Taniec trzcin

Polska 2001

Suazi to afrykański kraj sąsiadujący z Mozambikiem. Jedna czwarta mieszkańców jest zarażona wirusem HIV. Doroczne święto zwane Tańcem Trzcin daje nadzieję niezamężnym dziewczętom na poprawę życia.

Czas trwania:60 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Film/Film dokumentalny

Taniec trzcin w telewizji

Opis programu

Fascynujący film, w którym pretekstem do pokazania obyczajowości i problemów Suazi, małego kraju na południu Afryki, jest celebrowane tam od kilkuset lat doroczne święto zwane Tańcem Trzcin. Istnieje przekonanie, że rytuał jest po to, by król wybrał sobie kolejną żonę. Królewski brat, książę David Dlamini, ambasador Suazi w Danii, kategorycznie je dementuje, choć przyznaje, że zdarzyło się, iż władca wybrał w czasie święta jedną lub dwie żony. W Suazi jednak nikt nie ma wątpliwości: Taniec Trzcin jest dla dziewcząt szansą dostania się na dwór, do łoża monarchy. Bardzo na to liczy Hlobsile, siedemnastoletnia uczennica. Król Mswati III jest wspaniałym władcą. O to, by nikt w to nie wątpił, dba Kaue Mamba, dyrektor królewskiej ekipy telewizyjnej zajmującej się transmisjami uroczystości z udziałem monarchy. Do obowiązków Mamby należy też sławienie Jego Wysokości, co czyni z zapałem przy każdej okazji. Przygotowuje też dla telewizji specjalne materiały propagandowe, w których 32 - letniego władcę wychwalają dzieci i starcy, w sposób dla Europejczyka szokujący. Chwilami można wątpić, czy odnoszą skutek, ale zapewne one sprawiły, że wiele dziewcząt kocha Mswatiego, bo pożyczył 44 miliony, by obywatele Suazi mogli tworzyć firmy. I zbudował fabrykę słodyczy. Część koleżanek Hlobsile podziela jej nadzieje. Są pewne, że dobrze być żoną króla. Inne jednak stanowczo nie zgadzają się z nimi. Nikt ich jednak nie pyta o zdanie. Kiedy przychodzi święto, żołnierze zjawiają się w domach rodziców i zabierają panienki siłą. Ciężarówkami, pod okiem uzbrojonych w drewniane pałki opiekunów, jadą na miejsce zgromadzenia. Potem 30 tysięcy dziewcząt rusza ścinać trzciny. Następnego dnia poniosą je w długim, tanecznym orszaku, przesuwającym się przed królewskim obliczem. Najpierw mistrz ceremonii uniżenie poprosi monarchę, by wybrał którąś z dziewic. Żadna jednak dziewicą już nie jest. Mówią o tym otwarcie, bez żenady. W Suazi pierwsze seksualne doświadczenia zdobywa się wcześnie. Nawet w wieku niespełna dziesięciu lat. Dziewczętom wydaje się to całkiem naturalne. Boją się jedynie, że któregoś dnia zarażą się AIDS. Andrzej Fidyk pokazuje tę jedyną w Afryce monarchię absolutną w bardzo szczególny sposób. W jego ujęciu to kraj pełen życia i feerii barw, roztętniony tańcem i śpiewem, nieco bajkowy. Kraj, w którym nosorożce i zebry żyją w bezpośredniej bliskości pogodnych i zadowolonych ludzi, gdzie tylko mówi się o biedzie, nieprawościach, rozwiązłości i śmiertelnej chorobie, lecz tego nie widać. Można nawet odnieść wrażenie, że AIDS jest jedynie wymysłem, rodzajem Baby Jagi, którą straszy się niegrzeczne dzieci. Przewrotny zabieg. Fidyk wybiera kilkoro bohaterów. Wędruje z kamerą do suazańskich domostw, do czarownika i znachorki, obserwuje dzieci i dorosłych, idzie do garnizonu i na królewski dwór, rozmawia z urzędnikami i samym monarchą. Mnoży wątki, by doprowadzić je wszystkie do ostatniego obrazu, którym jest twarz młodziutkiej dziewczyny stwierdzającej: my wszystkie umrzemy na AIDS, nie wiedząc, kto nas zaraził, tak jak te trzciny, które nie wiedzą, kto je ściął. I do niepozostawiającej już żadnych wątpliwości ostatniej informacji, napisanej na ekranie, a zaczerpniętej ze specjalnego raportu ONZ z czerwca 2000 roku: ponad połowa nastolatków w Suazi umrze na AIDS w ciągu najbliższych kilku lat. Na targach w Kolonii "Taniec trzcin" zaliczono w kategorii dokumentu do dziesięciu najlepszych produkcji telewizyjnych 2001 roku.