Trafiony

Od wojny wietnamskiej w latach 60. minęło 40 lat. Zbrojny konflikt pochłonął niezliczoną liczbę ofiar po obu stronach. Ci, którym udało się przeżyć wojenny koszmar, do dziś nie mogą otrząsnąć się z tragedii. Jednym z nich jest 58-letni Louis Jurkowlaniec. Rozpoczął służbę w Wietnamie, mając zaledwie 19 lat. Przez trzy lata dowodził specjalnym komandem snajperów, był jednym z najskuteczniejszych strzelców kampanii wietnamskiej. Jego losy zostały opisane w znanej monografii "Sekrety tajnej wojny" wydanej pod redakcją admirała J. T. Nettera. Komandos Louis Jurkowlaniec jest bohaterem filmu Jarosława Kamieńskiego i Andrzeja Pankiewicza. Dokument nie przedstawia jednak zapisu wojennych czynów strzelca wyborowego, lecz pokazuje dramat człowieka pragnącego rozliczyć się ze swoją przeszłością. Sił do ostatecznego rozrachunku szuka w Polsce, ojczyźnie ojca, w której postanowił przeżyć resztę swych dni. Louis Jurkowlaniec opowiada przed kamerą o swoich przeżyciach, wspomina najdramatyczniejsze chwile z Wietnamu, mówi o ludziach, których musiał zabijać, by samemu nie zginąć. Ma na sumieniu wiele ludzkich istnień, na długiej liście są również dzieci. Do końca życia pozostanie mu przed oczami widok pierwszej ofiary. Wtedy nie liczył się człowiek, był tylko cel. Koszmaru wojny nie da się zapomnieć, przeżycia wycisnęły na nim zbyt głębokie piętno. Z zakamarków pamięci wyłaniają się pełne grozy obrazy: rozszarpane, zakrwawione ciała wrogów, ale także i kolegów. Wciąż pobrzmiewają echa wojny: jeszcze czuje zapach napalmu i spalonych ciał, słyszy strzały, jęki rannych, krzyki oraz hałaśliwą amerykańską muzykę i donośny głos spikera wykrzykującego: "good morning, Vietnam". W Wietnamie zginęło 14 jego żołnierzy, nigdy nie pogodził się z ich śmiercią. Do dziś nie może zrozumieć, dlaczego los oszczędził właśnie jego. W dokumencie wykorzystano zdjęcia archiwalne i wstrząsające fragmenty materiału filmowego, nakręconego ręczną kamerą przez Louisa Jurkowlańca podczas całego pobytu w Wietnamie.