Damsko-męskie sprawy

Polska 2001

W dokumencie Ewy Borzęckiej bohaterowie nie są ani bogaci, ani piękni. Chwilami jednak piękni się stają, dzięki miłości, która rozpromienia ich twarze, łagodzi zmarszczki, ujmuje lat i dolegliwości.

Reżyseria:Ewa Borzęcka

Czas trwania:60 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Damsko-męskie sprawy w telewizji

  • Ewa Borzęcka

    Autor

  • Aleksaner Pawłowicz

    Zdjęcia

  • Adam Niemiec

    Muzyka

  • Ewa Borzęcka

    Scenariusz

  • Ewa Borzęcka

    Reżyseria

Opis programu

"To nie jest dla mnie klasyczna kobieta, jeżeli z otwartością wychodzi. Bo rzecz namiętna i tajemnicza powinna być przytrzymana dla osobistego partnera u kobiety". Te zdania wprawdzie przywodzą na myśl dialogi ze słynnego "Rejsu" Piwowskiego, padają jednak w filmie dokumentalnym, na samym jego początku, niejako sygnalizując, czego widz może się spodziewać. Z pozoru. Ewa Borzęcka - jak zawsze - zaskakuje swoim kolejnym dokumentem. On rzeczywiście nieco śmieszy, jak stylistyka zacytowanych na początku zdań. Budzi jednak złożoną mieszaninę odczuć: sympatię, zaskoczenie, rozbawienie, zdumienie, współczucie... Borzęcka nakręciła film o miłości. W tego rodzaju filmach fabularnych bohaterowie są zazwyczaj młodzi, piękni i bogaci, a przynajmniej posiadają co dwie z tych cech. Bohaterowie "Damsko - męskich spraw" - przeciwnie. Nie są ani młodzi, ani bogaci, ani piękni. Chwilami jednak piękni się stają. Dzięki miłości, która rozpromienia ich twarze, łagodzi zmarszczki, ujmuje lat i dolegliwości. Niesie radość. Ucisza gniew i rozpacz. Borzęcka swoich bohaterów znalazła w klubach seniora - miejscach, w których ludzie starsi, najczęściej samotni, próbują wyjść z kręgu osamotnienia, zabawić się, a zwłaszcza znaleźć kogoś bliskiego, kogo można by pokochać i kto by pokochał. Spośród nich wszystkich najbardziej przykuwa uwagę królująca na parkiecie pani Alicja, obiekt rozmów bywalczyń i bywalców klubu. Jest jak kariatyda. Wydaje się silna i niezależna, a jednak nie wystarcza jej towarzystwo ukochanej suczki. Rozpaczliwie pragnie być z kimś. Mimo wcześniejszych nieudanych związków. Bohaterowie Borzęckiej są pełnokrwiści, nie przebierają w słowach, nie ukrywają swych dążeń i pragnień. Bywają chwilami pokraczni i karykaturalni. To jednak bardzo powierzchowne, naskórkowe wrażenie. Trzeba się im przyjrzeć z uwagą, a przede wszystkim bez uprzedzeń. Jest w nich głęboka, uniwersalna prawda o ludzkiej kondycji, choć może nie do końca chcielibyśmy to przyznać. Są w tym filmie świetne dialogi pań o panach i panów o paniach. Są kapitalne sceny, jak scena zazdrości rozgrywana podczas zda się nie mającej końca wędrówki po ciasnych, brudnych schodach. A potem pogodzenie się nad dwiema miseczkami różowych i białych robaków, "które nie znają seksu", i wspólna wyprawa na ryby, nad Wisłę. Odwiedziny u pani Marii, kiedy bywalec stołówki pomocy społecznej przynosi jej obiad i przekonuje, że powinna wybrać się na tańce, mimo swoich 92 lat. Koniec zakrapianej alkoholem wizyty pani Alicji i pana Wiesława, kiedy zdegustowana bałaganem kobieta zabiera się do mycia okien i podłogi. Wzruszający wieczór dziewięćdziesiątych urodzin pana Mieczysława, tak szczęśliwego w związku ze swą żoną. Naprawdę warto obejrzeć ten film. Być może jak inne dokumenty Borzęckiej wywoła kontrowersje. Nikogo jednak nie pozostawi obojętnym.