W obronie dzieci Syrii

W 2011 roku wybuchła wojna domowa w Syrii. Podzielona i zdezorientowana społeczność międzynarodowa nie jest zdolna do podjęcia stanowczych kroków, zwłaszcza odkąd dominującą pozycję w ruchu antyreżimowym zajęli zbliżeni do Al - Kaidy fundamentaliści. Interesy tej części narodu, która nie walczy z bronią w ręku, zeszły na drugi plan. W kraju ogarniętym wojną, ranni cywile nie są najważniejsi. Jedna trzecia Syryjczyków straciła dach nad głową. Większość trafiła do obozów dla uchodźców. Dwie brytyjskie lekarki, Rola i Saleyha, działaczki organizacji humanitarnej Ramię w Ramię z Syrią, postanawiają sprawdzić, jaki jest los syryjskich dzieci. Rola pochodzi z Syrii, z której wyjechała z rodzicami. Mieszka w Londynie. Jest lekarzem pediatrii. Saleyha, lekarka londyńskiego pogotowia ratunkowego i doświadczona wolontariuszka, twierdzi, że tak okrutnej wojny jeszcze nie widziała. Rola i Saleyha przybyły do Syrii dwa dni po ataku chemicznym pod Damaszkiem. Nie bacząc na ryzyko, podjęły się skontrolowania sytuacji w szpitalach finansowanych przez ich brytyjską organizację, która jako jedna z niewielu wysyła wolontariuszy w głąb kraju, gdzie rządowa ochrona zdrowia nie istnieje. Podróż zaczynają w jednym z obozów rozsianych wzdłuż granicy z Turcją. Brakuje leków, sprzętu i personelu do walki z epidemią duru brzusznego. Dzieci nie są szczepione. Trwa systematyczny ostrzał przychodni i szpitali. Gdy świat nadal mówił o przeprowadzonym przez siły rządowe ataku z użyciem broni chemicznej, do szpitala, w którym zjawiła się ekipa BBC, przywieziono dziesiątki ofiar nalotu na pobliską szkołę. Potwornie poparzonych substancją przypominającą napalm uczniów trzeba było transportować do Turcji. Wojna sieje nie tylko spustoszenie materialne. Okaleczone psychicznie jest całe pokolenie młodych Syryjczyków, o których zapomniał kraj i świat.