Tata na święta

Rozgrywająca się w okresie Bożego Narodzenia ciepła opowieść o nastolatku podejmującym walkę o prawo do opieki nad swoim nowo narodzonym synem, którego matka chce oddać do adopcji. Sytuacja przyszłego ojca wygląda beznadziejnie, jednak w te pełne radości i miłości święta czasem zdarzają się cuda. Owocem miłosnej fascynacji nastolatków: Matta i Megan jest niechciana ciąża. Wkrótce ma nastąpić rozwiązanie i, jak wykazały badania, na świat przyjdzie chłopiec. Odpowiedzialny Matt postanawia jak najszybciej podjąć pracę, by zapewnić utrzymanie rodzinie. Pragnie ożenić się z ukochaną Megan i obiecuje, że zrobi wszystko, by ona i synek zaznali szczęścia i domowego ciepła. Ale matka dziewczyny nie chce się zgodzić na ten związek, który, jej zdaniem, nie ma przyszłości. Pragnie lepszej partii dla swej jedynaczki. Zachęca ją, by najpierw ukończyła college, poznała ciekawych ludzi. Uważa, że Megan jest za młoda, by wikłać się w małżeństwo i dzieci, tracąc najpiękniejsze lata. Ma jeszcze czas na założenie rodziny. Kiedy rodzi się mały Luke, Matt odwiedza matkę i dziecko w szpitalu. Jest zachwycony synem, chce go zatrzymać. Sterowana przez matkę Megan musi się jednak podporządkować woli rodzicielki, która zadecydowała za młodych i chce zerwać ich związek. Wszelkie formalności adopcyjne zostały już załatwione, spragnione potomstwa bezdzietne małżeństwo tylko czeka na sfinalizowanie sprawy. Megan uspokaja Matta, że ich synek będzie miał kochającą i troskliwą rodzinę, która jest w stanie zapewnić mu szczęście i dostatnie życie. Zrezygnowany Matt ostatni raz bierze Luke'a na ręce i na pożegnanie przytula go do piersi. Pod wpływem impulsu podejmuje desperacką decyzję. Chowa maleństwo za pazuchę i, nie wzbudzając niczyich podejrzeń, wymyka się ze szpitala położniczego. Nie ma znikąd pomocy, jest zdany na łaskę i niełaskę losu. Mieszka sam w nędznym wynajętym pokoju. Z matką, która wyjechała do innego miasta szukać szczęścia, od dawna nie ma kontaktu. Ojca właściwie nie zna, bo ten porzucił dom i rodzinę, kiedy Matt miał zaledwie cztery lata.