Łom

Polska 2001

Filmowy portret Tadeusza Łomnickiego, na który składają się anegdoty, autorefleksje, wypowiedzi, wywiady i fragmenty programów telewizyjnych z jego udziałem oraz kalejdoskop różnorodnych ról.

Reżyseria:Tadeusz Pikulski

Czas trwania:51 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Łom w telewizji

  • Tadeusz Pikulski

    Reżyseria

  • Tadeusz Pikulski

    Scenariusz

Opis programu

Aktorem został mimo woli. Chciał studiować dramatopisarstwo, ale zdając do Studia Teatralnego przy Starym Teatrze, pomylił drzwi sali egzaminacyjnej... Anegdoty, autorefleksje i opinie innych, wypowiedzi, wywiady i fragmenty programów telewizyjnych z jego udziałem oraz prawdziwy kalejdoskop różnorodnych ról składają się na filmowy portret Tadeusza Łomnickiego, artysty uwielbianego przez publiczność i nieakceptowanego przez środowisko, uwikłanego w politykę, ideologię. Przedstawiając niebywałą osobowość artystyczną, rozterki i dramaty wielkiego aktora, autor telewizyjnego dokumentu wykorzystał bogate materiały archiwalne TVP oraz fragmenty filmów fabularnych - od debiutu kinowego z 1946 r. ("Dwie godziny" w reż. Stanisława Wohla) po ostatni spektakl w Teatrze TV ("Stalin" w reż. Kazimierza Kutza z 1992 r.) i ostatni, nieukończony spektakl w Poznaniu. Tadeusz Łomnicki zmarł na scenie Teatru Nowego 22 lutego 1992 podczas próby "Króla Leara". Aktorstwo uważał za najstarszą ze sztuk, ponieważ zawsze istniała twarz człowieka i jego ciało, ten najczulszy instrument. Lubił swój zawód, ale nie lubił o nim mówić. Wolał zademonstrować, jak "wtapiał się w postać", chociażby Leara ze sztuki Bonda, Artura Ui Brechta czy Łatki z "Dożywocia" Fredry (wielkie kreacje stworzone w Teatrze Współczesnym opatrzył autokomentarzem w programie tv "Sam na sam"). Jak twierdził, w pierwszym dziesiątku lat na scenie przekonywał dyrektorów, reżyserów i siebie, że może być aktorem. Później przyszedł niebezpieczny "okres zachwytu, że się coś potrafi". Miał w dorobku wiele niezapomnianych kreacji teatralnych, w tym Kordiana, bodaj jedyną wielką rolę romantyczną. Widzowie podziwiali, krytycy doceniali jego umiejętności i styl gry. "Jego znużenie, omdlałe członki, wysychające gardło i chrypienie miały nową duszę. Ciało i dusza Łomnickiego i postaci, w które wchodził i które w niego wchodziły, były nierozerwalne" - pisał Jan Kott. Grał u Wajdy, Munka, Skolimowskiego w najważniejszych filmach lat 50. i 60. - "Piątka z ulicy Barskiej", "Pokolenie", "Baza ludzi umarłych", "Eroica", "Niewinni czarodzieje", "Bariera". Niezrównany "Pan Wołodyjowski" z filmów Hoffmana, zaznaczył też swą obecność w kinie lat 70. i 80. ("Gdziekolwiek jesteś, panie prezydencie", "Klucznik", "Lawa" i in.). Czy czuł się sławny? Na to pytanie również odpowiadał żartem. Był cenionym rektorem warszawskiej PWST. "Szkoła kocha swojego rektora, gdy ten gra role eleganckie. Stąpa wtedy lekko, zwraca się do kolegów z kurtuazją. Szkoła drży, gdy rektor gra w teatrze łajdaka. Klnie, miota się, mówi brutalnym Prysypkinem i ordynarnym Głumowem. Od jego wybuchów sekretarka dostaje spazmów" - zanotowała Magdalena Grochola. Zdobywał Srebrne Maski i Złote Ekrany, ale w teatrze wciąż odczuwał niedosyt akceptacji. Żalił się - "Gdyby nie publiczność, gdyby nie jej poparcie, pewnie nie umiałbym zdobyć się na znoszenie tego wszystkiego, na szamotanie się z przeciwnościami. Ale widownia ma do mnie zaufanie. Ona nie wątpi, traktuje mnie serio, jest gorąca i oddana. Pozwala zapomnieć o przeszkodach, a nawet goryczy". W połowie lat 70. doprowadził do założenia swojego wymarzonego Teatru Na Woli. "Warszawka" z przekąsem mówiła o robotniczym teatrze dla "szemranej publiczności", środowisko się dystansowało. "Partia kupiła go, a on uznał, że cena, jaką płaci za możność działania nie jest za wysoka. Jednocześnie był w roli tego dostojnika partyjnego zabawny, grał go serio - nie serio" - zauważył Erwin Axer. W archiwach TVP znalazły się materiały ilustrujące działalność niezwykłej sceny, zarówno spotkania z robotniczą publicznością, jak i fragmenty głośnych spektakli, "Amadeusza" z Łomnickim i Polańskim, czy jawnie antytotalitarnych sztuk, "Gdy rozum śpi" i "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna". Kazimierz Kutz wyznał - "T