"Mów mi Vincent". Diablo irytujący Bill Murray... którego nie można nie kochać
2016-02-05 19:05Beata Cielecka ocenia film na: 8/10
Taki wredny, taki chciwy może świętym być… Powyższe nawiązuje nie tylko do znanej piosenki zespołu o starotestamentowej nazwie, ale i do oryginalnego tytułu. Polskie tłumaczenie w porównaniu z nim jest nijakie – angielskie można przetłumaczyć „Święty Wincenty”, i, zważywszy że w roli głównej Bill Murray gra łajdaka jak się patrzy (przynajmniej jak się patrzy pierwszym rzutem oka), niewątpliwie frapuje i zaciekawia… Tytułowy bohater to samotnie mieszkający, niemłody już mężczyzna, zgorzkniały mizantrop, który dnie spędza obstawiając stawki na wyścigach, nocami zaś upija się barze i uprawia seks z ciężarną prostytutką Daką. Narzeka na sąsiadów, nie zrobi nic za darmo, rozbije kufel w barze, jeździ po pijaku autem – ot, zgryźliwe ladaco. Pewnego dnia do domu obok wprowadza się Maggie z synkiem Oliverem.
Maggie musi pracować, by nie stracić praw do dziecka, i to pracować dużo, prosi więc sąsiada o opiekę nad synem, gdy jej nie będzie. Vincent zgadza się, oczywiście za odpowiednią kwotę, i odtąd nieśmiały Oliver zaczyna z nim spędzać coraz więcej czasu. Vincent uczy go sztuki samoobrony, bierze na wyścigi i do baru, gada z chłopakiem o życiu, czasem zabiera do domu opieki, gdzie odwiedza pewną starszą panią. Zaprzyjaźniają się, Vincent robi się chyba nawet mniej zgryźliwy. Kiedy ksiądz prowadzący lekcje religii każe napisać uczniom wypracowanie o świętym, Oliver zaczyna zbierać materiały o… Vincencie. I, jak się okaże, nikt nie podejrzewa nawet, jakim człowiekiem był i jest ten samotny zgred.
Obsypany nagrodami komediodramat Theodore Melfi (w tym dwie nominacje do Złotych Globów, dla najlepszego musicalu lub komedii i dla najlepszego aktora w tych gatunkach) na przemian śmieszy i porusza. Ten obraz o przyjaźni samotnika i wychowywanego bez ojca chłopaka ma przy okazji znakomicie zarysowane tło obyczajowe i oferuje całą galerię wielowymiarowych postaci. A aktorzy pierwszoplanowi wypadli doskonale, zwłaszcza Bill Murray, który ze swą fizjonomią i sposobem bycia jest wymarzonym Vincentem (nawet zazwyczaj rozkrzyczana i irytująca prostactwem swych bohaterek Melissa McCarthy jest wiarygodna). Jest i morał: nie osądzaj nikogo zbyt pochopnie, wybrzmiewający, co rzadkie w amerykańskich produkcjach, nienachlanie i czysto.
Niedziela 17.12.2023 12:35
Niedziela 03.09.2023 12:50
Sobota 08.04.2023 16:35
Sobota 08.10.2022 12:50
Niedziela 17.04.2022 11:50
Sobota 25.12.2021 13:40
Niedziela 20.06.2021 14:45
Niedziela 30.05.2021 01:30
Piątek 28.05.2021 21:40
Czwartek 22.04.2021 01:50
Wtorek 20.04.2021 21:50
Sobota 23.01.2021 23:15
Telemagazyn z wydaniem magazynowym: