Którędy do domu?
Which Way Home, USA/Nowa Zelandia/Australia 1991
Opowieść o kobiecie, która zaryzykowała życie, aby ratować dzieci przyjaciół. Przeżyła atak piratów i tułaczkę po portach, zanim w końcu znalazła bezpieczną przystań dla siebie i siedmiorga uchodźców.
Reżyseria:Carl Schultz
Czas trwania:175 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Film/Dramat
Którędy do domu? w telewizji
Cybill Shepherd
jako Karen Parsons
John Waters
jako Steve Hannah
Peta Toppano
jako Annie
John Ewart
jako Ferguson
Ruben Santiago-Hudson
jako Jim Waters
Marc Gray
jako Billy
Michael Lawrence
Scenariusz
Carl Schultz
Reżyseria
Henry Dangar
Montaż
David Huggett
Montaż
Ellery Ryan
Zdjęcia
Bruce Rowland
Muzyka
Opis programu
Pielęgniarka Karen Parsons (Cybill Shepherd) przyjechała do Kambodży w poszukiwaniu spokoju ducha i życiowej zmiany. Kiedy na szpital spada bomba, zabijając dwójkę przyjaciół Karen, kobieta postanawia za wszelką cenę uratować ich dzieci przed podobnym losem. Aby to zrobić, musi potajemnie opuścić Kambodżę i starać się dla dzieci o status uchodźców w pierwszym kraju, który zgodzi się je przyjąć. Nie spodziewa się tylko, że zadanie będzie prawie niemożliwe do wykonania. Trudności zaczynają się już na samym początku podróży - łódź Karen atakują piraci i gdyby nie pomoc kapitana australijskiej łodzi czarterowej, Steve'a Hannaha (John Waters), nie wiadomo, co mogłoby się stać. Steve jednak wkrótce żałuje swej wielkoduszności, kiedy okazuje się, iż żaden kraj nie chce wpuścić do swojego portu grupy uchodźców. Przypadkowi pasażerowie stają się swego rodzaju więźniami łodzi Steve'a, który jest zmuszony zabrać ich ze sobą do Australii. W czasie drogi Karen zaczyna doceniać odwagę i upór Steve'a, on zaś odkrywa w sobie dawno zapomniane uczucia. Pomysł na stworzenie filmu "Którędy do domu" powstał w głowie Michaela Laurence'a już w 1971 roku. Wtedy właśnie scenarzysta zmienił religię i stał się buddystą, a wkrótce potem adoptował piątkę tajskich dzieci. Podczas częstych wizyt w tajskiej świątyni w Sydney Laurence spotykał wielu uchodźców, a ich los zawsze robił na nim ogromne wrażenie. Po wielu latach scenarzysta wspomina - "często zapraszałem ich do swojego domu. Zazwyczaj siedzieliśmy w kole i rozmawialiśmy. Pod wpływem tych spotkań i rozmów chciałem napisać coś, dzięki czemu ludzie zobaczą w uchodźcach bliźnich, a nie tylko kłopot dla swojego kraju".