Nie wiem, jak to się skończy

Polska 2005

Czas trwania:32 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Nie wiem, jak to się skończy w telewizji

Opis programu

Warszawskie osiedle Służew nad Dolinką. Wśród wysokich bloków mieszkalnych, tuż przy stacji metra, jest Centrum Handlowe Land. To właśnie tu mieści się znany w okolicy i chętnie odwiedzany bar "Wetlina". Poprzednio działająca w tym miejscu chińska restauracja nie sprawdziła się i splajtowała. Niezwykła atmosfera panująca w "Wetlinie" sprawia, że właściciele baru nie narzekają na brak klientów. Wystrój lokalu stanowią różne drobne pamiątki przynoszone czasem przez klientów oraz drewniane ławy i stoły. Przy świecach, szklaneczce piwa, albo innego mocniejszego trunku, wśród grona wspaniałych ludzi, miło się gawędzi i słucha muzyki. Klientom umila czas grający na gitarze i śpiewający Piotr Kostka-Godecki. W niewielkim barze organizuje się różne uroczystości, tu m.in. odbyło się wspaniałe wesele przyjaciół i niezapomniane przyjęcie z okazji rocznicy urodzin pewnego pięćdziesięciolatka. "Wetlinę" prowadzi od kilku lat małżeństwo dwudziestoparolatków - Ania i Adam Lewandowscy. Ona była przez rok studentką Politechniki Warszawskiej, ale potem już obydwoje studiowali psychologię na UW. Czy nabyta wiedza z tej dziedziny pomaga w prowadzeniu baru? Na pewno tak. Adam i Ania poznali się na nartach, w Słowacji. Połączyły ich wspólne pasje. Obydwoje kochają góry, podróże krajoznawcze i urocze knajpki. Zapragnęli mieć własny, nastrojowy lokal. Nazwę baru zapożyczyli od miejscowości położonej w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, skąd wielokrotnie wędrowali w najpiękniejsze partie Bieszczad. Tam uciekali, gdy było im ciężko, tam też w ich umysłach narodził się bieszczadzki styl "Wetliny". Mimo niewątpliwego sukcesu w biznesie, nie spoczęli na laurach, nie zwolnili tempa. Są pogodni, energiczni, i nadal mają głowy pełne młodzieńczych marzeń, snują kolejne plany na przyszłość. W 2004 r. podczas wakacyjnej wyprawy odwiedzili m.in. Litwę, Łotwę i Estonię. W Tallinie upatrzyli sobie idealne miejsce na nowy lokal. Wraz z grupą przyjaciół powrócili tam, by załatwić formalności związane z przeniesieniem baru "Wetlina" do stolicy Estonii.