Ukryta fortuna Putina

7 maja 2012 roku. Władimir Putin, po zwycięstwie w pierwszej turze, po raz trzeci został prezydentem Rosji. Rządzi krajem od prawie 15 lat. I to twardą ręką. W odpowiedzi na coraz głośniejsze protesty przeciwników, ataki prasy, ujawniane przez media skandale korupcyjne, w które zamieszani są ludzie związani z władzą, Putin i rząd na Kremlu coraz bardziej przykręcają śrubę. Celem jest utrzymanie Putina na czele Rosji przynajmniej do 2024 roku. Jedni widzą w nim ojca narodu. Inni - wodza klanu. Najpotężniejszy człowiek w Rosji zebrał bowiem wielomiliardowy majątek. Ma 40 miliardów dolarów albo więcej. Szacunki te oparte są na deklaracjach majątkowych osób z najbliższego otoczenia Putina, który niczego nie zapisuje na siebie. A jego aktywa to przede wszystkim akcje Gazpromu, Surugutneftgazu i Gunvoru. Analitycy zastanawiają się, jak prezydent może wykorzystać te pieniądze, skoro formalnie nie należą do niego. Nie może po prostu oświadczyć: "To moje, jestem prezydentem". Historia Putina zaczęła się Petersburgu, ówczesnym Leningradzie, gdzie w 1952 roku przyszedł na świat w rodzinie robotniczej. W latach 70. zaczął piąć się po szczeblach kariery w KGB, tajnych służbach ówczesnego Związku Radzieckiego. Po upadku żelaznej kurtyny i rozpadzie bloku sowieckiego to ludzie z tego środowiska rozdzielili między siebie najlepsze stanowiska. Putin został wtedy prawą ręką przewodniczącego Rady Miejskiej Leningradu i po raz pierwszy zetknął się z wielkim biznesem, gdzie zawierało się wielomilionowe kontrakty. Dziś jest prawdopodobnie najbogatszym człowiekiem w Europie. W sumie, będąc raz prezydentem raz premierem, Putin rządzi Rosją 14 lat, dbając o taki podział dochodu narodowego, by największe korzyści czerpali ci, którzy są po jego stronie, przede wszystkim policja, wojsko i federalna służba bezpieczeństwa. Dla przeciwników zarezerwowano zastraszanie, fałszywe oskarżenia i procesy oraz fizyczną przemoc. Czy prezydent znajduje się w samym sercu systemu korupcyjnego, toczącego Rosję? Wiadomo, że w tym kraju związek polityki z pieniędzmi nigdy nie był aż tak silny. I wiadomo również, że Putin uciszy każdego, kto w swojej czelności albo naiwności o tym mówi. Autorzy filmu rozważają ciekawą kwestię. Czy Putin jest ofiarą, czy może niewolnikiem systemu? Gdyby władzę przejęła opozycja, zapewne zaczęłaby od uregulowania rachunków. Jeśli zatem Putin nie chce stracić fortuny, musi pozostać na Kremlu. Jego dawny doradca twierdzi, że cała Rosja stała się zakładnikiem systemu Putina. Tworząc swój system, Putin sam zapędził się w ślepą uliczkę. Nie może nikomu oddać władzy. Na przełomie 2006 i siódmego roku poważnie myślał, by wycofać się z polityki, ale uświadomił sobie, że wtedy nikt ani nic nie zagwarantuje mu osobistego bezpieczeństwa. Zostanie więc na najwyższym szczeblu władzy aż do śmierci, naturalnej bądź nie. A jak daleko się posunie, by utrzymać władzę. I jak długo system będzie się kręcił? Jako prezydent zrobił już pierwszy krok, zmieniając konstytucję i dławiąc opozycję. Teraz musi zadbać, by w 2018 roku i w kolejnych latach widzowie oglądali tę samą scenę: Putina przejmującego stery Rosji.