Kroniki domowe

Polska 1997

Rozgrywająca się w czasach stalinizmu opowieść o losach małomiasteczkowej rodziny, widzianych oczami małego chłopca.

Reżyseria:Leszek Wosiewicz

Czas trwania:95 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Dramat obyczajowy

Kroniki domowe w telewizji

  • Grażyna Szapołowska

    jako matka

  • Stanisława Celińska

    jako ciotka Dunkierka

  • Krzysztof Kolberger

    jako ojciec

  • Aleksander Ihnatowicz

    jako Olo

  • Artur Barciś

    jako Stanisław

  • Samanta Janas

    jako Amelka

  • Leszek Wosiewicz

    Scenariusz

  • Leszek Wosiewicz

    Reżyseria

  • Wanda Zeman

    Montaż

  • Paweł Edelman

    Zdjęcia

  • Wojciech Waglewski

    Muzyka

Opis programu

Premierze "Kronik domowych" towarzyszyło zaskoczenie. Wcześniejsze filmy Leszka Wosiewicza, takie jak "Wigilia '81", "Kornblumenblau", "Cynga", czy dokumentalny "Przypadek Hermana Palacza" (Grand Prix w Oberhausen), obracały się wokół problemów totalitaryzmu; ukazywały jego brutalne, antyludzkie oblicze; dokumentowały dramaty moralne i egzystencjalne ludzi poddanych ciśnieniu zbrodniczego systemu. Tymczasem "Kroniki domowe", choć ich akcja toczy się w latach stalinizmu, są pełną ciepła balladą o losach małomiasteczkowej rodziny, widzianych oczami małego chłopca. Co ciekawe, pierwsza wersja scenariusza "Kronik..." powstała już pod koniec lat siedemdziesiątych. Wosiewicz był wówczas studentem. Sięgnął po swój prowadzony przed laty dziecięcy dzienniczek i chciał go przerobić na film. Wkrótce jednak pomysł zarzucił na całe dwadzieścia lat. "Mam taką naturę, że poznaję świat przez długą obserwację, krążenie wokół różnych spraw, negatywne doświadczenia. Aby dotrzeć do"Kronik domowych", musiałem próbować zawodu reżysera, zmierzyć się z wielkimi tematami i uświadomić sobie, że można zrobić film o sobie, o swoim małomiasteczkowym światku, który pokaże uniwersalne oblicze. Bo w kropli wody też jest kosmos" - mówił w wywiadzie reżyser. "Kroniki..." są więc filmem autobiograficznym, choć rzecz jasna nie do końca. Są sentymentalną, lecz niepozbawioną humoru, podróżą do krainy dzieciństwa, w której nawet wielkie konflikty i namiętności "rozgrzesza" nostalgia za tym, co minione. Ową tęsknotę za bezpowrotnie utraconym czasem świetnie wydobywają nastrojowe, celowo lekko przymglone zdjęcia Pawła Edelmana. Wysokiej zaś próby aktorstwo sprawia, że świat Wosiewiczowych wspomnień nabiera niepowtarzalnego kolorytu i dynamiki. Zaludniają go bowiem autentyczne indywidualności: piękna i szlachetna matka; trochę zwariowana ciotka Dunkierka; ekscentryczna kuzynka - nauczycielka, która rozkocha w sobie prawie całą rodzinę bohatera; czy wreszcie agitator z ZMP Różyłło, stawiający sobie za cel uwiedzenie "najświętszej" panny w okolicy. Początkowo reżyser zamierzał zrealizować "Kroniki..." w swoim rodzinnym Radomyślu Wielkopolskim. Od lat pięćdziesiątych miasteczko to jednak bardzo się zmieniło. Zniknęła dawna architektura, podniósł się poziom życia. W rezultacie zdjęcia powstały w Nowym Mieście nad Pilicą, albowiem tam, jak mówi Wosiewicz, "czas niemal się zatrzymał". Osobista treść filmu i jego kameralna forma skłoniły reżysera do podzielenia fabuły na pięć wyrazistych części: "Pamiętam", "Dzień ciotki Dunkierki", "Prawdziwa historia niedowiarka Różyłły", "Melania" i "Drzewo (epilog)". Układ ten zaplanował Wosiewicz z niemal matematyczną dokładnością. Ma on opisywać tworzenie przez głównego bohatera własnego obrazu świata. Zaczyna się zatem od chaosu i budzenia się świadomości, a kończy na całkowitym "ułożeniu" rzeczywistości w pewien określony porządek.