Kobiela na plaży

Polska 1963

Zatłoczona plaża w Sopocie. Z jednej z kabin wychodzi Bogumił Kobiela. Jest w kombinezonie, wełnianej czapeczce, goglach. Na nogach ma narty. W takim przebraniu rusza między opalających się.

Reżyseria:Andrzej Kondratiuk

Czas trwania:32 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Kobiela na plaży w telewizji

Galeria

Kobiela na plaży (1963) - Film
Kobiela na plaży (1963) - Film
  • Kobiela na plaży (1963) - Film
  • Kobiela na plaży (1963) - Film
  • Bogumił Kobiela

  • Andrzej Kondratiuk

    Scenariusz

  • Andrzej Kondratiuk

    Reżyseria

  • Bogusław Lambach

    Zdjęcia

  • Andrzej Kondratiuk

    Autor

Opis programu

Niemiłosiernie zatłoczona plaża w Sopocie. Z jednej z kabin wychodzi Bogumił Kobiela. Jest w kombinezonie, wełnianej czapeczce, goglach. Na nogach ma narty. W takim przebraniu rusza między opalających się, budząc sensację wśród dzieciaków i rozbawienie dorosłych, którzy nie wiedzą, że aktor ma przypięty mikrofon wielkości guzika, a śledzi go z oddali ukrytakamera. Tak zaczyna się szalona prowokacja. Już po chwili Kobiela jako ratownik - dmąc w trąbkę, by zwrócić na siebie uwagę - brodzi w wodzie i sprawdza, czy kąpiący się mają karty pływackie. Zaraz potem przykłada ramię do ramion napotkanych plażowiczów, by stwierdzić kto jest bardziej opalony. Zbiera ogromne muszle (skąd takie w Bałtyku?), a następnie rybaków, którzy właśnie wróciliz połowu, przekonuje, że łowienie ryb siecią jest nie fair, nie daje bowiem zwierzęciu - w odróżnieniu od wędki - żadnych szans. Nie przeszkadza mu to w kupieniu pięknej flądry, którą przyczepia do haczyka swojej wędki i dumny paraduje wzdłuż plaży, budząc sensację. Flądra znika. Kobiela z papierosem w ustach wyszukuje palących, staje obok i - zaciągającsię głęboko - zachwala zdrowotne walory morskiego powietrza. Po chwili usiłuje się wcisnąć dodługaśnej kolejki stojącej karnie przed kioskiem z napojami. Udaje mu się to, lecz trzymając kilka butelek piwa, wyraża swoje niezadowolenie, że nie było już wody sodowej. Potem sprzedaje lody "Mewa" i namawia jedną z pięknych dziewczyn na wspólną acz niefortunną przejażdżkę wiosłowym katamaranem. Na koniec - uzbrojony w aparat fotograficzny z ogromnym teleobiektywem - prosi kilka osób, by mu pozowały do zdjęcia. Narobiwszy tyle zamieszania, opuszcza plażę ściskając ludziom dłonie na pożegnanie. Doskonały film. Niektóre epizody może straciły swoją wymowę - jak ten z wszechobecnym dziś piwem, niegdyś przedmiotem pożądania. Całość jednak nieodparcie śmieszy, a aktor w brawurowej błazenadzie wykorzystuje cały swój talent komiczny, bezbłędnie tworząc i rozwijając przezabawne sytuacje. Dokument fabularyzowany,