Moja sztuka... moja miłość

Polska 1999

Czas trwania:60 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Moja sztuka... moja miłość w telewizji

Opis programu

Filmowy portret jednej z największych polskich śpiewaczek operowych XX wieku, Teresy Żylis-Gary, która w swej długoletniej karierze występowała na najbardziej prestiżowych scenach operowych świata, m.in. w Covent Garden w Londynie, w La Scali w Mediolanie i w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Międzynarodowej sławy artystka, prawdziwa diwa i primadonna, przy tym otwarta i życzliwa w kontaktach międzyludzkich, odwiedza miejsce swojego urodzenia w Landwarowie na Litwie, które po raz ostatni widziała w 1946 roku. Opowiada o domu rodzinnym i wspólnym muzykowaniu - ojciec, matka i rodzeństwo śpiewali w chórze kościelnym, ale równie chętnie - w zaciszu własnego domu. Wybór szkoły muzycznej przez Teresę Żylis był więc naturalną koleją rzeczy. Kształciła się w Łodzi, dokąd z Wileńszczyzny przesiedliła się jej rodzina. Doskonaliła głos pod okiem prof. Olgi Olginy. Była sumienną i pracowitą studentką: "Kiedy stawała na estradzie, była tak przygotowana, że dyrygent nigdy nie przerwał z jej powodu - wspomina kolega ze studiów. Pierwszy znaczący sukces odniosła na konkursie radiowym w Monachium. Otrzymana wówczas nagroda odmieniła jej życie artystyczne i pozwoliła zacząć międzynarodową karierę. Młoda śpiewaczka dostała szereg propozycji pracy w różnych teatrach operowych. Wybrała najskromniejszą ofertę od niemieckiego teatru z Zagłębiu Ruhry i w 1961 roku wyjechała na Zachód. O rozwoju jej kariery zadecydował w pewnym stopniu przypadek. W 1966 roku, gdy zachorowała solistka opery paryskiej, Teresie Żylis-Garze zaproponowano wykonanie roli Donny Elwiry w "Don Giovannim" Mozarta. Niespodziewane zastępstwo okazało się wielkim sukcesem. Posypały się zaproszenia do udziału w prestiżowych festiwalach. Dwa lata później zadebiutowała w Ameryce, najpierw w San Francisco, później w Nowym Jorku. W tym wymarzonym przez wszystkich śpiewaków miejscu występowała przez 15 lat. Właściwie nie ma takich ważnych scen, których nie mogłaby wspomnieć w biografii.