Mugabe i biali Afrykanie

Konflikt rodziny białych farmerów z Zimbabwe z Robertem Mugabem, jednym ze współczesnych dyktatorów przypomina walkę Dawida z Goliatem. „Mugabe i biali Afrykanie” to wstrząsająca opowieść o ekonomicznym kryzysie, któremu towarzyszy kryzys praw człowieka. W 1980 roku w Rodezji rządzonej dotąd przez białych władzę przejmuje czarna większość. Państwo zmienia nazwę na Zimbabwe, a na jego czele staje premier Robert Mugabe. Wielu białych farmerów decyduje się opuścić Afrykę, pozostają jedynie ci najbardziej zżyci z Czarnym Lądem. Wśród nich jest 48-letni Mike Campbell, który w tym samym czasie kupuje 1200-hektarowe gospodarstwo i zatrudnia kilkuset pracowników. Dwadzieścia lat później sytuacja zmienia się radykalnie. Przejawiający coraz bardziej despotyczne skłonności Mugabe, od trzynastu lat pełniący urząd prezydenta, zarządza wielką reformę rolną. Posiadłości białych właścicieli przechodzą w nowe ręce, zazwyczaj członków rządzącej partii. Obszarnicy wysiedlani są siłą i nie mogą liczyć na jakiekolwiek odszkodowanie. Tych, którzy się opierają spotyka ciężki los. „Nieznani sprawcy” dopuszczają się brutalnych pobić, podpaleń, a nawet morderstw. Terrorowi towarzyszy upadek całej gospodarki rolnej. Nowi właściciele zarekwirowanej ziemi nie chcą lub nie potrafią jej uprawiać. Produkcja spada o blisko 75%, ponad trzysta tysięcy czarnych robotników traci pracę, a kraj nawiedza fala głodu. Mimo to Mugabe ogłasza reformę spektakularnym sukcesem. Mike Campbell, jego żona Angela, córka Laura oraz zięć Ben Freeth są gotowi bronić swojej farmy. Latami odpierają ataki uzbrojonych bandytów i wysoko postawionych oficjeli. Wreszcie w 2008 roku, nie mogąc liczyć na pomoc sądu i policji, zaskarżają zimbabweński rząd do trybunału Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej. Ten przyznaje skarżącym rację, uznając wywłaszczenia białych rolników za nielegalne i rasistowskie. Na Mugabe jednak nie robi to wrażenia - dwa dni po wygranych przez niego sfałszowanych wyborach prezydenckich Campbellowie zostają brutalnie pobici ze skutkiem tragicznym dla Mike’a. - Wiele mówi się o pogarszającej się sytuacji w Zimbabwe, ale naszym zdaniem w tych doniesieniach zostaje przeoczona historia białych farmerów - przekonuje współreżyserka Lucy Bailey. - Ten film to fundamentalna opowieść o odwadze i wierze zwyczajnych ludzi stających przeciwko skorumpowanej władzy - dodaje jej wspólnik Andrew Thompson. Bailey i Thompson pracowali nad filmem przez rok. Dokumentowali przypadek Campbellów, często realizując zdjęcia bez zgody władz, ryzykując więzieniem lub napaścią. Rezultat ich wysiłków ukazuje nierówną walkę małej rodziny z bezwzględnym, nie przebierającym w środkach aparatem nacisku.