Hollywood atakuje

Komedia Davida Mameta ("Dom gry", "Hiszpański więzień") jest złośliwą, choć nie pozbawioną ciepła, krytyką Fabryki Snów. Fabuła opiera się na znanym już schemacie - film w filmie. Do zabitej dechami dziury o nazwie Waterford przyjeżdża ekipa, by zrealizować film "Stary młyn". Mieszkańcy sennego miasteczka są mocno poruszeni tym faktem. W końcu nie każdego dnia mogą zobaczyć gwiazdy z ekranu, takie jak Bob Barrenger (Alec Baldwin) czy Claire Wellesley (Sarah Jessica Parker). Rychło jednak okazuje się, że bez kłopotów się nie obejdzie. Najpierw wynika sprawa młyna, który w filmie ma grać kluczową rolę. W przewodniku napisano, że stoi, a na miejscu filmowcy dowiadują się, że spłonął kilkadziesiąt lat wcześniej. Trzeba więc zmienić scenariusz. Chwilę potem odtwórczyni głównej roli nie chce pokazać przed kamerą biustu. Owszem jest gotowa zrezygnować ze swych zasad, ale za 800 tysięcy dolarów. Tymczasem z pieniędzmi jest już krucho. Reżyser rwie włosy z głowy, a gwiazdor Bob Barrenger daje upust swoim niezdrowym skłonnościom do małoletnich wielbicielek. To, co w Los Angeles uszłoby mu bezkarnie, tu na prowincji wzbudza niezdrową sensację. Wychodzi na jaw jego romans z nieletnią Carlą (Julia Stiles) i aktor wpada w nie lada kłopoty. Czy "Stary młyn" w ogóle powstanie?