Ślub z przeceny

Dwa razy w roku w domu towarowym Filene's w Bostonie odbywa się wielka wyprzedaż sukien ślubnych znanych projektantów. Ma ona już długą tradycję - po raz pierwszy przeprowadzono ją w 1947 r. Dziś nie ma nikogo w tym mieście, kto nie słyszałby o ślubnej wyprzedaży. Niektórzy przyjeżdżają na tę okazję do Bostonu nawet z odległych miast: Orlando, Chicago itp. To wydarzenie nie tylko dla klientów, ale i dla kierownictwa oraz personelu sklepu. Filene's zatrudnia 200 osób, z których aż 60 bezpośrednio przygotowuje ekspozycję sukien ślubnych, a później nadzoruje przebieg wyprzedaży. Jedni trzymają wieszaki, żeby nie poprzewracały się pod naporem tłumu, inni pilnują, żeby towaru nie zniszczono. Z kolei dla przyszłych panien młodych jest to jedyna okazja, żeby zdobyć wymarzoną suknię za jedną dziesiątą, a nawet jedną dwudziestą jej pierwotnej ceny. To znaczna oszczędność, więc nic dziwnego, że w dniach wyprzedaży setki kobiet szykujących się do ślubu gromadzą się jeszcze w nocy, ok. godz. 3 - 4, przed sklepem, by upolować bajeczną kreację na ten najpiękniejszy dzień w życiu. Towarzyszą im przyjaciółki, rodziny, narzeczeni - całe drużyny, których zadaniem jest zdobyć jak najwięcej sukien do przymierzenia. Punktualnie o godz. 8. 00 sklep zostaje otwarty i cały ten tłum rzuca się w kierunku wieszaków, na których wisi ponad 2500 sukien 150 projektantów. Przed przeceną kosztowały od tysiąca do nawet 12 tys. dolarów. Na wyprzedaży można je dostać w cenie 200 - 700 dolarów. W niespełna dwie minuty wszystkie kreacje znikają z wieszaków. Walka jest zawzięta, w ruch idą łokcie i kolana, czasem dochodzi do przepychanek, szarpania za włosy, pyskówek. Gdy już każda przyszła panna młoda ma swój stos sukien, zaczyna się wielkie przymierzanie i wymiana z innymi dziewczynami modeli, które nie pasują rozmiarem lub fasonem. Rekordzistki potrafią w niecałą godzinę przymierzyć ponad 50 sukien, by wreszcie znaleźć tę, w której czują się jak księżniczki. Kamera rejestruje zmagania trzech dziewcząt: Jen, Mandie i Nichole.