Revolver

Jake Green (Jason Statham), niezbyt błyskotliwy hazardzista i szuler, wychodzi na wolność po siedmiu latach w więzieniu. Za kratki trafił, ponieważ wspaniałomyślnie wziął na siebie winę za Machę (Ray Liotta), mafijnego bossa. Teraz żyje planowaną zemstą, którą zamierza dokonać dzięki karcianej sztuczce. Kant wszech czasów wymyślili genialni kumple Jacka z sąsiednich cel, a wśród nich arcymistrz przekrętów i szachowy wirtuoz. Sam Jake - choć nie rozumie jej matematycznych zawiłości - z sukcesem wprowadza ją w życie. Kiedy więc Macha proponuje Jake'owi prywatną grę, hazardzista jest wniebowzięty. Nie tylko ogrywa mafiosa do ostatniego centa, ale jeszcze stroi sobie z niego żarty. Upokorzony Macha wysyła swoich ludzi, żeby zrobili z Jake'iem porządek. Życie ratuje mu enigmatyczny Zach (Vincent Pastore), który - wraz ze swoim równie zagadkowym kumplem Avim (André Benjamin) - proponuje mu ochronę. Jake, choć nie spodziewa się po swoich wybawcach niczego dobrego, zgadza się, a tym samym uruchamia lawinę dziwacznych i niebezpiecznych wydarzeń. Zapada na rzadką chorobę krwi, a następnego dnia budzi się zdrowy, ciągle ktoś lub coś przypadkowo ratuje mu życie, a wokół niego roi się od dziwaków. Tymczasem Macha wypowiada swojemu rywalowi Lordowi Johnowi (Tom Wu) mafijną wojnę. Angażuje się też w ryzykowną transakcję narkotykową z Mr. Goldem, szefem szefów, którego nikt nigdy nie widział, ale wszyscy śmiertelnie się go boją. Wszyscy, oprócz Jake'a. "Chciałem przedstawić kant nad kantami. Fascynuje mnie to, jak można oszukać umysł człowieka. Ludzi kusi ich własna chciwość. Wszystkich nas można oszukać, pytanie brzmi jak bardzo albo w którym momencie sobie to uświadamiamy. Największym wyzwaniem było ubranie tego intelektualnego konceptu w ekscytującą, pełną akcji opowieść. Film ma być przecież przede wszystkim rozrywką" - mówił Guy Ritchie o pomyśle na swój czwarty w karierze film fabularny. Scenariusz, którego adaptacji podjął się sam Luc Besson, powstawał trzy lata.