Stranded: I Have Come from a Plane That Crashed on the Mountains, Francja/Urugwaj 2007
Opowieść o katastrofie lotu Fuerza Aérea Uruguaya 571, która wydarzyła się 13 października 1972 roku. Ci, którzy nie zginęli, musieli przeżyć wiele dni wysoko w górach.
Opowieść o katastrofie lotu Fuerza Aérea Uruguaya 571, która wydarzyła się 13 października 1972 roku. Samolot Fairchild FH-227, należący do armii urugwajskiej i mający na pokładzie drużynę rugbistów z rodzinami, rozbił się w Andach. Ci spośród pasażerów, którzy nie zginęli bezpośrednio wskutek zderzenia z górą, musieli przeżyć 72 dni w bardzo ciężkich warunkach - na wysokości ponad 3600 metrów nad poziomem morza, w niskiej temperaturze i bez żywności. W desperacji posunęli się do kanibalizmu.
W piątek, 13 października 1972 r. urugwajski samolot z 45 pasażerami na pokładzie rozbił się w Andach. Ci, którzy przeżyli katastrofę lotniczą czekali na pomoc ponad dwa miesiące. Musieli zmagać się z potwornym stresem, głodem i zimnem: nocą temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza poniżej zera. W rozbitym samolocie byli głównie młodzi ludzie: zawodnicy drużyny rugby z Montevideo, lecący na mecz do Chile oraz studenci wybierający się na czterodniową wycieczkę do Chile. Wszystkim dopisywał humor, byli szczęśliwi, beztroscy. Mieli przeżyć przygodę swego życia, zapomnieć o obowiązkach, nauce, poczuć odrobinę wolności. W czasie lotu nagle pogorszyły się warunki atmosferyczne, nadciągnęła potężna burza, która byłą bezpośrednią przyczyną katastrofy. Samolot wpadł w dziurę powietrzną i zaczął gwałtownie spadać, a następnie rozbił się z impetem o skały. Katastrofa pochłonęła wiele ofiar śmiertelnych, byli też ciężko ranni, inni wyszli z opresji jedynie z podbitym okiem. Bohaterzy dokumentu - to 16 ocalonych uczestników katastrofy. Opowiadają po latach o tamtych traumatycznych przeżyciach. Wciąż mają przed oczami straszne obrazy, które mimo upływu czasu wywołują ból i żal. Do dziś poszukują odpowiedzi na pytanie: dlaczego to im się udało wyjść cało z katastrofy, a nie ich współtowarzyszom, czym sobie zasłużyli na darowanie im życia? Jeden z ocalonych wspomina, jak dowiedział się, że jego matka nie żyje, a siostra odniosła bardzo poważne obrażenia, miała zmasakrowaną twarz. Dwa dni później musiał pogodzić się również z jej śmiercią, umarła w jego ramionach. 16 rozbitków dostało nową szansę od losu. Teraz opowiadają jak udało się przetrwać najcięższe momenty, dopóki nie nadeszła pomoc. Przeżyli 72 dni na wysokości 4 tys. m, w głębokim śniegu i straszliwym zimnie. W ekstremalnej sytuacji wola życia okazała się silniejsza od tabu obowiązującego w normalnych warunkach: ciała ofiar posłużyły im za zapas żywności.
Gosika (gość)
Mysle ,ze wielu z nas by przezyc zrobiloby to samo...I dzieki dwóm kolegom odzyskali swoje zycie...Pomyśleć co by bylo ,gdyby nikt sie nie zdecydowal na ten krok ,by isc przez gory???Kanibalizm w czystej zywej jeszcze formie ,czy obled ???Tak czy ianczej nie ma czego zazdroscic trauma na cale zycie ,ale i bohaterstwo...
01.12.2015 16:23zet (gość)
chyba sie im nie dziwie
15.06.2011 13:49kecajgo (gość)
oglądałem cz. 1, wstrząsający obraz ludzkiej determinacji. Wiem, że z pewnością też tak bym postąpił. Człowiek poznaje siebie w ekstremalnych sytuacjach. Oni siebie poznali. Szkoda tylko że tak wielu jeszcze zmarło chociaż samą katastrofę przeżyli. Słowa nie oddadzą całej tragedii.
25.03.2010 09:10Telemagazyn co piątek razem z:
POLSKA Dziennik Zachodni Głos Wielkopolski Gazeta Wrocławska Dziennik Bałtycki Dziennik Łódzki Kurier Lubelski Gazeta Krakowska