Kontrakt: śmierć na zamówienie

W cieniu wieżowców wielkiej metropolii pod wejście do jednego z budynków podjeżdża duże, czarne auto. Z samochodu wysiadają potężnie zbudowani ochroniarze, lustrują okolice, wypatrując potencjalnych zagrożeń. Ostatni z auta wychodzi mężczyzna w jaśniejszym garniturze i w otoczeniu członków obstawy podąża w kierunku wejścia. Wtem jeden z ochroniarzy zatrzymuje się, chwieje na nogach i pada twarzą na chodnik. Z pleców sterczy mu czarnopióra strzała. Grupa zmienia decyzję i próbuje wrócić do samochodu, ale jest już za późno. Kolejny pocisk przeszywa pierś eskortowanego mężczyzny. Podczas gdy ochroniarze na próżno wypatrują ukrytego strzelca, na chodniku rozlewa się kałuża krwi... David przeniósł się do Niemiec po śmierci matki. Odtąd pracuje w firmie kurierskiej swego wuja. Klienci firmy mogą liczyć na chłopaka. Młody Amerykanin jest znakomitym kierowcą. Mimo intensywnego ruchu panującego na ulicach Berlina, zawsze punktualnie dowozi przesyłki. Wuj Davida nie jest człowiekiem sentymentalnym i od siostrzeńca wiele wymaga. Chłopak nie ma ani chwili, by odpocząć lub poświęcić czas swojej koleżance z pracy, ślicznej blondwłosej Jenny. Podczas kolejnego kursu David jest świadkiem karambolu. Do jego samochodu wdziera się nieznajoma brunetka i każe mu szybko odjechać. Zanim oszołomiony chłopak jest w stanie zareagować, o karoserię bębnią pociski. W pogoń za Davidem i kobietą ruszają czarne samochody, których uzbrojeni pasażerowie gęsto ostrzeliwują uciekinierów. Kiedy chłopakowi udaje się w końcu zgubić prześladowców, nieznajoma przedstawia mu się jako policjantka ratująca życie przez zemstą skorumpowanych kolegów. Oczarowany nią David zapomina o spotkaniu z Jenny i spędza z nowo poznaną pięknością noc. Rankiem okazuje się, że chłopak pomógł w ucieczce groźnej zabójczyni o pseudonimie Lorca. Co gorsza, policjanci są przekonani, że to David jest długo poszukiwanym łowcą głów. Ścigany przez stróżów prawa młodzieniec musi użyć całego swego sprytu, aby uratować życie i odnaleźć prawdziwą zabójczynię.