Liceum czarnej magii
Polska 1998
Do tajemniczego domu dziecka, w którym rzeczywistość miesza się z fantazją, trafia złapany przez policję Michał Diablik. Chłopak nie może przystosować się do reguł narzuconych przez dyrektora.
Reżyseria:Grażyna Popowicz
Czas trwania:45 min
Kategoria wiekowa:
Gatunek:Film/Film fantastyczny
Liceum czarnej magii w telewizji
Piotr Gąsowski
jako dyrektor
Bogusława Stencel
jako sekretarka
Tadeusz Szymków
jako wychowawca
Alicja Saj
jako wychowawczyni
Maciej Kozłowski
jako dyrektor Puto
Agnieszka Matysiak
jako żona dyrektora
Grażyna Popowicz
Scenariusz
Grażyna Popowicz
Reżyseria
Krzysztof Osiecki
Montaż
Jan Wichrowski
Muzyka
Andrzej Stachecki
Producent
Barbara Komosińska
Scenografia
Opis programu
W tajemniczym Domu Dziecka, w którym rzeczywistość miesza się z fantazją, pojawia się dziwny chłopiec. Dziwacznie ubrany, przywieziony przez policję, nie chce zadawać się z chłopakami ze swojej grupy. Ale Witek jakoś się nim zainteresował, po trosze chyba dlatego, że pani mu kazała. I wtedy wydarzyła się historia z paczką. A było to tak: Wituś dostał paczkę od babci. Niby nic, bo w końcu zawsze dostawał paczkę od niej i zawsze w tej paczce było to samo. Ale Witek bardzo cieszył się z tej paczki; pędził przez las do swoich kumpli i wrzeszczał o niej na całe gardło. Usłyszeli go bracia Anioły, no i stało się. Tylko trochę się poszarpali i paczkę wyrwali. A Wituś, Leon i Pirunio zostali z domysłami: co też mogło być w tej paczce... Wszystko to widział Diablik - ten nowy, co go policja przywiozła. Skończyło się na tym, że Diablik sprał braci Aniołów i odebrał im paczkę (na szczęście, nie zdążyli nic zjeść), a Witek zaprzyjaźnił się bardzo z Diablikiem. Kumplowali się strasznie, ale Witek był trochę zazdrosny o taką jedną Kaśkę, choć Diablik mówił, że to tylko koleżanka. Ale jak tylko Diablik miał kłopoty, to Witek chciał mu pomóc. A wszystko dlatego, że dyrektor kazał iść Diablikowi po podstawówce do Szkoły Hodowlanej. A Diablik miał zupełnie inny pomysł na swoją przyszłość, bo chciał iść do Liceum Czarnej Magii. Dyrektor to się trochę pieklił o tę szkołę, bo w nią nie wierzył, więc Diablik postanowił wyhodować bazyliszka. No i go wyhodował, a nawet podarował Witkowi taki czarodziejski pierścień, który spełniał wszystkie życzenia. I kiedyś, jak się wszyscy bawili na dołach, a Diablik z Aniołami pływał, to nie wiadomo czemu, ale się utopił. A potem był pogrzeb i Witek strasznie płakał, ale w końcu przypomniał sobie o pierścieniu. Zażyczył sobie, żeby Diablik tu i teraz natychmiast ożył. To był naprawdę czarodziejski pierścień, bo nagle wieko trumny się otworzyło i jakby nigdy nic wyskoczył Diablik i zaczął uciekać, tak na wszelki wypadek... I biegał tak i biegał, aż pojawił się bazyliszek i wzięli się za rękołapy i pofrunęli daleko w słońce.