Głosy z daleka

Polska 1992

Wspomnienia Polaków zesłanych w czasie ostatniej wojny do Kazachstanu.

Reżyseria:Irena Kamieńska

Czas trwania:42 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Głosy z daleka w telewizji

  • Irena Kamieńska

    Scenariusz

  • Andrzej Piekutowski

    Scenariusz

  • Irena Kamieńska

    Reżyseria

  • Andrzej Piekutowski

    Reżyseria

Opis programu

Wspomnienia Polaków zesłanych w czasie ostatniej wojny do Kazachstanu. Po przyjeździe na miejsce zastali przerażającą swym ogromem pustkę stepu, żadnego drzewa, żadnejnierówności. Zostali rozwiezieni do kołchozów. Ku swojemu zdziwieniu w kazachskichwioskach spotkali wielu Polaków. Byli to dawni mieszkańcy radzieckiej Ukrainy zesłani tu w roku 1936. Zwieziono ich całymi rodzinami, wraz z dobytkiem i zostawiono w szczerym polu. Gnieździli się w szałasach i ziemiankach, umierali masowo z powodu głodu i chorób. Ci przywiezieniu do Kazachstanu w roku 1940 zamieszkali w domach kołchoźników, najczęściej w jednej wspólnej izbie, część z nich musiała sobie jednak wybudować domy - ziemianki z suszonej na słońcu gliny i darni. Pracowali w kołchozach, najczęściej przy uprawie zbóż lub hodowli bydła. Kołchozy były biedne, nieustannie rozkradane przez miejscową ludność. Zresztą w tak ciężkich warunkach kradzież jedzenia była jednym z warunków przeżycia. Najgorsza w Kazachstanie była zima. W czasie burz śnieżnych - "buranów" - zasypywane były całe wioski. Zamarzniętych ludzi znajdowano przy samych domach. Śmierć w zimie oznaczała ogromne kłopoty związane z pogrzebaniem zwłok. W zamarzniętej na kamień ziemi nie udawało się wykopać dostatecznie głębokiego grobu, a płytko zagrzebane zwłoki wywlekane były przez wilki. Ogromnym ciosem dla zesłańców było zerwanie kontaktów z rodzinami w Polsce. Dopiero wtedy w pełni odczuli oderwanie od domu. Szybko nadeszło też coś gorszego - nieustanny głód. Całą żywność z kołchozów oddawano dla potrzeb wojny. Za kradzież jedzenia groziły najsurowsze kary. Nadzieja pojawiła się wraz z tworzeniem się armii Andersa. Matki wysyłały do niej swych synów, mając nadzieję, że to ocali ich od śmierci głodowej. Ksiądz, który jako kapelan w armii Andersa rozpoczął pracę duszpasterską wśród zesłańców, wspomina, że wszędzie, gdzie tylko zdołał dojechać, zastawał ludzi w stanie skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego. Wielu z nich umierało w osamotnieniu, nędzy i braku jakiejkolwiek nadziei. Oznaką kończącej się wojny były powroty okaleczonych mężczyzn - inwalidów wojennych. Polaków zaczęto też wzywać do siedzib NKWD, gdzie nakłaniano ich do zmiany obywatelstwa z polskiego na rosyjskie. A oni wiedzieli, że dokument z napisem "Polak" jest ostatnią nicią łączącą ich z krajem. Tej szansy nie mieli Polacy zesłani w roku 1936, nie mieli też szansy na powrót do ojczyzny.