Mroczne obrzędy voodoo

Gnijący łeb kozła, kadź z krwią, demoniczne amulety i obowiązkowe szmaciane laleczki, w które wbija się igły, by pognębić swego wroga. Takie rekwizyty składają się na pokutujący w masowym wyobrażeniu obraz voodoo. Aby naprawdę poznać istotę okrytego złą sławą tajemniczego kultu, należy udać się do Beninu, jednego z krajów, z którego pochodzi i w którym nadal jest praktykowany. Henning Christoph jest etnologiem i fotografem. W Beninie, małym państwie w zachodniej Afryce, zdobył przez lata wiele kontaktów, dzięki którym może dziś jako pierwszy biały człowiek sfilmować z bliska wiele rytuałów voodoo, czy też vodun, jak ową szczególną religię nazywają miejscowi. Rozmaite praktyki lecznicze, ceremonie pokutne, przepowiadanie przyszłości, zbiorowe seanse wprowadzania w trans - to tylko niektóre z obrzędów, trwających niekiedy całymi godzinami. Dla Europejczyka mogą one wydawać się dziwne i niezrozumiałe. Zwłaszcza jeśli voodoo kojarzyło mu się wcześniej jedynie z "czarną magią". "Mroczne obrzędy voodoo" to niezwykła filmowa podróż do źródeł religii, która nie przestaje intrygować, działać na wyobraźnię, a także... leczyć ciało i umysł, jak pragną przekonywać postaci spotkane przez Christopha.