preferencje. Nieoficjalnie powołują więc "pełnomocnika do spraw narodzin", którego zadaniem jest dopilnowanie, by milionowy obywatel miał odpowiednio reprezentatywny rodowód.
"Za kilka godzin urodzi się milionowy obywatel naszego regionu. Komputery ustaliły, że brak nam pięciu osób do miliona. To u was dokona się cesarskie cięcie, które przyśpieszy narodziny postępu naszego regionu. Ale o tym, kto urodzi milionowego obywatela, nie może decydować przypadek, rozumiemy się?" - takich instrukcji udzielił personelowi oddziału położniczego miejscowego szpitala przedstawiciel lokalnych władz. Uczynił to nie bez powodu. "Jego" województwo nie jest duże, niczym specjalnym się nie wyróżnia. Co gorsza, władza centralna również nie darzy go wielką estymą. "Na wysokim szczeblu" słychać nawet głosy, by pozbawić je samodzielności i połączyć z innym. Na to jednak miejscowa "wierchuszka" nie może pozwolić. Co się wówczas stanie ze stanowiskami, pensjami, przywilejami? Trzeba za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę i podnieść rangę województwa. Szansa urodzi się sama - w dosłownym i przenośnym znaczeniu. Szansa nie tylko dla lokalnych władz, ale i dla rodziny milionowego obywatela. Kandydatek na sławną matkę jest siedem. Każda zdaje sobie sprawę, że jeśli urodzi "milionowego", może spodziewać się znacznych profitów. Scenarzysta zadbał też, by każda pochodziła z innego środowiska. Jest więc żona inżyniera, technika, rolnika, "prywaciarza", alkoholika i córka leśnika, spodziewająca się nieślubnego potomka. Władze mają jednak swoje preferencje. Nieoficjalnie powołują więc "pełnomocnika do spraw narodzin", którego zadaniem jest dopilnowanie, by milionowy obywatel miał odpowiednio reprezentacyjny rodowód. Reżyser Stanisław Moszuk, kręcąc "Cesarskie cięcie", pozostawał pod wyraźnym wpływem polskiego nestora gatunku - Stanisława Barei. Komediowe ostrogi zdobywał też jako operator w "Kochaj albo rzuć" Sylwestra Chęcińskiego oraz w "Wyjściu awaryjnym" i "Och, Karol" Romana Załuskiego. W "Cesarskim cięciu" ujawnił warsztatową precyzję i profesjonalizm, widoczne zwłaszcza w wartko opowiedzianej fabule, umiejętnym prowadzeniu aktorów i zgrabnym omijaniu mielizn scenariusza. Komedia, 82 min, Polska 1987 Reżyseria: Stanisław Moszuk Scenariusz: Andrzej Mularczyk Muzyka: Seweryn Krajewski Aktorzy: Alicja Migulanka, Renata Pękul, Roman Kłosowski, Krzysztof Kowalewski, Bożena Dykiel, Maria Gładkowska, Wojciech Malajkat, Piotr Fronczewski, Dorota Kamińska, Emilia Krakowska, Jerzy Nowak, Bronisław Pawlik i inni
pepe (gość)
nie warto. mierny dowcip, chociaz obsada ciekawa
12.03.2012 21:49Mati (gość)
Powtórka z minionej nocy. Nie ma to jak wypełnić program powtórkami ;(
06.01.2011 20:07asia (gość)
hehe mój brachol sie urodził 1987:)a film spoko oglądałam
06.01.2011 17:22